Razem Warszawa:


Wspólnie z posłanką Magdaleną Biejat interweniujemy w sprawie reprywatyzacji oraz wycinki drzew na Mokotowie!

Czy można skupić za bezcen do podwórza kamienicy i żądać od mieszkańców wysokich opłat za przechodzenie z własnych mieszkań i garaży do drogi publicznej?
Czy można bezkarnie niszczyć podwórze wycinając i krzewy wbrew planowi zagospodarowania przestrzennego?

W świecie warszawskiej reprywatyzacji można wszystko.
Do 2015 roku mieszkańcy kamienicy przy Kazimierzowskiej 70 swobodnie korzystali z podwórza, stanowiącego jedyny łącznik części mieszkań i garaży z otaczającymi ulicami. Rosną tu i krzewy chronione planem miejscowym. Wolna przestrzeń służyła lokatorom do pozostawiania aut. Dramat rozpoczął się, gdy Miasto Stołeczne Warszawa w postępowaniu reprywatyzacyjnym oddało podwórze w użytkowanie wieczyste aktualnemu posiadaczowi – nazwijmy go S.

Za „korzystanie” z podwórza S. z dnia na dzień zażądał nieproporcjonalnie wysokich opłat. Nad przejazdem autem do garażu czy w ogóle samym wyjściem z domu zawisła groźba danin dla beneficjenta reprywatyzacji. O negocjacjach nie było mowy – S. narzucił horrendalne stawki bez konsultacji z lokatorami, a nawet bez ich uprzedniego poinformowania. Wkrótce zaczęły przychodzić wezwania do zapłaty. Sięgały wielu tysięcy złotych. Na „krnąbrnych” mieszkańców S. miał swoje sposoby. Dostęp do podwórza blokował betonowymi barierami, zamontował kamery grożąc sankcjami prawnymi, nie reagując na głosy sprzeciwu składował na podwórzu budowlane.

Wśród mieszkańców od długiego czasu krążą pogłoski o planach S., by w miejscu podwórza stworzyć płatny parking. Oczywiście czegokolwiek w tym miejscu byłaby złamaniem planu zagospodarowania przestrzennego chroniącego osiedlową zieleń. Na każdy problem jest jednak rozwiązanie. W ubiegłym tygodniu pod kamienicą pojawili się robotnicy by przystąpić do wycinki drzew pomimo trwającego okresu lęgowego ptaków. Przed wydaniem zgody Urząd nie skonsultował się nawet z mieszkańcami, których bezpieczeństwo miałoby być rzekomo zagrożone. Jedynym wnioskodawcą w sprawie był niezamieszkujący w kamienicy S., który w przypadku usunięcia zieleni i zmiany planu miejscowego odniósłby korzyść majątkową. W zamówionej przez niego wycenie rzeczoznawczej teren opisano już jako działkę pod zabudowę.

Tym razem się nie udało. Mieszkańcy zablokowali wycinkę samochodami. Muszą bronić się sami – w sporze z kamienicznikiem nie znajdują żadnego wsparcia we władzach dzielnicy ani w komisji reprywatyzacyjnej.

Obłęd na Kazimierzowskiej musi zostać natychmiast przerwany. Posłanka Razem Magdalena Biejat zainterweniowała dziś w Zarządzie Dzielnicy. Zażądaliśmy wyjaśnień oraz dokładnego zbadania stanu faktycznego w sprawie wycinki. Wystąpiliśmy o udzielenie mieszkańcom instytucjonalnego i prawnego wsparcia. Nie może być mowy o decydowaniu o losach wspólnej przestrzeni bez zważania na głosy tych, którzy naprawdę ją użytkują! Będziemy dalej monitorować sprawę i wspierać mieszkańców Kazimierzowskiej 70. Obłęd reprywatyzacyjny w Warszawie musi się zakończyć!

tekst: Kacper Kwiatek
grafika: Inga Domańska


Źródło
Opublikowano: 2021-03-12 07:30:00