Adriana Rozwadowska:


Przysięgam na Kota Bolka, że nigdy, przenigdy pod żadnym moim tekstem – a te poszły już zdaje się w tysiące – nie pojawiło się w komentarzach tyle złorzeczeń, epitetów i inwektyw, co pod wywiadem z ekonomistą Marcinem Wrońskim. I tak dowiadujemy się m.in., że podatek spadkowy byłby niedemokratyczny, jest hiperkomunistyczną utopią (co prawda powszechnie obecną w Europie, no ale co tam), a mojego rozmówcę należy wysłać do armii, gdzie nabierze rozumu (a już myślałam, że ten ostatni argument wymarł w latach 90. wraz z tymi plakatami z gołymi paniami, które oblepiały garaże panów w średnim wieku, i całowaniem w rękę).
Wielka szkoda, że tekst został wzięty za atak, a nie zaproszenie do myślenia, bo Wroński mówi bardzo ciekawe, evidence based rzeczy: że w Polsce podatek majątkowy, tak lubiany, bo spektakularny i chwytliwy, nie miałby większego sensu. Albo że aż 40 proc. gospodarstw domowych z majątkiem powyżej ok. 1-2 mln zł, to gospodarstwa emerytów i emerytek.
Natomiast patrząc na to empatyzująco, w państwie, w którym utrzymanie się na powierzchni w znacznej mierze zależy od wsparcia rodziny czy zawarcia związku małżeńskiego z kredytem w anszlusie – bo nikt zarabiający 3,5 tys. zł brutto nie utrzyma się w razie choroby czy innego wypadku losowego będąc samotnym jak palec, o zakupie własnego mieszkania nie wspominając – mieszkania po dziadkach i inne fanty po rodzicach są dla większości jedynym widokiem na względny spokój na emeryturze. Jak przekonywać do podatku spadkowego ludzi, którzy drżą o swoją jedyną poduszkę bezpieczeństwa, kiedy państwo prognozuje im 1 tys. zł na starość? Bladego nie mam pojęcia (i zdaję sobie sprawę, że to dość rozczarowujące bezpuencie!)

Podatek majątkowy uderzy w emerytów. Trzeba zacząć od opodatkowania spadków

Źródło
Opublikowano: 2021-05-02 16:13:51