W weekend ukazał się tekst Marcina Matczaka „Naprawianie biedy indywidualnej, ki

Tomasz Markiewka:


W weekend ukazał się tekst Marcina Matczaka „Naprawianie biedy indywidualnej, kiedy jest nierozważne, często prowadzi do biedy zbiorowej”. Niby jest to tekst o podatkach, biedzie, nierównościach. naprawdę jednak Matczak poświęcił się i na własnym przykładzie zademonstrował TOP 3 najczęściej stosowanych szachrajstw publicystycznych.

1. PISANIE NIE NA TEMAT. Pisze Matczak: „żadna zmiana podatków, w górę czy w dół, nie usunie z katalogu ludzkich cech jednej: lenistwa”. Od lat czytam teksty badaczy i badaczek zajmujących się tym tematem. Podają oni różne uzasadnienia dla progresji podatkowej. Na przykład finansowanie usług publicznych, dbanie o spójność społeczną (duże jej szkodzą) i wydajność gospodarki (to samo). Nigdy nie słyszałem jednak, żeby ktokolwiek łączył z lenistwem, w jakąkolwiek stronę. Zastanawiam się więc z kim dyskutuje Matczak? Równie dobrze mógłby napisać: musimy pamiętać, że żadna zmiana podatków nie sprawi, że spadnie śnieg.

2. SPROWADZANIE SYSTEMOWYCH ZANIEDBAŃ DO INDYWIDUALNYCH WAD. Wprawdzie zagadnienie lenistwa jest nie na temat w kontekście podatków, ale to nie znaczy, że pojawiło się w tekście Matczaka przypadkiem. Matczak wykonuje bardzo popularny ruch: próbuje sprowadzić dyskusję o nierównościach i finansowaniu państwa do moralności jednostek. Pisze o lenistwie: „Nie bez przyczyny jest ono jednym z grzechów głównych. Nie tylko dlatego, że jest grzechem poważnym, także dlatego, że jest grzechem powszechnym”.

Och, w Polsce nie brak ludzi, którzy uwielbiają takie moralne kazania o grzechu lenistwa i niezaradności, choć nie znam ani jednego państwa, które rozwinęłoby się dzięki autorefleksji nad lenistwem własnych obywateli. Znam za to mnóstwo, które rozwinęły się dzięki systemowym zmianom, inwestycjom w usługi publiczne i dbaniu o to, żeby jak najwięcej ludzi korzystało z ogólnego postępu. Ha-Joon Chang tłumaczy w „Złych Samarytanach”, jak w ciągu kilkudziesięciu lat zmieniła się reputacja Koreańczyków: z „narodu leni” stali się „narodem ludzi pracowitych i zaradnych”. Stało się to dzięki – mocno interwencjonistycznej – polityce gospodarczej rządu, a nie publicystycznym połajankom na temat lenistwa.

3. OGÓLNIKI BEZ TREŚCI. W jednej z powieści Isaaca Asimova pojawia się urządzenie do analizowania mów i tekstów. Jego funkcja jest prosta – odsiewanie pustosłowia od konkretów. Gdyby wrzucić do tej maszyny niektóre fragmenty tekstu Matczaka, to nic by z nich nie zostało. Na przykład ten: „Naprawianie biedy indywidualnej, kiedy jest nierozważne, często prowadzi do biedy zbiorowej. Nie chronić godność jednych, jednocześnie zabijając kreatywność, innowacyjność i chęć do życia innych”. No ok, ale co z tego wynika w kontekście dyskusji o progresji, finasowaniu usług publicznych i dalej? Jaka dokładnie decyzja prowadzi do biedy zbiorowej? Podniesienie odrobinę podatków dla 10% najlepiej zarabiających Polaków? Na podstawie czego Matczak tak twierdzi?

To jest cholernie irytujący rodzaj publicystyki, bo autor ewidentnie próbuje nas czymś przestraszyć (lenistwo, zbiorowa, etc.), ale ani nie chce zdradzić, gdzie dokładnie kryje się ten potwór, ani jak łączy się z tematem podatków. Chodzi tylko o wywoływanie w czytelnikach konkretnych skojarzeń: podatki = promowanie lenistwa = zbiorowa bieda. Dla niepoznaki wszystko jest przyprawione centryzmem (nie wolno poniżać biednych, ale nie wolno też poniżać bogatych), żeby wywołać złudzenie obiektywizmu.

Może bym o tym nie wspomniał, gdyby nie to, że od lat próbuje się Polakom prać mózgi w ten sposób. Większość tekstów mających coś do progresji podatkowej jest napisana właśnie tak. Szanujmy wszystkich, ale pamiętajmy, że to PRL, lenistwo, grzech, socjalizm i druga Grecja. I to w Polsce uchodzi za debatę publiczną.

Źródło
Opublikowano: 2021-05-31 10:44:41