Tomasz Markiewka:


„Jeżeli w czterech różnych miastach dochodzi do zabójstw, po jednym w każdym mieście, nikogo to dziwi. Lecz jeśli informacje o tych czterech zabójstwach skupię na jednej stronie, dam początek przekonaniu, że wybuchła prawdziwa epidemia morderstw”.

Te słowa Umberto Eco są dobrym podsumowaniem potencjału mediów, także społecznościowych. Media są rodzajem filtra. Z tysięcy wydarzeń odsiewają te, które przedostaną się do opinii publicznej, od tych, które przejdą niezauważone. Jak każde tego typu narzędzie, ów filtr może działać lepiej lub gorzej. Nakierowywać uwagę na rzeczy ważne lub wywoływać panikę wokół spraw drugorzędnych.

Cytat z Eco przychodzi mi ostatnio do głowy bardzo często, gdy patrzę na to, jak filtrujemy w Polsce informacje na temat Stanów Zjednoczonych, szczególnie w kwestiach związanych z demokracją i wolnością słowa.

Każda najdrobniejsza wiadomość na temat rzekomej „lewicowej cenzury” jest natychmiast podchwytywana i rozdmuchiwana do granic absurdu. Najczęściej przez skrajną prawicę. Dobrym przykładem jest histeria, jaką rozpętał Artur Dziambor z Konfederacji wokół biustu kreskówkowej postaci króliczka. Ale tematy związane z „lewicową cenzurą” są też nagłaśniane przez dziennikarzy niekojarzonych ze skrajną prawicą. Jakiś czas temu Tomasz Lis straszył, że „dopada nas terror poprawności politycznej i skrajnego lewactwa”. To była reakcja na wieść, że kilka szkół w San Francisco zmieniło swoich patronów, ponieważ chciały, by patronowali im byli właściciele niewolników. (Naczelny „Newsweeka” usunął swój wpis z Twittera).

Ludzie bombardowani takim przekazem mogą pomyśleć, że w USA rzeczywiście wprowadzono już maoizm 2.0, a inne kraje, w tym Polska, są następne w kolejce do stania się lewicową dyktaturą.

To niepokojące zjawisko, bo w USA dzieją się rzeczy dużo ważniejsze niż zmiana patronów szkół albo pomniejszanie biustu animowanych postaci – rzeczy, które realnie zagrażają demokracji i wolności słowa. Niestety, giną one niezauważone w zgiełku dyskusji na temat kultury unieważniania i poprawności politycznej.

Ich źródłem jest wcale lewica czy liberałowie, skrajna reprezentowana przez Partię Republikańską i telewizję Fox News. Ograniczanie prawa do udziału w wyborach, propagowanie teorii spiskowych o celowym „zastępowaniu” białej ludności mniejszościami, cenzurowanie programów szkolnych, wyrzucanie lewicujących wykładowców z uczelni. Tak wygląda amerykańska rzeczywistość, o której nie dowiecie się od ludzi straszących „terrorem poprawności politycznej”.

„Cancel culture”: wojna kulturowa trwa i wygrywa ją skrajna prawica

Źródło
Opublikowano: 2021-06-22 10:32:43