Adriana Rozwadowska:


Tekst ów zajmuje dziś w papierowej „Wyborczej” całą stronę, i cieszy mnie niezmiernie.
Można ująć to tak: narzekam w nim na brak fajnych idoli, z którymi naprawdę chciałbym się identyfikować. I tę dziwną zasadę, podług której – jeśli ktoś spojrzy na świat z dystansu, jak sześciołapny kosmita, który co dopiero tu zlądował – zrazu dostaje po łapach za dość prozaiczne spostrzeżenia, i dowiaduje się, że nie wolno ich, tych spostrzeżeń, mieć, albowiem nie. Np. takich, że ratownik medyczny zarabia kosmicznie mało, a Robert Lewandowski dużo.
Tomasz Lis np. napisał w tym kontekście, że „ to działa”. A ja tłumaczę, że świat działa tak, jak chcemy, żeby działał. Z kolei dyrektor Canal+ Sport Michał Kołodziejczyk uznaje takie konstatacje za „chrzanienie populistycznych głupot”, albowiem tak.
Populizmem to jest oburzanie się na podwyżki dla polityków – to niewielkie koszty, naród się pogorączkuje, a po ich przyznaniu systemowe problemy niskich płac w budżetówce i pozostają nierozwiązane – i to ciągłe powtarzanie, że nie wolno zestawiać wynagrodzeń pielęgniarek i innych szaraczków z wynagrodzeniami możnych tego świata. Niby dlaczego nie wolno? Poza tym, że bo „tak to działa”?
Bardzo mi szkoda potencjału, jaki marnują Lewandowski oraz Lis i Kołodziejczyk.
Bo naprawdę: można przewalczyć ten dysonans.
Można być dyrektorem Canal+ Sport, wciąż lubić piłkę nożną, oglądać ją, a jednocześnie napomknąć czasem o „efektach ubocznych” zbliżających się mistrzostw w Katarze w postaci kilku tysiącach zmarłych imigrantów, którzy budują tamtejsze obiekty sportowe, po których już wkrótce Lewandowski będzie chodził i biegał.
Albo być znanym publicystą, i wciąż fanem Lewandowskiego, i zamiast stawiać go w opozycji, kpić z zestawiania go z pielęgniarkami, napisać, że pielęgniarki odwalają równie ciężką robotę co i Robert. Niby nic, nic nie zmienia, a jakże inaczej brzmi, co?
Wreszcie można być Lewandowskim i milczeć w sprawie niewolniczej pracy Ujgurów, reklamując jednocześnie elektronikę powiązanego z tym procederem giganta Huawei, i będąc ambasadorem UNICEF-u. Albo i nie.
Bo zawsze mnie dziwi – ale może jest na to jakieś wyjaśnienie – że nie ma praktycznie piłkarzy, gwiazd muzyki pop i celebrytów – którzy korzystaliby z bezkosztowej ścieżki zyskiwania popularności.
Mógłby np. teoretycznie taki Lewandowski – po tym, jak okazało się, ile płaci się kelnerom i kucharzom w knajpie, w której posiada udziały – zabrać w tej sprawie głos. I napisać, że ludziom należy płacić godnie, że sprawę zbadał, wynagrodzenia podniósł, sprawdził podstawę zatrudnienia (jasna sprawa, że nie osobiście, ale wja zatrudniony spec od etyki w jego biznesach, i, umówmy się, nawet by zatrudnienia owego nie odczuł). Niewyobrażalny mógłby wywrzeć wpływ, jako idol milionów, na postawy polskich pracodawców. Rzucić ziarenko myśli, że 15 zł dla kelnera nie jest ok.
Albo – imaginuję sobie dalej, to już odjechane – gwiazda muzyki deklarująca, że płaci uczciwie składki do NFZ, bo ochrona zdrowia w Polsce jest (…). I zachęcająca, aby płacić je też. I inna, popierająca strajk budżetówki. Dlaczego takich ludzi nie ma?
No ale żyjemy w Polsce, w której setki tysięcy pielęgniarek szykują się właśnie do protestu, a już za 8 lat średnia ich wieku ma wynosić 60 lat, w Polsce, w której setki ratowników złożyło wypowiedzenia, karetki nie jeżdżą, a jedynym, na co stać ludzi posiadających wpływ na polską rzeczywistość, są kpiny i pokrzykiwanie: „Populizm!”, co zamyka temat.
Bezbrzeżne wzruszenie budzi za to zapłakany i zasmarkany Lionel Messi. Człowiek, który po dwudziestu latach odchodzi z ukochanego klubu, za który nerkę by oddał, bo klubu na niego nie stać. Odchodzi wraz ze swoim majątkiem wycenianym na 600 mln euro. To doprawdy strasznie smutna sprawa!
Ja się pytam: co jest z nami nie tak?
I jeśli ktoś w tym momencie klika już komentarz zarzucający mi, że zaglądam piłkarzom w kieszeń, i z jakich to powodów Lewandowski czy Messi mają się dorzucać z własnych euro do cudzych potrzeb, chciałabym uprzejmie zapytać, z jakich to powodów ratownik medyczny ma się dorzucać do ratowania naszego życia – BO TO JUŻ TERAZ JEST FAKTEM – oraz z jakich to powodów wolno nam grzebać w jego kieszeni?
Co dzieje się podczas każdego protestu czy strajku, kiedy oceniamy, czy 3 albo 4 tys. zł netto to kwota uprawniająca do wyjścia na ulicę. I zawsze wtedy, kiedy mowa o 500+. Kiedy mowa o ludziach biednych czy zwykłych, można wywracać im kieszeń na wszystkie strony, sprawdzać, czy nie piją, czy gospodarują pieniędzmi zasadnie, czy aby nie są nierobotni.
Nie wiem, osobo klikająca ów komentarz, kim jesteś. Jednego jestem jednak pewna: Lewandowskiego będzie stać na prywatną pielęgniarkę lub sto. Ciebie nie.

Gdzie (i czy aby na pewno) nie wolno zaglądać Robertowi Lewandowskiemu

Źródło
Opublikowano: 2021-08-30 14:33:18