O dach nad głową

Piotr Ikonowicz:


O dach nad głową

Pan Marek jest kucharzem. W tarapaty popadł w czasie pandemii kiedy cała branża praktycznie stanęła w miejscu. Teraz próbuje podjąć pracę, ale przy swoich 55 latach nie jest specjalnie mile widziany przez pracodawców. Zatrudniają więc go na jeden, dwa dni próbne i nie płacąc dziękują.
Żeby zawrzeć porozumienie w sprawie spłaty zadłużenia czynszowego musimy mu znaleźć stałą pracę i to na etat, bo pobory ze zlecenia czy dzieła łykną w całości komornicy. A pan Marek nie chce wracać na ulicę. Przeżył już cztery lata w kryzysie bezdomności i bardzo się boi. Ale żeby w ogóle podjąć jakieś negocjacje z miastem musi zacząć płacić czynsz, a z 719 zł. zasiłku stałego, jedynego dochodu jaki uzyskuje nie da się płacić i przeżyć.

Innemu naszemu podopiecznemu pomagamy w upadłości konsumenckiej. Padł ofiarą lichwiarzy i kilku nierozważnych decyzji. Komuś podżyrował, komuś zaufał i teraz musi upaść, żeby żyć. Ale żeby żyć musi też jeść. Dlatego załatwiamy mu robotę. Człowiek jest wiekowy i więc chętnie go wezmą do pracy w ochronie. Musimy jednak z tym zaczekać aż sąd ogłosi rozpoczęcie procedury upadłości, bo inaczej będzie pracował głównie na komorników. Upadłością pana Wojtka zajmuje się Bartek, student IV roku prawa przebywający obecnie w Hiszpanii w ramach programu Erasmus, co nie przeszkadza mu kontynuować działalności w Kancelarii, on-line.

Wkrótce spotkam się z lokatorami jednego z warszawskich TBS (Towarzystw Budownictwa Społecznego), których zarząd podobno oszukuje i okrada. Ta forma budownictwa miała pomagać w zaspokojeniu potrzeb mieszkaniowych osób, które ze względu na zbyt duże dochody nie kwalifikują się do lokali komunalnych, a są nie dość zamożne by dostać kredyt hipoteczny. Tymczasem mamy coraz więcej sygnałów o drastycznych podwyżkach czynszów w TBS-ach. Coś co miało rozwiązywać problem społeczny zarządy zaczęły traktować jak intratny biznes.

Stosunkowo dużo zgłasza się do nas osób, które wynajęły lokale na wolnym rynku i ze względu na spadek dochodów, utratę pracy, chorobę nie są już w stanie płacić tych co najmniej 2000-3000 zł komornego. Właściciele cisną na wyprowadzkę, a oni nie mają dokąd pójść. Najprostszym rozwiązaniem jest pozew o eksmisję. Wtedy sąd może przyznać do lokalu socjalnego i matka dzieciom, osoba niepełnosprawna czy z innego tytułu objęta ochroną przed bezdomnością, nie trafi na bruk. Do czasu kiedy gmina taki lokal dostarczy, właścicielowi mieszkania należy się odszkodowanie w wysokości czynszu rynkowego. Problem w tym, że wielu właścicieli nie chce czekać. Wolą podjąć działania bezprawne, posuwając się nawet do przemocy. Są to dla nas szczególnie trudne i stresujące interwencje.

Źródłem tych wszystkich napięć jest głód mieszkaniowy. Czynsze i niewspółmierne do zarobków.

Piotr Ikonowicz

Źródło
Opublikowano: 2022-05-16 08:31:54