Paulina Matysiak:


Komentując w Radio ZET mizerne pensje wypłacane nauczycielkom i nauczycielom w polskich szkołach Tomasz Rzymkowski – Poseł na Sejm RP zgodził się ze stwierdzeniem “widziały gały co brały” (dosłowny cytat z pana ministra to „nauczyciele też widzieli co brali”). Takie słowa pod adresem pracowników oświaty, jednego z najważniejszych obszarów działalności państwa, która ma ogromny wpływ na przyszły los kraju i jego mieszkańców, już same w sobie są oburzające, ale szczególnie absurdalnie brzmią w obliczu zapaści z którą mamy obecnie w szkolnictwie do czynienia. Jak donoszą szkoły mają coraz większy problem ze znalezieniem nauczycielek i nauczycieli do pracy, już w pażdzierniku zeszłego roku brakowało około 10 tys. osób, teraz ten problem jeszcze się pogłębił. Nauczycielki i nauczyciele rezygnują z pracy głównie z powodu niskiego wynagrodzenia, które jest nieadekwatne do wysokich wymagań jakie się przed nimi stawia. Wynagrodzenia, które obecnie maleje w związku choćby z rosnącą inflacją – przy cenach rosnących o 13% w oświacie wyniosły raptem 4,4% procenta co dla większości osób oznaczało wzrost płac o mniej niż 200zł. Co więcej, w szkołach brakuje już nie tylko kadry pedagogicznej, ale pojawiają się problemy ze znalezieniem chętnych na stanowisko dyrektorki czy dyrektora. Nauczycielki i nauczyciele przechodzą na emeryturę mimo, że mogliby nadal uczyć, dyrektorki i dyrektorzy nie startują ponownie na stanowisko po wygaśnięciu kadencji, a chętnych na ich miejsce nie ma, bo niskie płace odstraszają od zawodu i trudno się temu dziwić, skoro pracujący nadal w szkołach nauczycielki i nauczyciele przyznają, że muszą dorabiać w innych pracach po godzinach, bo z pensji nie da się utrzymać.

Jaką odpowiedź ma dla nich minister Rzymkowski? Widziały gały co brały. A przecież minister Rzymkowski nie jest przypadkowym przedstawicielem rządu, któremu podetknięto z nienacka mikrofon pod nos i zapytano o rzeczy mu zupełnie obce – w końcu mówimy o wiceministrze Edukacji i Nauki, Pełnomocniku Rządu do spraw rozwoju i umiędzynarodowienia edukacji i nauki, który odpowiada m. in. za kwestie dotyczące nadzoru pedagogicznego, kształcenia ogólnego oraz współpracy z kuratorami oświaty. Jeśli takie stanowisko wobec pogłębiającej się zapaści w edukacji prezentuje wiceminister to trudno się dziwić masowym rezygnacjom z pracy i brakiem nowych chętnych – czasami aż dziwi, że ktokolwiek jeszcze w szkole pracuje mając takich przełożonych.

Rzecz w tym, że na zapaści edukacji tracimy wszyscy, całe społeczeństwo, bo przecież jakość dzisiejszej edukacji przekłada się na jakość życia w przyszłości. Jak widać jednak takie problemy niespecjalnie obchodzą ministra Tomasza Rzymkowskiego. Trzeba jednak w jednym przyznać ministrowi rację – nauczycielskie gały rzeczywiście widzą i z tego powodu nie zamierzają dłużej brać, a ostatni zgasi za sobą światło.


Źródło: Paulina Matysiak
Więcej w kategorii: Paulina Matysiak
Opublikowano: -06-23 10:14:44