Maja Staśko:
Ciekawe: napisałam dwa tweety, bez atakowania, z krótkim opisem zjawiska i mechanizmów klasizmu w środowisku literackim, ktore obserwuję i opisuję od lat. W tym kontekście słowa Olgi Tokarczuk są znamienne. Nie czynią z niej najgorszej, złej – skądże! Są po prostu wyrazem pewnej tendencji – od razu to zaznaczałam, gdy pisalam o polu literatury i jej elit. Wpisywałam też słowa Noblistki w mechanizm radzenia sobie z hejtem, łagodząc przekaz.
Stoję przy tych słowach, nie wyrzekam się ich. Taka jest moja opinia.
Gdy odpalili się nacjonalistyczni przemocowcy, szczęśliwi, że mogą dowalić kobiecie, od razu ich gasiłam i krytykowałam. Sama, znów, doświadczyłam od nich masowego hejtu. Uderzali w obydwie kobiety.
Wiele osób ze środowiska kultury uznało, że to mnie czyni winną calego tego hejtu – fakt, że skrytykowałam słowa. Nie hejterów – mnie. Powinnam była milczeć. Tymczasem gdy Andrzej Saramonowicz wprost mnie obraża, zupełnie niemerytorycznie, mówiąc, że mam mały rozumek – nie słyszę oburzenia tego środowiska. Wręcz przeciwnie: rodzaj satysfakcji.
Coś tu jest bardzo nie tak.
Źródło
Opublikowano: 2022-07-20 15:20:15