Sztuczne Chwasty:


Cykl newsowy idzie dalej, a my nadal zadziwieni skalą głupoty naszych rodzimych faszystów, suto dotowanych przez rząd kosztem innych, wartościowych inicjatyw. Bąkiewicz, w rocznicę tragicznego zrywu stolicy przeciw faszystom, wychodzi na trybunę, otwiera japę, i bredzi, że powstańcy nie walczyli z nazistami.

Jak nie z nazistami, to kurwa z kim? Jeśli to nie partia nazistowska kontrolowała Niemcy i wydawała ludobójcze rozkazy, to kto? Jeśli nie fanatyczni naziści przedłużali agonię Trzeciej Rzeszy beznadziejnym oporem, pozwalając na mordowanie kolejnych tysięcy, to kto?

Idioci pokroju Bąkiewicza odpowiedzą pewnie, że „Niemcy”, przyjmując jednocześnie optykę, semantykę i nazewnictwo nazizmu. Termin „Niemiec” w logice nazistowskiej oznaczał coś zupełnie innego, niż przed czy po wojnie. Nie był to obywatel państwa niemieckiego, a członek mitycznego germańskiego ludu, urojonej gromady nadludzi, którego niemieckość wynikała nie z obywatelstwa, a z krwi. Posługiwanie się tym terminem i próby równania „Niemców” drugowojennych z Niemcami obecnymi, w czym przodują zarówno idioci otwarcie faszyzujący, jak i idioci kryptofaszyzujący z rządzącej nami niemiłosiernie partii, to skrajny analfabetyzm historyczny.

Oczywiście, po faszystach z Farszu Podległości trudno spodziewać się czegoś innego – chociaż w sumie Bąkiewiczowi powstańcy mogli się pomylić z ukochanymi przez prawicę kolaborantami z Brygady Świętokrzyskiej, której kolaboracja z nazistami była ewenementem na skalę Polski podziemnej.

Z drugiej strony, warto uznać fakt, że skrajnie kretyński tekst Bąkiewicza, po którym podtarł się całym testamentem Polski Podziemnej (która walczyła o równość i demokrację, a nie Bąkiewiczowski faszyzm) nie przechodzi bez echa, zbagatelizowany jako margines, ale jest otwarcie krytykowany i potępiany. Coś się jednak zmienia w tym kraju. Powoli, bo powoli, ale jednak.

Obraz: Rizos Ιakovos, 1885-1890


Źródło: Sztuczne Chwasty
Więcej w kategorii: Sztuczne Chwasty