Robaki, papież, LGBT, a teraz uchodźcy #lewica #razem #sejm #polska #polityka #prawica



Wideo to fragment występu Adriana Zandberga w programie „Kropka nad i” na antenie TVN24, 29 czerwca 2023.

SUBSKRYBUJ nas na YouTube!

🤙 DOŁĄCZ do Razem! 👉 https://dolacz.partiarazem.pl/
💳 WSPIERAJ nas! 👉 https://wesprzyj.partiarazem.pl/
💌 Bądź na BIEŻĄCO! 👉 https://partiarazem.pl/newsletter

Śledź nas:
FB 👉 https://www.facebook.com/partiarazem
Instagram 👉 https://www.instagram.com/partiarazem/
Twitter 👉 https://twitter.com/partiarazem
TikTok 👉 https://www.tiktok.com/@partiarazem
Mastodon 👉 https://social.partiarazem.pl/@razem

#lewica #sejm #polityka #prawica #razem #partiarazem

Źródło
Opublikowano: 2023-06-30 11:07:45

Koniecznego trafia szlag #lewica #razem #sejm #polityka #energetyka #ziobro #bruksela #klimat



SUBSKRYBUJ nas na YouTube!

DOŁĄCZ do Razem 👉 http://partiarazem.pl/dolacz/

Bądź na BIEŻĄCO 👉 http://partiarazem.pl/zamow-newsletter/

Śledź nas:
FB 👉 https://www.facebook.com/partiarazem
Instagram 👉 https://www.instagram.com/partiarazem/
Twitter 👉 https://twitter.com/partiarazem
TikTok 👉 https://www.tiktok.com/@partiarazem

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj nas, bo możemy więcej!
Wpłać darowiznę na naszą działalność:

Nr konta: 41 1240 1037 1111 0010 6408 8296
Nazwa: LEWICA RAZEM

Uwaga: polskie prawo zezwala partiom politycznym przyjmować darowizny przychodzące wyłącznie z kont krajowych i wyłącznie od osób fizycznych. maksymalna łączna wysokość wpłat od jednej osoby w roku kalendarzowym nie może przekraczać 45 150 zł.

#lewica #sejm #polityka #prawica #razem #partiarazem

Źródło
Opublikowano: 2022-09-15 15:58:31

W tym roku rocznica Powstania Warszawskiego będzie szczególna. Coraz mniej jest

Adrian Zandberg:



W tym roku rocznica Powstania Warszawskiego będzie szczególna. Coraz mniej jest wśród nas świadków tych wydarzeń – śmierci i odbudowy Stolicy.
W tym roku są za to wśród nas uchodźcy, którzy często doświadczyli jak ich miasta padają ofiarą bestialskiej agresji.

Nie chcemy by tak jak wiosną syreny obudziły w nich traumatyczne wspomnienia. Dlatego dzielimy się z nimi historią Powstania Warszawskiego i nadzieją na to, że zwycięstwo i odbudowa są możliwe.

[treść wystąpienia w języku polskim i ukraińskim w komentarzu]


Źródło
Opublikowano: 2022-07-30 18:40:28

Co mnie boli? Ludzka obojętność na los drugiego człowieka – dzieci w Afryce cier

Maja Staśko:


Co mnie boli? Ludzka obojętność na los drugiego człowieka – dzieci w Afryce cierpią głód, a w Europie wyrzuca się codziennie tony jedzenia do śmieci.. co się tym przejmować? Afryka jest daleko przecież, nie umierają pod moimi drzwiami, więc co mi tam ..

Umierają ludzie w polskich lasach… To nie mój biznes, a poza tym są inni, ciemni albo nawet i całkiem czarni, więc po co tu przyszli (inny kolor, inna kultura, a matołuszek mówi, że to muzułmanie sami)… Niech wracają do siebie..

Polska SG wywozi kobiety i dzieci pod płot, gdzie je przepycha przez bramki dla zwierząt prosto w łapy białoruskiego oprawcy, który czasem nawet nie czeka aż polskie sg odjedzie i gwałci je właściwie na ich oczach… A co tam .. to nie moja żona i córka myśli sobie taki polski sołdat…

Na grupie dla kobiet piszę o dziewczynce – kurdyjskiej muzulmance wiele razy zgwałconej na Białorusi… Reakcja jest jedna – mojej kochanej Monika Marian Monika Mariam Sobolewska … Reszta kobiet udaje że postu nie widzi… „nie moja córka, nie ja – lepiej nie widzieć”

Ludzka obojętność zdziesiątkuje lub całkowicie zniszczy całą ludzkość.

Teraz walczymy o kolejne dzieci urodzone w lasach polsko bialoruskich – nigeryjskie, kubańskie (katoliku! widzisz?) I malutkich chrześcijan, którzy uciekali od śmierci w Iranie…

Czy kogoś to obchodzi?

Przyjaciele moi drodzy… Jeśli choć odrobinę obchodzi Was los tych dzieci, wesprzyjcie nas w walce o zapewnienie tym dzieciom bezpieczeństwa na Białorusi oraz o walkę w międzynarodowym sądzie o wyrobienie paszportu dla maluszka, którego mama uciekała z Nigerii.

Źródło
Opublikowano: 2022-07-19 19:40:40

Dokładnie 128 lat temu, 16 lipca 1894 roku, w Szerokiej urodził się Henryk Sławi

Maciej Konieczny:


Dokładnie 128 lat temu, 16 lipca 1894 roku, w Szerokiej urodził się Henryk Sławik, socjalista, powstaniec śląski, Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata, bohater trzech narodów: polskiego, węgierskiego i żydowskiego.

Przyszedł na świat w ubogiej, wiejskiej rodzinie. Rodziców nie było stać na zapewnienie mu wykształcenia, ukończył tylko niemiecką szkołę ludową, dalszą edukację zdobył samodzielną pracą w rozmaitych grupach i kółkach samokształceniowych. Podczas I wojny światowej został wcielony do niemieckiego wojska i trafił do rosyjskiej niewoli. Po powrocie do domu wstąpił do Polskiej Partii Socjalistycznej Górnego Śląska. Wziął udział we wszystkich trzech powstaniach śląskich. Bardzo aktywnie włączył się też w akcję propagandową przed plebiscytem na Śląsku. Sławik, podobnie jak inni socjaliści był zdecydowanym zwolennikiem przyłączenia Śląska do Polski.

W latach dwudziestych stał się jednym z najważniejszych działaczy socjalistycznych na Śląsku. Został radnym Katowic, angażował się też mocno, jak wielu działaczy PPS pochodzących z ubogich rodzin, w tworzenie Towarzystw Uniwersytetów Robotniczych. Szczególne miejsce w jego działalności zajmował główny organ prasowy PPS na Śląsku – “Gazeta Robotnicza”. Sławik był najpierw jej współpracownikiem, później redaktorem, wreszcie w 1926 został redaktorem naczelnym. Gazeta i jej dziennikarze bezkompromisowo stawali po stronie robotników i demokracji, co narażało ich nie tylko na wrogość fabrykantów, ale również na liczne procesy.

Po przewrocie majowym Sławik, jak większość PPS, stanął w opozycji do autorytarnych rządów Piłsudskiego. Dla “Gazety Robotniczej” oznaczało to coraz większe batalie z cenzurą i coraz większe kłopoty w drukowaniu pełnych numerów. Jej redaktorowi naczelnemu nie przeszkadzało to jednak stawać się coraz ważniejszą postacią na Śląsku i w PSS. Został posłem na Sejm Śląski oraz członkiem Rady Naczelnej PPS.
Po hitlerowskiej agresji na Polskę Sławik wiedział, że w kraju nie będzie bezpieczny. Jego nazwisko znalazło się w “Specjalnej Księdze Gończej” – przygotowanej przez Gestapo liście działaczy politycznych i społecznych do natychmiastowego aresztowania. 17 września Henryk Sławik przekroczył granicę z Węgrami. Już nigdy nie wrócił do Polski.

We wrześniu i październiku 1939 na Węgry przedostały się tysiące Polskich obywateli. Zostali przyjęci gościnnie i byli traktowani jako uchodźcy. Jak większość z nich Sławik planował dostać się do Francji i wstąpić do tworzonych tam Polskich Sił Zbrojnych. I pewnie tak by się stało, gdyby w obozie dla uchodźców pod Mikoszolcem nie spotkał Józsefa Antalla. Antall był komisarzem węgierskiego rządu oddelegowanym do opieki nad polskimi uchodźcami. Sławik zrobił na nim duże wrażenie, bo miał konkretną wizję tego, jak powinno wyglądać wsparcie dla uchodźców. Po latach Antall wspominał: “Sławik dobitnie oświadczył, że Polakom trzeba dać pracę, że trzeba im zorganizować nauczanie, szkoły, aby w przyszłej Polsce byli przydatni. Twardo dodał jeszcze, że uchodźcom należy zapewnić takie warunki życia, które umożliwią im godne przetrwanie tragedii, jakiej doświadczyli”. Po krótkiej rozmowie zaproponował Sławikowi współpracę, która przerodziła się w przyjaźń.

Już w listopadzie Sławik stanął na czele Komitetu zajmującego się wsparciem polskich uchodźców i organizowaniem ich pobytu na Węgrzech. Został też oficjalnym przedstawicielem polskiego rządu na uchodźstwie Zakładał polskie szkoły, sierocińce oraz organizował życie społeczne i kulturalne. W porozumieniu z przychylnymi Polsce węgierskimi oficerami organizował też przerzucanie polskich żołnierzy na Zachód.

Najważniejszym przedsięwzięciem Sławika i Antalla było zapewnienie bezpieczeństwa polskim Żydom, którzy znaleźli się na Węgrzech. Wystawiali im chrześcijańskie dokumenty i pomagali urządzić się na Węgrzech lub przedostać się do innego kraju. Ze względu na silne sympatie prohitlerowskie na Węgrzech utrzymywano te działania w niemal całkowitej tajemnicy. Jednocześnie Antall i Sławik pomagali też Żydom, którzy uciekali na Węgry w późniejszych latach i pomagali organizować ich ucieczki z okupowanej Polski. Instytucją zupełnie wyjątkową był założony w 1943 w Vacu Dom Sierot Polskich Oficerów. Pod tą nazwą krył się sierociniec, w którym przebywało około setki żydowskich dzieci pod zmienionymi nazwiskami. Mimo ryzyka Sławikowi i Antallowi zależało, żeby dzieci wychowywały się w swojej kulturze. Poza “oficjalnym” chrześcijańskim wychowaniem uczono je potajemnie hebrajskiego i Starego Testamentu. Po zajęciu Węgier przez Niemcy w 1944 dzieci zostały potajemnie rozlokowane u różnych rodzin w Budapeszcie, gdzie przeżyły wojnę. Szacuje się, że Komitet Obywatelski kierowany przez Antalla i Sławika uratował co najmniej 5 tys. Żydów.

Po wkroczeniu wojsk niemieckich na Węgry w marcu 1944 rozpoczęły się prześladowania polskich uchodźców. Część kierownictwa Komitetu Obywatelskiego została rozstrzelana od razu. Sławik odmówił wyjazdu z Węgier, mimo, że przyjaciele załatwili mu bezpieczną szwajcarską wizę. Nie chciał opuścić swoich podopiecznych i przez następne miesiące kierował komitetem obywatelskim z ukrycia. W lipcu został aresztowany przez Gestapo. Do sąsiedniej celi trafił József Antall.

Śledczym zależało przede wszystkim na zeznaniach obciążających Antalla i pozwalających obciążyć go odpowiedzialnością za pomoc Żydom i przerzucanie polskich żołnierzy na Zachód. Mimo brutalnego śledztwa i tortur Sławik konsekwentnie twierdził, że Antall o niczym nie wiedział i sam brał za wszystko całkowitą odpowiedzialność, domagając się zwolnienia węgierskiego przyjaciela. József Antall ze względu na brak dowodów został wypuszczony i ukrywając się przeżył wojnę. Henryk Sławik został przetransportowany do obozu w Mauthausen i tam 23 sierpnia (najprawdopodobniej) zamordowany.

Przez lata pamięć o Sławiku, niezależnym socjaliście i urzędniku rządu londyńskiego była przez komunistów zwalczana. W 1946 Rada Miejska nazwała jego imieniem ulicę w Katowicach, ale już trzy dni później poleceniem “z góry” decyzję tę anulowano. Pamięć o nim zaczęto przywracać dopiero pod koniec lat osiemdziesiątych, dzięki determinacji Henryka Zvi Zimmermanna, byłego członka Knesetu i współpracownika Sławika z czasów Komitetu Obywatelskiego. W 1990 nadany pośmiertnie Sławikowi medal Sprawiedliwego Wśród Narodów Świata odebrała jego córka, która przeżyła wraz z matką wojnę na Węgrzech dzięki pomocy rodziny Antalla. Rok później takie samo odznaczenie pośmiertnie otrzymał József Antall. Odebrał je jego syn, József Antall, pierwszy premier Węgier po upadku żelaznej kurtyny. W kolejnych latach Henryk Sławik otrzymał też szereg odznaczeń z Orderem Orła Białego na czele. Jego imieniem nazwano też kilka szkół, plac w Katowicach, ulicę w Warszawie i fragment nabrzeża Dunaju w Budapeszcie. W Budapeszcie, Katowicach i Warszawie Sławikowi i Antallowi postawiono też wspólne pomniki.

Nikt chyba nie podsumuje niesamowitej postaci Henryka Sławika lepiej niż sam József Antall, więc na koniec zacytuję fragment jego wspomnień o postawie Sławika podczas gestapowskiego śledztwa: „Generalny »sąd« był w komplecie. Przed nim stał storturowany i spoliczkowany, ale śmiały i odważny z pełną nieugiętością duszy Henryk Sławik. Postawili nas wprost przed sobą i przeczytali oskarżenie przeciwko mnie. Potem zadawali pytania, na które odpowiadałem. Henryk kolejno obalał te zarzuty, świadcząc tym samym, że ja nie miałem o nich pojęcia. Obiecali mu, że jak powie prawdę, to go natychmiast zwolnią. Ale on był niezłomny. Przerwali rozprawę. Odprowadzili mnie do sąsiedniego pokoju. Po jakimś czasie przesłuchanie zaczęło się znowu. Obraz był ten sam, tylko Sławik się zmienił. Jego twarz i głowa były pokrwawione od bicia. Ale z oczu biło zdecydowanie. Popatrzył na mnie z przyjacielskim oddaniem, wyprostował się i powiedział: »Sprzeciwiam się – w imieniu prawa międzynarodowego, moralności i sprawiedliwości. Nie oskarżajcie Go!« […] zabrano nas z powrotem do więzienia. W czasie jazdy siedzieliśmy obok siebie w ciemnym czarnym samochodzie. Poszukałem jego ręki, by mu podziękować za uratowanie mi życia. Z uściskiem dłoni tak mi szepnął: »Tak płaci Polska«”.


Źródło: Maciej Konieczny
Więcej w kategorii: Maciej Konieczny
Opublikowano: 2022-07-16 18:00:05

„– My tu widzieliśmy bezbronnych i przerażonych ludzi, którzy mieli oczy zaszczu

Robert Maślak:


„– My tu widzieliśmy bezbronnych i przerażonych ludzi, którzy mieli oczy zaszczutych zwierząt. Nikt nam nigdy nie groził, nie okradł nas. Prosi, żeby podkreślić, że nie byli jedynymi, którzy przyjmowali uchodźców do swoich domów. Jakiś czas temu zadzwoniła znajoma z Michałowa i powiedziała, że trzyma w piwnicy cztery osoby. – Dokładnie tak jak Polacy ukrywali Żydów w czasie wojny. Wprawdzie rozstrzelanie za to nie grozi, ale i tak robimy to w atmosferze strachu. W jakim świecie my żyjemy?”

20 czerwca to Światowy Dzień Uchodźcy. W cieniu wielkiej fali migracyjnej z Ukrainy pozostają ci, którzy próbują pokonać granice polsko-białoruską i ci, którzy niosą im pomoc.

„Pomagaliśmy, bo nie było innego wyjścia. Trudno tu mówić o wyborze: albo się człowieka zostawia w lesie na pewną śmierć, albo się go bierze do domu – mówi mieszkaniec strefy stanu wyjątkowego na Podlasiu.

Nie chce podać imienia ani nazwiska, choć nie robi niczego nielegalnego. Ale boi się, że i on, i jego partnerka mogliby zostać oskarżeni o przemyt ludzi, były już takie przypadki. A poza tym Straż Graniczna i policja wzięłyby ich pod lupę, nie mogliby pomagać ludziom z granicy, jak się tutaj nazywa uchodźców. A wciąż są im potrzebni.

W ostatnich tygodniach ludzi z granicy znowu jest więcej, przecinają płot z zasiekami z drutu, robią podkopy, próbując się przedostać do Polski i dalej, na Zachód. – Polacy są teraz zajęci straszną wojną na Ukrainie, ale na polsko-białoruskiej granicy też trwa dramat, wcale się nie skończył – tłumaczy mężczyzna.

Pierwsza trafiła do nich babcia, tak ją wszyscy nazywali. Potem okazało się, że jest jezydką z Iraku, ma ponad 60 lat. Początek grudnia, zima i śnieg, a ona przeszła z grupą uchodźców przez granicę. Młodsi i silniejsi poszli dalej, a ją zostawili w lesie, bo za nimi nie nadążała. Utknęła na bagnach. Na szczęście to było już niedaleko zabudowań, więc ktoś ją znalazł, wyciągnął z bagna i zaprowadził do znajomej, która mieszka na skraju wsi. Tam babcia spędziła pierwszą noc. Potem trzeba było ją przerzucić dalej, bo tamto miejsce nie było bezpieczne.

– Zdawaliśmy sobie sprawę, że jeśli trafi na pograniczników, to zostanie wywieziona na płot na granicy. A jak wróci na ten płot, to już tam prawdopodobnie zostanie i umrze. Nie było wyboru, naprawdę. Gdybyśmy postąpili inaczej, mielibyśmy ją na sumieniu. Że nie wyciągnęliśmy do niej ręki i przez nas zmarła. Ona była w takim złym stanie, że ledwie chodziła. Nogi miała spuchnięte, dreptała kilkadziesiąt metrów i koniec – opowiada mieszkaniec Podlasia.

– Kiedy wzięliśmy babcię do domu, myśleliśmy, że to potrwa dzień, najwyżej dwa. Wyglądało na to, że ma szansę dostać ochronę tymczasową, która wstrzymuje procedurę wydalenia z Polski. Okazało się jednak, że to nie był dzień ani dwa, tylko grubo ponad tydzień. No i co mieliśmy zrobić? Jak już babcia była w naszym domu, tkwiliśmy w tym po uszy – dodaje jego partnerka.

Na dodatek trudno się było z nią porozumieć, bo mówiła tylko w języku kurdyjskim, nawet arabskiego nie znała, angielskiego też nie. – Dlatego nie znamy jej historii, nie wiemy, czy była już wcześniej odstawiana na granicę. Dowiedzieliśmy się tylko przez tłumacza, że ma syna w Niemczech, chce do niego dotrzeć. Ona była z innego świata. Wszystko było dla niej nowe: korzystanie z łazienki, lodówki, czajnika elektrycznego. Trzeba jej było tłumaczyć, co do czego służy. Jedzenie chowała pod poduszką, zresztą wszystkie swoje rzeczy trzymała blisko siebie. Pamiętam, jak pytaliśmy ją, czego potrzebuje. Okazało się, że spódnicy, koniecznie długiej. Nie mieliśmy takich, więc jedna z koleżanek oddała jej swoją – wspomina kobieta.

O tym, jak babcia w końcu złożyła wniosek o ochronę tymczasową, nie chce opowiadać. Ale wszystko się udało, a po jakimś czasie dostali od niej wiadomość, że dotarła do syna w Niemczech. Jaka to była dla nich ulga, jaka radość, że jest bezpieczna. I wciąż pamiętają, jak im przed rozstaniem dziękowała, jak ta ponad sześćdziesięcioletnia kobieta próbowała ich całować po rękach.

Dla nich kryzys na Podlasiu zaczął się wczesną jesienią ubiegłego roku. – Wrzesień był jeszcze spokojny, nie było wielu prób przejść przez granicę, ale już w październiku było ich tyle, że nikt nie ogarniał. Na początku, kiedy Polacy widzieli uchodźców, dzwonili po Straż Graniczną, bo myśleli, że im pomoże. Szybko się jednak zorientowali, że taki telefon oznacza, że ci ludzie wylądują na granicznym płocie. Więc przestali dzwonić – opowiada mieszkaniec Podlasia.

Jego partnerka pamięta dzień, gdy po raz pierwszy znajomy zadzwonił z prośbą o pomoc. Byli akurat na imprezie, a on mówi, że pod lasem siedzi grupa uchodźców, czy mogliby przyjechać? – Podjechaliśmy, ale tam już była Straż Graniczna i policja, nie dopuścili nas do nich. Powiedzieli, że wezwali karetkę. Rzeczywiście za chwilę przyjechała, zabrali jedną kobietę – opowiada. Czuła się wtedy bezsilna, bo nic nie mogła zrobić. Patrzyła tylko z oddali, jak ci ludzie siedzą bez ruchu, wykończeni.

Jakiś czas później zadzwonił inny znajomy, że jest człowiek w lesie, nie może iść dalej. Zapytał: pomożesz? Pojechała, znalazła dwóch młodych mężczyzn, jeden był w ciężkim stanie, więc zdecydowali, że trzeba go zabrać do szpitala. A ona już wiedziała, że musi dalej pomagać.

Potem wszystko się potoczyło jak lawina. Razem z innymi mieszkańcami strefy stanu wyjątkowego stworzyli magazyn z rzeczami dla uchodźców, podzielili się zadaniami, nauczyli się, jak załatwiać sprawy formalne związane z wnioskami azylowymi czy tzw. interim measures, czyli środkiem tymczasowym, który powstrzymuje wydalenie z Polski.

– Szybko się wypalaliśmy, bo byliśmy tu sami. Do strefy stanu wyjątkowego nikt nie mógł wjechać, nikt nie mógł nam pomóc. Na psychikę siadało nam to, że byliśmy tutaj odcięci od świata. I to, że choć nie naruszamy żadnych przepisów, to Straż Graniczna i policja próbują nas zastraszyć, zniechęcić do pomagania. Te ciągłe kontrole na checkpointach, pytania, co wieziemy w bagażniku. Tyle tylko, że po jakimś czasie przestaliśmy się przejmować. Jak policjanci nas zatrzymywali, mówiliśmy, że wieziemy rzeczy dla potrzebujących. I co nam mogli zrobić? Nic. Ale strach wciąż jest – mówi mężczyzna.

W lutym przyjęli do domu kolejnych ludzi z lasu. – To było jeszcze przed wybuchem wojny w Ukrainie, znowu zaczęło przechodzić przez granicę więcej uchodźców. Koleżanka zadzwoniła, że spotkała trzy osoby. Zmarznięte, przerażone, przemoczone, bo wtedy akurat strasznie lało. No więc przyprowadziła je do naszego domu, za chwilę kolejne trzy i następne dwie. I ledwie się spostrzegliśmy, już było ich w sumie 14 – wspomina mężczyzna.

Tej nocy, kiedy się pojawili, miał pociąg do Gdyni, a jego partnerka była w pracy. Kiedy weszła rano do domu, zobaczyła tłum kotłujących się ludzi, głównie mężczyzn, przebierających się, jedzących, rozmawiających. Pomyślała wtedy: matko boska, ja nie dam rady. I zaraz potem: muszę dać radę. Oni już są w moim domu, muszę im pomóc.

Pamięta ten widok: wszędzie leżały buty, stare ubrania i wory z nowymi, bo koleżanka, która ich przyprowadziła, zdążyła już zmobilizować znajomych. Ktoś przygotował pościel, ktoś inny pojechał do magazynu po ubrania. Bo te ubrania, które ludzie z lasu mieli na sobie, były na wpół zgniłe, strasznie śmierdziały.

– Na szczęście dziewczyny, które były akurat w domach, zajęły się gotowaniem, bo trzeba było tych ludzi nakarmić. Nie można było po prostu pojechać na zakupy. Gdybym nagle kupiła klika bochenków chleba i parę kurczaków, to od razu by było wiadomo, że coś się u nas dzieje. Trudno udawać, że jest impreza, bo przecież mieszkamy w strefie stanu wyjątkowego, nie można do nas przyjeżdżać – opowiada.

Wszystko trzeba było robić w tajemnicy: wchodzić do domu boczną furtką, żeby ludzie nie widzieli, że tyle osób się kręci, nie włączać światła na piętrze.

– A ludzie z lasu nie rozumieli, o co chodzi z tą strefą. Niby wiedzieli, że nie wolno wychodzić z domu, ale trzeba im było zabrać telefony, bo mieli pomysły, by wysyłać pinezki ze swoją lokalizacją. Jeden z mężczyzn chciał dzwonić i trzeba mu było tłumaczyć, że to niebezpieczne, może zostać namierzony – wspomina kobieta.

Musiała być twarda, wydawać polecenia. – To były trzy różne grupy i zaczęły się między nimi jakieś dyskusje, gierki, kłótnie. Trudno było nad tym zapanować. Oni nie chcieli starać się o azyl w Polsce, niemal każdy miał kogoś na Zachodzie, w Niemczech, w Szwecji, i tam chciał dotrzeć. Wyobrazili sobie, że ktoś po nich przyjedzie i zawiezie do Niemiec. Pokazywali nam na mapie trasy, jakieś bezpieczne wyjścia z puszczy. Ktoś im narysował, że przejdą półtora kilometra i tam będzie na nich czekał samochód. Ale ta trasa wiodła wprost na policyjny checkpoint. Trzeba im było tłumaczyć, że nie przejdą, bo tam jest policja. Tamtą trasą też nie, bo rzeka. Będą musieli przejść kilka kilometrów przez las, nocą, żeby wyjść ze strefy – opowiada.

Największym problemem było to, jak uchodźcy mają dotrzeć ze strefy stanu wyjątkowego w takie miejsce, skąd mogliby rozpocząć pieszą wędrówkę do punktu, w którym ktoś będzie na nich czekał i zawiezie dalej, na Zachód. Oboje okropnie się wtedy bali, że coś się nie uda, uchodźcy zostaną zatrzymani i opowiedzą, kto im pomagał.

– I że trafimy na jakiegoś prokuratora, który zechce się wykazać i nas zamęczy. Będzie nam udowadniał, że przemycaliśmy ludzi. Pewnie sąd nas nie skaże, ale będziemy miesiącami ciągani na przesłuchania, będzie z tego mnóstwo stresu. Nie chcieliśmy tego. Za udzielanie pomocy przy przekraczaniu granicy grożą trzy lata więzienia, ale za nieudzielenie pomocy komuś, kto jej potrzebuje, też są trzy lata. Jaki to jest wybór? – mówią dzisiaj.

Wypuszczali tych ludzi z domu przez dwie kolejne noce po dwie osoby, żeby jak najmniej rzucali się w oczy. – Drugiej nocy byłam z koleżanką. Kiedy ostatni uchodźca pożegnał się i wszedł do lasu, najpierw wpadłyśmy w dygot, a potem poczułyśmy wielką ulgę, że się udało. Poszli sobie. Wróciłam do domu i nie wiedziałam, w co ręce włożyć. To była demolka. I wtedy sobie pomyślałam, że na dłuższy czas mam dosyć pomagania – mówi ona.

Nie wie, jak dałaby radę, gdyby nie ci wszyscy ludzie wokół, którzy wtedy rzucili się do gotowania, prania, zakupów. Jeszcze wiele dni po wywózce, jak nazwali całą akcję, robiła zdjęcia garnków i patelni i wysyłała do znajomych z pytaniem, czy rozpoznają swoje.

Jakiś czas później dowiedzieli się, że ponad połowie z tych ludzi udało się dotrzeć na Zachód. Reszta wróciła na granicę. – Tak to jest z tym pomaganiem na Podlasiu: próbujesz w taki czy inny sposób i wszystko idzie na marne, bo ten człowiek wraca na płot – mówi z goryczą on.

Czasem robi sobie wyliczenia: budowa muru w Puszczy Białowieskiej ma kosztować ponad półtora miliarda złotych, do tego ściągnięcie tu wojska, policji, zamknięcie firm i biznesów ludzi żyjących z turystyki. A wszystko po to, by partia rządząca zyskała kilka punktów procentowych w sondażach pod hasłem obrony polskich granic. I dzięki straszeniu uchodźcami, którzy rzekomo przyjdą i zgwałcą polskie kobiety?

– My tu widzieliśmy bezbronnych i przerażonych ludzi, którzy mieli oczy zaszczutych zwierząt. Nikt nam nigdy nie groził, nie okradł nas. Baliśmy się tego, a nic się nie stało. Można było uniknąć wielu ludzkich dramatów, a my mogliśmy się jako naród zachować godnie i być z tego dumni – mężczyzna znowu wzdycha.

Kiedy zaczynali pomagać, bali się też sąsiadów. Ukrywali przed nimi to, co robią. Ale na szczęście nie spełniły się obawy, że sąsiad będzie donosił na sąsiada, że go wyda Straży Granicznej albo policji. – Ludzie tutaj zachowywali się przyzwoicie. A przecież musieli wiedzieć, co robimy – mówią.

Ostatnio przyszło im do głowy, że jak zmieni się władza, to się okaże, że przecież można było uchodźcom pomagać. Nikt nikomu tego nie utrudniał. – A z pomagających zrobią sprawiedliwych, wytrą sobie nimi gęby, będą się chwalić, że wszyscy Polacy tacy byli. Polacy zawsze pomagają. A może jeszcze nas oskarżą, że my tu, na Podlasiu, odwracaliśmy oczy od tragedii. I gdyby oni wiedzieli, co się tutaj dzieje, toby wszyscy przyjechali pomagać – ironizują.

Bardzo ich boli to, że polscy pogranicznicy nie traktują uchodźców jak ludzi. – Zamiast przyjąć ich deklarację, że ubiegają się o azyl w Polsce, przepychają ich na białoruską stronę. Na pewną śmierć – mówią.

Boli ich też to, że Polacy nie chcieli słuchać, co się na Podlasiu dzieje. Nadal nie chcą. – Bo musieliby zająć stanowisko, gdyby przyjęli do wiadomości, jakie straszne rzeczy tutaj się działy. O wiele łatwiej jest to wyprzeć i mieć święty spokój. Polacy wyparli Podlasie. Trudno jest wytłumaczyć ludziom z innych rejonów kraju, co tu się dzieje, co my robimy. Nie rozumieją, że tutaj uchodźcy umierają. Myślą, że to się już dawno skończyło. Ale dla nas, żyjących w tej matni, ludzie z lasu to bardzo realna sprawa – tłumaczą.

Te ostatnie lata były dla nich bardzo trudne. – Najpierw była wycinka drzew w puszczy, potem pandemia, myśleliśmy, że już nic gorszego nie może nas spotkać, a tu spadł na nas kryzys humanitarny. I wszystkie te ludzkie dramaty i nasz strach, czy jakiś człowiek przeżyje, czy nie. Czy ma szanse na inne życie w kraju, do którego tak desperacko próbuje się dostać – mówi on.

Najgorsze, że nie wiedzą, kiedy to się skończy. Wiadomo, że do końca czerwca strefa stanu wyjątkowego będzie zamknięta, ale nic nie wskazuje, że potem ją otworzą. Nie mają nadziei, że życie wróci do normalności, dlatego starają się nie myśleć o przyszłości. Wolą się cieszyć małymi rzeczami: tym, że rodzina z dziećmi, której udało się dotrzeć do Niemiec, dostała szansę na lepsze życie. I że ich babcia jest bezpieczna u swojego syna.

– Kiedy pokazaliśmy koledze, który się na początku nią zajmował, zdjęcie, jakie przysłała, to się popłakał. Patrzył, jak siedzi otoczona krewnymi, w chustce na głowie i długiej spódnicy, i płakał z radości, że jej się udało – opowiadają.

Oni też płakali.

Kryzys migracyjny na wschodnich granicach Unii Europejskiej zaczął się latem 2021 roku. Przywódca Białorusi Aleksandr Łukaszenka zaczął wówczas sprowadzać do siebie uchodźców i imigrantów z Iraku, Afganistanu, Syrii. Przyznał, że wspieranie nielegalnej migracji do Unii to element odpowiedzi na sankcje wymierzone w Białoruś.

Większość z tych osób była przekonywana w swoich krajach, że przylot do Europy jest pewnym sposobem dostania się do Niemiec i innych państw Zachodu. Ludzie sprzedawali całe majątki i przylatywali do Mińska zorganizowanymi przez państwo Łukaszenki transportami. Na procederze zarabiają zarówno władze Białorusi, jak i wielu wyspecjalizowanych przemytników, którzy różnymi metodami próbują przeprowadzić migrantów do Polski, Litwy i Łotwy. Wszystkie te kraje blokują możliwość dostania się uchodźców do UE z terenów Białorusi.”

Fragment z tekstu: https://www.newsweek.pl/polska/spoleczenstwo/uchodzcy-kim-sa-ludzie-ukrywajacy-uchodzcow-z-polsko-bialoruskiej-granicy/3kdw8fk

Fot. Eliza Kowalczyk


Źródło: Robert Maślak
Więcej w kategorii: Robert Maślak
Opublikowano: 2022-06-20 23:54:29

25 dzień strajku głodowego. Dziś już 26. Od trzech dni odmowa nawet wody.

Maja Staśko:


25 dzień strajku głodowego. Dziś już 26. Od trzech dni odmowa nawet wody.

,,Jest coraz gorzej” – mówili nam przez płot kurdyjscy uchodźcy w zamkniętym ośrodku dla cudzoziemców w Lesznowoli.

Od 25 dni dziesięciu Kurdów robi strajk głodowy, by otrzymać pomoc psychologiczną i medyczną, a także godność – przez sprawiedliwe traktowanie i przeniesienie do otwartego ośrodka.

To więzienie. Gdy wczoraj tam dotarliśmy, trafiliśmy na wielki mur z zasiekami. Porozumiewaliśmy się z uchodźcami przez mikrofon. Wkładaliśmy ręce pod mur, by pokazać im, że jesteśmy. Układaliśmy je w znak wolności albo zaciśniętą pięść. Robili to samo.

Przynieśliśmy drabinę, by zobaczyć Kurdów przez wysoki mur i zasieki. By krzyknąć: ,,You will never walk alone. Stay strong”. Gdy nas widzieli, wołali z radości i klaskali. Dźwięki samby dodawały im otuchy i solidarności. ,,Wolność! Freedom! Azadi” – skandowaliśmy w trzech językach. Kurdowie powtarzali ,,Wolność” – po polsku, ze wszystkimi świszczącymi głoskami. Gdy przez bramę wyjeżdżał samochód, podbiegaliśmy, by im pomachać i krzyknąć, że wspieramy.

Niektórzy z nich to uciekinierzy polityczni. Inni uciekali przed przemocą w swoim kraju. Często wpadli w sidła kolejnej przemocy – na granicy polsko-białoruskiej. Byli wypychani, brutalnie bici i katowani przez białoruską straż. Po czym trafili do tego więzienia.

Był z nami mężczyzna, który wyszedł z tego ośrodka. Wcześniej został brutalnie wypchnięty z Białorusi do Polski. Gdy protestowaliśmy, wypuścili kolejnego mężczyznę. Z Egiptu. Od razu zorganizowaliśmy mu przejazd do Warszawy i pomoc.

Inni zostali. Już 26 dzień nie mieli nic w ustach. Ich stan jest coraz gorszy. A Straż Graniczna udaje, że problemu nie ma. Nie odpowiadają na interwencje poselskie, nie odpisują.

Czekają na pierwszą śmierć? By ją też ukryć?

Tu chodzi o życie ludzi – które z każdym kolejnym dniem jest coraz bardziej zagrożone.

Nie pozwolimy zabić uchodźców obojętnością i milczeniem. Razem możemy wywierać nacisk, pisać do tego ośrodka, udostępniać informację. Możemy – dosłownie – uratować życie ludzi.

Nadzieja i solidarność to siła, której strajkujący potrzebują teraz najbardziej. A my jej mamy wiele, prawda?






Źródło
Opublikowano: 2022-05-30 11:12:44

Zanim ich znielubimy

Piotr Ikonowicz:


Zanim ich znielubimy

Pierwsi zawsze uciekają ci lepiej sytuowani. Dotyczy to tak Afgańczyków, Syryjczyków jak i Ukraińców. Nic więc dziwnego, że wśród ponad 3 milionów uchodźców zza wschodniej granicy większość (ok. 62% ma wyższe wykształcenie (53%) lub studiuje (8%). Dlaczego tak się dzieje? To proste. Żeby podróżować trzeba mieć za co. Łatwiej się wyjeżdża jeżeli większość majątku ma się na koncie bankowym niż kiedy cały dobytek to wyposażenie domu czy mieszkania. Wtedy decyzja o wyjeździe oznacza zostawienie „wszystkiego”, nawet jeśli to niewiele.

Widok „wypasionych fur” na ukraińskich blachach w stosunkowo biednym Lublinie robi większe wrażenie niż w Warszawie. A przecież nie jest tajemnicą, że ukraińskie społeczeństwo jest o wiele jeszcze bardziej rozwarstwione niż nasze. Tam przepaść między bogatymi biednymi jest niesamowita.

Istnieje pewien stereotyp uchodźcy, którego jesteśmy gotowi zaakceptować. To człowiek skromny, wychudzony, odziany w byle co i przede wszystkim skromny, gotów przyjąć każda najmarniejsza choćby pomoc w postacie używanej np. odzieży. Stąd wielkie oburzenie dużej części naszych rodaków na to, że uchodźcy z Bliskiego Wschodu mają smartfony. A co mieli mieć? Maczugi? Już słyszy się niechętne uchodźcom wojennym komentarze, że „maja markowe ciuchy, na które mnie nie stać”. A przecież większość uchodźców, nawet jeśli nie wyglądają na nędzarzy, straciła w wyniku wojny swoje miejsce na ziemi, dom, mieszkanie, bliskich. I większość tych nieszczęsnych kobiet żyje w ciągłym strachu, że wkrótce nadejdzie wiadomość o śmierci mężów, ojców, synów, braci. I wcale nie jest powiedziane, że wojna szybko się skończy i będą mogły wkrótce wrócić do ojczyzny. Bac może przyjdzie im zaczynać nowe życie, od zera u nas.

Coraz więcej osób wytyka przybyszom to, iż mimo wyraźnych oznak wyższego statusu społecznego otrzymują od państwa polskiego pomoc finansowa, mieszkaniową, itp. Ta szczodrość wobec przybyszów wydaje się bowiem kontrastować ze skąpstwem pomocy społecznej, która każe części z nas żyć za niewiele ponad 700 zł zasiłku stałego i jeszcze każdorazowo podpisywać zobowiązanie, że się nie będzie dorabiać.

Jak na razie to nie praca jest kością niezgody. Do obecności pracowników z Ukrainy zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Jeszcze przed wybuchem wojny pracowało ich u nas ponad milion. Większość z nich (89%) to osoby z wyższym lub średnim wykształceniem, a mimo to wykonywali prace fizyczną (72%). Jak na razie „oficjalnie” p[race podjęło zaledwie ok. 70 000 uchodźczyń (bo to głównie kobiety). Trudno więc sądzić, że wywołało to jakieś większe napięcia na rynku pracy.

Inaczej jest z mieszkaniami. Krążą legendy o tym jak bogaci przybysze z Ukrainy przynoszą walizki pieniędzy i płaca gotówką za mieszkania. Większość jednak po okresie spania na salach gimnastycznych szuka sobie jakiegoś lokum na rynku. Ten wzmożony popyt musiał wywołać i wywołał wzrost cen najmu. W przeciągu dwóch ostatnich miesięcy koszt najmu w wielu polskich miastach wzrósł o około 10 proc. Nie znana jest dokładna liczba rodzin, które w pierwszym odruchu przyjęły pod swój dach uchodźców. Jedni kierowali się wyłącznie odruchem serca, inni zachętą finansową (słynne 40 zł na Ukraińca za dzień). Jednak ta gościnność zaczyna się powoli kończyć. My tez gościmy w naszym biurze matkę z trójką dzieci, która poprzednio mieszkała u ludzi, którzy po trzech tygodniach poprosili by się wyprowadziła.

Jeszcze przed kryzysem uchodźczym mieliśmy w Polsce olbrzymi kryzys mieszkanio0wy. Szacowano, że brakuje ok. 3 mln., mieszkań. Teraz kiedy p[przybyło dodatkowo 3 mln osób ze Wschodu, ten deficyt wzrósł zapewne co najmniej o 1 mln. Mieszkanie, które powinno być dobrem powszechnego użytku, stało się dobrem luksusowym. Na jeden metr mieszkania w Warszawie wiele osób musiałoby pracować rok i to przeznaczając cała pensje tylko na ten cel. Zdolność kredytowa do kupna mieszkania (kredyt hipoteczny) ma zaledwie ok. 14% Polaków. Pozostali muszą walczyć o mieszkania komunalne (statystyczna gmina w Polsce buduje rocznie 1 takie mieszkanie) lub wynajmować na wolnym rynku za równowartość miesięcznego wynagrodzenia.

Ta katastrofalna sytuacja sprawia, że kwestia mieszkaniowa jest społecznie szczególnie drażliwa.
Legendy o tym, że„ dają Ukraińcom a Polakom nie” powstawały już wtedy gdy w gestii wojewody było zaledwie kilka mieszkań rocznie przeznaczonych dla uchodźców. Dziś kiedy prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski wydał zarządzenie o wstrzymaniu realizacji kolejki mieszkaniowej z uwagi na kryzys uchodźczy, temat stał się jeszcze bardziej zapalny.

Mąż Mariny, która u nas mieszka z dziećmi, przebywa już w Polsce od dawna. Pracuje na budowie i mieszka w kwaterze pracowniczej,. Czyli zajmuje jedna z wielu prycz w izbie umeblowanej jak cela więzienna. Rodzina marzy o zamieszkaniu razem w wynajętym mieszkaniu. Takich rodzin są w Polsce setki tysięcy. Jednocześnie GUS ujawnił, ze mamy w naszym kraju 1,8 mln pustych mieszkań. Gdyby je „rzucono” na rynek ceny najmu by spadły. Ale na tym właśnie polega spekulacja, że właściciele grają na zwyżkę cen akumulując deficytowe dobra, zamiast zaspokajać potrzeby społeczne. Piekarzowi, który jako to opisuje Emil Zola w „Germinalu” magazynował mąkę w okresie głodu kobiety obcięły jaja. Naszym spekulantom nie grozi nawet podatek mający zniechęcać do spekulacji.

Fala imigracji wojennej nie zlikwidowała biedy, a zwłaszcza biedy mieszkaniowej. Kiedy jednak próbujemy kogoś wydobyć z bezdomności próbując wynająć starszej pani w Kielcach jakiś pokój, słyszymy, że wynajmując wolą studentów. Niechętnie tez wynajmuje się rodzinom z dziećmi, bo najważniejszym kryterium wynajęcia jest łatwość wyrzucenia na ulicę. A dzieci trudniej się wyrzuca. Jedna z „gwarancji”: dla wynajmujących ma być deklaracja lokatora, ze w razie czego będzie miał się dokąd wyprowadzić. Mieszkam w kamienicy gdzie właściciele zażądali takiej deklaracji, ale ponieważ oznaczałoby to poświadczenie nieprawdy solidarnie odmówiliśmy złożenia takiego zapewnienia. Ludzie nie wynajmowaliby za bajońskie pieniądze mieszkań jeżeli mieliby dokąd pójść.

Niezamożni Polacy coraz niechętnie spoglądają na bogatych Ukraińców w ich drogich samochodach, którym w dodatku, jak wieść gminna niesie Rzeczpospolita funduje wszystko za darmo. Zrozumiała niechęć wobec osób , którym się lepiej wiedzie i które nierzadko zachowują arogancką postawę przybiera postać fobii. Pretensji do Ukraińców w ogóle, bo podziały narodowe są dla prostych ludzi łatwiejsze do wychwycenia niż społeczne, które zresztą na każdym kroku kamuflują media.

Słowem, jeżeli władza zarówno ta lokalna jak i krajowa nie rozpocznie radykalnej interwencji na rynku mieszkaniowym. Chociażby poprzez instrumenty podatkowe, które zmusza właścicieli 1, 8 mln mieszkań do ich zasiedlenia. Poprzez masową budowę mieszkań czynszowych na każda kieszeń i niezwłocznie (jak w Przypadku warszawy) udostępnienie tysięcy pustostanów, doczekamy się konfliktów na tle narodowościowym między ponad trzema już milionami uchodźców, a duża częścią polskiego społeczeństwa, w którym narasta poczucie niesprawiedliwego traktowania.

Piotr Ikonowicz

Źródło
Opublikowano: 2022-05-11 08:01:36

Matysiak: Pomoc należy się każdemu #shorts



SUBSKRYBUJ nas na YouTube!

DOŁĄCZ do Razem 👉 http://partiarazem.pl/dolacz/

Bądź na BIEŻĄCO 👉 http://partiarazem.pl/zamow-newsletter/

Śledź nas:
FB 👉 https://www.facebook.com/partiarazem
Instagram 👉 https://www.instagram.com/partiarazem/
Twitter 👉 https://twitter.com/partiarazem
TikTok 👉 https://www.tiktok.com/@partiarazem

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj nas, bo możemy więcej!
Wpłać darowiznę na naszą działalność:

Nr konta: 41 1240 1037 1111 0010 6408 8296
Nazwa: LEWICA RAZEM

Uwaga: polskie prawo zezwala partiom politycznym przyjmować darowizny przychodzące wyłącznie z kont krajowych i wyłącznie od osób fizycznych. maksymalna łączna wysokość wpłat od jednej osoby w roku kalendarzowym nie może przekraczać 31500 zł.

#lewica #sejm #polityka #prawica #razem #partiarazem #ukraina #pomoc #uchodźcy

Źródło
Opublikowano: 2022-03-08 09:42:17

Zandberg: Lewica poprze specustawę o wsparciu uchodźców



SUBSKRYBUJ nas na YouTube!

DOŁĄCZ do Razem 👉 http://partiarazem.pl/dolacz/

Bądź na BIEŻĄCO 👉 http://partiarazem.pl/zamow-newsletter/

Śledź nas:
FB 👉 https://www.facebook.com/partiarazem
Instagram 👉 https://www.instagram.com/partiarazem/
Twitter 👉 https://twitter.com/partiarazem
TikTok 👉 https://www.tiktok.com/@partiarazem

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj nas, bo możemy więcej!
Wpłać darowiznę na naszą działalność:

Nr konta: 41 1240 1037 1111 0010 6408 8296
Nazwa: LEWICA RAZEM

Uwaga: polskie prawo zezwala partiom politycznym przyjmować darowizny przychodzące wyłącznie z kont krajowych i wyłącznie od osób fizycznych. maksymalna łączna wysokość wpłat od jednej osoby w roku kalendarzowym nie może przekraczać 31500 zł.

#lewica #sejm #polityka #prawica #razem #partiarazem #uchodźcy #ukraina

Źródło
Opublikowano: 2022-03-07 17:05:12

Zandberg o poselskim konwoju humanitarnym



SUBSKRYBUJ nas na YouTube!

DOŁĄCZ do Razem 👉 http://partiarazem.pl/dolacz/

Bądź na BIEŻĄCO 👉 http://partiarazem.pl/zamow-newsletter/

Śledź nas:
FB 👉 https://www.facebook.com/partiarazem
Instagram 👉 https://www.instagram.com/partiarazem/
Twitter 👉 https://twitter.com/partiarazem
TikTok 👉 https://www.tiktok.com/@partiarazem

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj nas, bo możemy więcej!
Wpłać darowiznę na naszą działalność:

Nr konta: 41 1240 1037 1111 0010 6408 8296
Nazwa: LEWICA RAZEM

Uwaga: polskie prawo zezwala partiom politycznym przyjmować darowizny przychodzące wyłącznie z kont krajowych i wyłącznie od osób fizycznych. maksymalna łączna wysokość wpłat od jednej osoby w roku kalendarzowym nie może przekraczać 31500 zł.

#lewica #sejm #polityka #prawica #razem #partiarazem #ukraina #pomoc #uchodźcy

Źródło
Opublikowano: 2022-03-02 15:51:59

Trwa wojna wypowiedziana Ukrainie przez Putina, a Polska po raz pierwszy od dłuż

Sztuczne Chwasty:


Trwa wojna wypowiedziana Ukrainie przez Putina, a Polska po raz pierwszy od dłuższego czasu zachowuje się w sposób, w jaki państwo aspirujące do miana nowoczesnego powinno się zachowywać. Z dnia na dzień wyparowały właściwie plany wyprowadzenia Polski z Unii, uchodźcy ukraińscy są traktowani tak, jak uchodźcy powinni być traktowani (niestety, tylko oni, Straż Graniczna pozostaje rasistowskim rakiem na granicy białoruskiej i wobec nie-Ukraińców próbujących wydostać się z kraju), a przy odrobinie szczęścia wreszcie uwolnimy się od węgla importowanego przez nasz rząd i megakorporacje z okupowanego Donbasu.

Dzisiaj przypomnimy jednak o bardzo ważnej, choć tragicznej rocznicy dla ruchów lokatorskich i sprawiedliwości społecznej w Polsce. Dzisiaj przypada jedenasta rocznica Jolanty Brzeskiej, niezłomnej aktywistki walczącej o prawo do mieszkania – do przeżycia – w kraju realnego darwinizmu zwanym Polską.

Zamordowana przez czyścicieli kamienic i reprywatyzatorów, spalona najprawdopodobniej żywcem w odwecie za działanie na szkodę polskich landlordów.

Sprawa nie została wyjaśniona do dziś, dzięki pełnej apatii policji i prokuratury pod rządami PO oraz degrengoladzie pod rządami PiSu. Ziobro grzmiał, grzmiał, a tymczasem pół roku temu prokuratura ponownie umorzyła śledztwo w sprawie jej zabójstwa – oczywiście, działania aparatu sprawiedliwości okazały się bez zarzutu.

Bez zarzutu.

Podobnie sprawa ma się właściwie ze wszystkim. Elity nie mają sobie nic do zarzucenia, wszystko było koniecznością dziejową albo wymuszone okolicznościami. Rabunkowa prywatyzacja kraju? Musieliśmy. Denominacja, przez którą wyparowały milionom Polaków oszczędności i wkłady mieszkaniowe, a pozostały kredyty? Musieliśmy się poświęcić, oczywiście, my, szeregowi Polacy. Uwolnienie czynszów w 1994 roku, które wykreowało jeden z bardziej patologicznych rynków wynajmu w Europie?

Tutaj mamy oficjalną interpretację Konstytucji – tej samej, w której Polska jest zobowiązana do bycia krajem sprawiedliwości społecznej – dzięki Trybunałowi Konstytucyjnemu: Rzucenie lokatorów na pastwę landlordów to konieczność, by „skonstruować narzędzia legislacyjne, umożliwiające wycofywanie się z konsekwencji zaszłości historycznych (arbitralne, władcze wkraczanie państwa we własność prywatną) i zapewniające przejście do sytuacji właściwych dla demokratycznych, liberalnych państw prawa.”

Innymi słowy, dla Trybunału sytuacją właściwą jest prymat praw własności nad prawami człowieka. Śmierć Jolanty Brzeskiej dla sędziów Trybunału zapewne była konieczną ofiarą, by ochronić najświętszą świętość III RP – niczym nieograniczone prawo własności.

Co ważne, doktryna powszechnego egoizmu proklamowana przez III RP i potwierdzona ustami jej rzekomo najwybitniejszych umysłów prawniczych nie przyjęła się. Polska reakcja na inwazję rosyjską w Ukrainie pokazuje, że Polska może być takim sobie krajem, ale Polacy potrafią stanąć na wysokości zadania i okazać daleko idącą bezinteresowność i gotowość do poświęceń, by pomóc drugiemu człowiekowi.

I dlatego mamy nadzieję, większą niż od dłuższego czasu, że w naszym zakątku świata sprawy mogą pójść w lepszym kierunku – i że pewnego dnia 1 marca będziemy mogli powiedzieć, iż era egoizmu i realnego darwinizmu jest już za nami.

Obraz: Chandra, Chris Rahn, 2018


Źródło: Sztuczne Chwasty
Więcej w kategorii: Sztuczne Chwasty

Zawisza: Zdajemy egzamin jako społeczeństwo



SUBSKRYBUJ nas na YouTube!

DOŁĄCZ do Razem 👉 http://partiarazem.pl/dolacz/

Bądź na BIEŻĄCO 👉 http://partiarazem.pl/zamow-newsletter/

Śledź nas:
FB 👉 https://www.facebook.com/partiarazem
Instagram 👉 https://www.instagram.com/partiarazem/
Twitter 👉 https://twitter.com/partiarazem
TikTok 👉 https://www.tiktok.com/@partiarazem

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj nas, bo możemy więcej!
Wpłać darowiznę na naszą działalność:

Nr konta: 41 1240 1037 1111 0010 6408 8296
Nazwa: LEWICA RAZEM

Uwaga: polskie prawo zezwala partiom politycznym przyjmować darowizny przychodzące wyłącznie z kont krajowych i wyłącznie od osób fizycznych. maksymalna łączna wysokość wpłat od jednej osoby w roku kalendarzowym nie może przekraczać 31500 zł.

#lewica #sejm #polityka #prawica #razem #partiarazem#ukraina #uchodźcy

Źródło
Opublikowano: 2022-03-01 16:00:49

Chciałabym pokazać, jak żyją uchodźcy z Polakami, którzy z dobrego serca przyjęl

Maja Staśko:

Chciałabym pokazać, jak żyją uchodźcy z Polakami, którzy z dobrego serca przyjęli ich do siebie. Pokazać siłę solidarności! Czy są tu osoby, które chciałyby mnie zaprosić do siebie, żebym mogła zrobić taki materiał wideo? Nic nie pojawi się bez zgody

Źródło
Opublikowano: 2022-02-28 17:21:20

Dziś premiera. Więc napisałam recenzję tego tragicznego filmu.

Maja Staśko:


Dziś premiera. Więc napisałam recenzję tego tragicznego filmu.

W zapowiedziach słyszymy, że z filmu dowiemy się, czego pragną kobiety. Uwielbiam, gdy mężczyźni mówią mi, czego pragnę. Okazało się więc, że kobiety pragną, by osoba z Bliskiego Wschodu poniżała je i biła; albo pragną oskarżyć kogoś o gwałt dla zasięgów; albo pragną innych porąbanych rzeczy, które nie mają nic wspólnego z psychiką kobiet, tylko ze stereotypowymi fantazjami mężczyzn na temat kobiet.

Mamy więc wizerunek kobiety, która opowiedziała o gwałcie dla zysków i zniszczenia mężczyzny.

Fałszywe oskarżenia o gwałt to niewielki odsetek – a mimo to za każdym razem, gdy kobieta odważy się o gwałcie powiedzieć lub go zgłosić, słyszy, że na pewno kłamie.

Patryk Vega to podbija: przedstawia złą kobietę, która preparuje gwałt, i dobry system, który się nią opiekuje. I to jest okrutne przekłamanie.

W rzeczywistości po zgłoszeniu gwałtu kobieta co rusz słyszy inwektywy, podważa się jej wiarygodność, wyciąga się fakty z jej życia prywatnego i seksualnego, stalkuje i nęka. Robią to osoby z organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości, bliscy, znajomi, a czasem media.

Dlaczego o tym nie ma ani wzmianki? Dlaczego Vega zdecydował się przedstawić okrutną kobietę i prokobiecy system, który niszczy mężczyznę, pomijając zupełnie fakty, które wprost wskazują na dyskryminację ofiar przemocy?

To jest powielenie na wskroś mizoginicznego mitu, który sprawia, że ofiary nie zgłaszają gwałtów.

Ale to nie wszystko. W momencie, w którym uchodźcy z Bliskiego Wschodu umierają na granicy i są dehumanizowani za pomocą powielanych przez skrajnie fundamentalistyczną prawicę stereotypów o Arabach – Patryk Vega wkracza na białym koniu i opowiada historię Araba wykorzystującego polską blond kobietę, która wybiera go ponad poczciwego, polskiego męża.

Czy reżyser ma jakiekolwiek poczucie odpowiedzialności i zdaje sobie sprawę z tego, że w momencie kryzysu uchodźczego, outsorce’owania niewygodnej pracy na osoby z Bliskiego Wschodu, a także nadchodzących wzmożonych migracji w wyniku katastrofy klimatycznej – takie przedstawienie może być po prostu śmiertelnie niebezpieczne?

Cała recenzja na Goniec.pl.


Źródło
Opublikowano: 2022-02-04 15:35:28

Dziś premiera. Więc napisałam recenzję tego tragicznego filmu,

Maja Staśko:


Dziś premiera. Więc napisałam recenzję tego tragicznego filmu,

W zapowiedziach słyszymy, że z filmu dowiemy się, czego pragną kobiety. Uwielbiam, gdy mężczyźni mówią mi, czego pragnę. Okazało się więc, że kobiety pragną, by osoba z Bliskiego Wschodu poniżała je i biła; albo pragną oskarżyć kogoś o gwałt dla zasięgów; albo pragną innych porąbanych rzeczy, które nie mają nic wspólnego z jakąś zuniwersalizowaną psychiką kobiet, tylko ze stereotypowymi fantazjami mężczyzn na temat kobiet.

Mamy więc wizerunek kobiety, która opowiedziała o gwałcie, ale zrobiła to tylko dla zysków. I to mnie naprawdę boli. Fałszywe oskarżenia o gwałt to niewielki odsetek – a mimo to za każdym razem, gdy kobieta odważy się o gwałcie powiedzieć lub go zgłosić, słyszy, że na pewno kłamie. Od razu zakłada się jej brak wiarygodności. I to działa: większość ofiar gwałtu nie zgłasza gwałtu właśnie ze wstydu i strachu.

Patryk Vega tylko podbija tę narrację. Przedstawia okrutną kobietę, która preparuje gwałt, i wspaniały system, który chce się nią zaopiekować i jest w pełni empatyczny, czym wyniszcza mężczyznę. I to jest jedno z największych przekłamań, jakie można sobie wyobrazić.

W rzeczywistości po zgłoszeniu gwałtu kobieta co rusz słyszy inwektywy w swoją stronę, podważa się jej wiarygodność, wyciąga się fakty z jej życia prywatnego i seksualnego, stalkuje, nęka, grozi śmiercią i gwałtem. Robią to ludzie z organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości, bliscy, znajomi, a czasem media. Zwłaszcza jeśli – jak bohaterka Vegi – mówi o gwałcie publicznie, na oczach całej Polski.

Dlaczego o tym nie ma ani wzmianki w filmie? Dlaczego Vega zdecydował się przedstawić okrutną oskarżającą o gwałt kobietę i prokobiecy system, który niszczy mężczyznę, pomijając zupełnie rzeczywistość i fakty, które wprost wskazują na dyskryminację ofiar przemocy i pozostawienie ich samym sobie, a także stawanie po stronie sprawcy? Odpowiedź jest jasna: to jest powielenie na wskroś mizoginicznego mitu, który sprawia, że kobiety – i szerzej, po prostu ofiary – nie zgłaszają gwałtów.

W filmie Vegi zrealizowany także zostaje największy stereotyp dotyczący osób pochodzenia arabskiego. W momencie, w którym uchodźcy z Bliskiego Wschodu umierają na granicy i są dehumanizowani właśnie za pomocą powielanych przez skrajnych fundamentalistyczną prawicę stereotypów o Arabach – Patryk Vega wkracza na białym koniu i opowiada historię Araba wykorzystującego białą, polską kobietę, która wybiera go ponad poczciwego, dobrego, polskiego męża.

Czy reżyser ma jakiekolwiek poczucie odpowiedzialności i zdaje sobie sprawę z tego, że w momencie kryzysu uchodźczego i trwającej od wielu lat nagonki na osoby pochodzenia arabskiego, outsorce’owania niewygodnej pracy na osoby z Bliskiego Wschodu, a także nadchodzących wzmożonych migracji z Bliskiego Wschodu w wyniku m.in. katastrofy klimatycznej – takie przedstawienie może być po prostu śmiertelnie niebezpieczne?

Cała recenzja tutaj: https://goniec.pl/nowy-film-patryka-vegi-to-tragedia-recenzja-filmu-ms-040222


Źródło
Opublikowano: 2022-02-04 10:02:17

Wczoraj polski Sejm niemal jednogłośnie przyjął uchwałę wyrażającą solidarność z

Maciej Konieczny:


Wczoraj polski Sejm niemal jednogłośnie przyjął uchwałę wyrażającą solidarność z Ukrainą, dziś premier Morawiecki usiądzie do kolacji z liderami pro-putinowskich partii z Francji, Włoch, Hiszpanii i Węgier, dla których Kijów to jedynie rosyjska strefa wpływów. Wczoraj Prawo i Sprawiedliwość głosowało za uchwałą domagającą się zatrzymania gazociągu Nord Stream 2. Jutro premier Morawiecki będzie rozmawiał o “suwerenności energetycznej” z gorącymi zwolennikami uzależnienia Europy od rosyjskiego gazu.

Hipokryzja rządzącej prawicy uderza po oczach. W deklaracjach: wsparcie dla Ukrainy i walka o energetyczną niezależność Polski. W praktyce: egzotyczne, szkodliwe dla Polski sojusze ze skrajnie prawicowym europejskim marginesem, bywa, że finansowanym z Kremla. Takimi, jak Orban, Salvini, Le Pen.

Ten rząd już nawet nie szuka dobrych dla Polski rozwiązań, skutecznych sojuszy i dróg do realizacji własnych celów. Potrzebuje jedynie wymówek dla własnej bezradności. Rządząca Polską prawica na własne życzenie marginalizuje się i pozbawia wpływów w Europie, aby chwilę później krzyczeć, że wszystkiemu winna jest zła Bruksela.

To Polska powinna być głosem Ukrainy w Unii Europejskiej. To nasz rząd powinien najgłośniej upominać się o prawo Ukraińców i Ukrainek do decydowania o sobie. Zamiast tego mamy haniebny udział premiera Morawieckiego w operetkowym proputinowskim spędzie. Wstyd.

Źródło
Opublikowano: 2022-01-28 18:55:31

Z gehenny w lasach polsko-białoruskiego pogranicza uchodźcy trafiają do gehenny

Fundacja Ocalenie:


Z gehenny w lasach polsko-białoruskiego pogranicza uchodźcy trafiają do gehenny w zamkniętym ośrodku w lasach lubuskich. Tkwią tam miesiącami, zamknięci w pomieszczeniach, gdzie na osobę przypadają 2 metry kwadratowe i nie wiedząc, co dzieje się z ich wnioskiem o ochronę międzynarodową, ze śladowym dostępem do internetu, pomocy prawnej czy psychologicznej, kontaktu z bliskimi. Strajki głodowe, próby samobójcze, bunty, poczucie bezsensu, beznadzieja.

Odwiedziłam dzisiaj wraz z posłanką Anita Kucharska-Dziedzic – posłanka na Sejm RP oraz posłem Tomasz Aniśko Ośrodek Strzeżony dla Cudzoziemców w Wędrzynie – w ramach wizytacji przez Parlamentarny Zespół ds polityki migracyjnej i integracyjnej, który prowadzę i który obradować będzie na temat tego ośrodka za tydzień w Sejmie.

Dzisiejsza wizyta była głównie rozmową z kierującymi ośrodkiem komendantami Straży Granicznej. Towarzyszyli nam inspektorzy NIK, który także prowadzi tam kontrolę od listopada. Z 600 osadzonymi uchodźcami o ich 600 indywidualnych dramatach niesposób było porozmawiać w czasie jednej wizyty. Zgłaszam pisemnie sprawy kilkunastu zatrzymanych, przekazane mi przez @Fundacja Ocalenie. W kolejce do lekarza, nowego od stycznia, który przyjeżdża z pielęgniarką dwa razy w tygodniu z pobliskiego Międzyrzecza i stwarza wiarygodne wrażenie stało kilkunastu mężczyzn ze strażnikami. Rozmawiam z kilkoma, którzy znają angielski, notuję dane Marokańczyka, zamkniętego w ośrodkach w Polsce od 8 miesięcy i nie mającego pojęcia, czy jego wniosek jest w ogóle procedowany. Historia jakich większość.

Problemem jest stłoczenie w wojskowych barakach tych 600 mężczyzn o najróżniejszych narodowościach, językach, religiach i po dramatycznych przejściach, szukających w Polsce pomocy a przebywających tam w warunkach gorszych niż obowiązujących w polskich więzieniach, problemem jest zmiana tych warunków, o czym rozmawiamy tam na miejscu i co negocjujemy, ale kwestią zasadniczą jest sam fakt uwięzienia tych osób w miejscu parawięziennym, przewlekłe i nieludzkie procedury, łamanie warunków ochrony, o co pytać będziemy ich przełożonych za tydzień: MSWiA, Urząd ds Cudzoziemców i Zarząd ds Cudzoziemców Straży Granicznej.

W Wędrzynie osobną kontrolę prowadzi Rzecznik Praw Obywatelskich i UNHCR, usiłują śledzić losy zatrzymanych i wspierać ich organizacje społeczne takie jak Grupa Granica, Fundacja Ocalenie, Nomada. Dostęp organizacji humanitarnych, prawników, dziennikarzy jest utrudniony, ograniczony do kontaktów zdalnych, które nie zawsze dochodzą do skutku.

Nasze indywidualne interwencje poselskie nie są rozwiązaniem powstałej sytuacji. Potrzebne są rozwiązania systemowe, potrzebny jest dialog pomiędzy stroną rządową i służb mundurowych a stroną społeczną, potrzebna jest wola polityczna, szacunek dla praw i człowieczeństwa zatrzymywanych, potrzebne jest przyzwoite, ludzkie do nich podejście. Z taką intencją mamy nadzieję obradować jako Parlamentarny Zespół ds. Polityki Migracyjnej i Integracyjnej i w sprawie konkretnie Wędrzyna, i pozostałych ośrodków dla cudzoziemców.

Potrzebny jest dialog o całej sytuacji uchodźczej w Polsce i do niego wzywam. Niech sytuacja na granicy i los uchodźców na polskiej ziemi przestanie być naszą wielką narodową hańbą i wielkim wyrzutem polskiego sumienia.

#RefugeesWelcome #PomocHumanitarna #PrawaCzłowieka #Uchodźcy #PolitykaMigracyjna #Humanitaryzm #PomocMiędzynarodowa #Azyl

(zdjęcie: Gazeta Wyborcza, 7.01.2022)


Źródło
Opublikowano: 2022-01-20 22:57:48

W trakcie nocnego zatrzymania przez uzbrojonych funkcjonariuszy osób, które jech

Fundacja Ocalenie:



W trakcie nocnego zatrzymania przez uzbrojonych funkcjonariuszy osób, które jechały z pomocą humanitarną i medyczną do uchodźcy, zniknęły nasze rzeczy – m.in. plecak medyczny i defibrylator. Odnalazły się w jednej z placówek Straży Granicznej, po tym, jak chcieliśmy na policji zgłosić ich kradzież. Do teraz nie wiemy, dlaczego i jak tam trafiły. Publikujemy nagranie audio z ich odbierania dziś nad ranem i fragment rozmowy ze strażnikiem.

O godz. 18 zapraszamy Was na transmisję briefingu prasowego, podczas którego Agata i Tomasz opowiedzą o szczegółach zatrzymania i nocnych wydarzeń.


Źródło
Opublikowano: 2022-01-11 17:20:29

Święta: oczekiwania versus rzeczywistość

Maja Staśko:


Święta: oczekiwania versus rzeczywistość

I tak bywa! W tym roku pierwszy raz w życiu spędzę Święta zupełnie sama. Sylwestra też. Kwarantanna zamknęła mnie w mieszkaniu i nie wypuszcza, a ja nie mogę spędzić czasu z ukochaną rodziną.

I tak po prostu bywa.

Ale na Wigilię nie zamierzam być sama! Zrobię stream na Twitchu i Instagramie dla wszystkich tych, którzy z miliona powodów spędzają te Święta sami. Dla tych na kwarantannie, czujących samotność, z toksyczną rodziną. A także tych, którzy chcą odpocząć od gorących dyskusji przy świątecznym stole.

Rozpocznę o 18:00, a skończę, gdy już mi sił nie starczy. Będą kolędy, życzenia, rozmowy, zwierzaczki, zwierzenia i bycie razem.

Cieszę się, że dzięki szczepionkom przechodzę sami-wiecie-co bardzo delikatnie. I cieszę się, że mam ciepłe miejsce, w którym czuję się swobodnie.

Niestety, nie wszyscy w tym roku spędzą te Święta w cieple. Uchodźcy na granicy spędzą je ciemnych lasach.

Osoby w kryzysie bezdomności, niezamożne spędzą je w zimnie, bo nie starczyło na opał.

Zwierzęta w patoschroniskach spędzą je w głodzie i chorobach. Nie będą miały do kogo przemówić ludzkim głosem.

Ale my możemy przemówić ludzkim głosem do nich. W trakcie tego streama będę zbierała pieniądze na wydobycie zwierząt z schroniska w Wojtyszkach. Całą zebraną kwotę przeznaczę na ten cel!

Patoschronisko w Wojtyszkach to największe schronisko w Europie. Niedawno odbyła się tam interwencja. Policja i Prokuratura Okręgowa w Ostrowie Wielkopolskim ustala obecnie stan zwierząt w schronisku. Działacze z Pogotowia Dla Zwierząt badają każde zwierzę. Część trafia do leczenia, część powinna jak najszybciej znaleźć nowy dom.

By do tego doszło, potrzeba pieniędzy na działania na miejscu. Jeśli więc chcecie zrobić bezdomnym, katowanym zwierzętom wesołe Święta (i dobre życie) – wpłacajcie! Albo na moim streamie na Twitchu i Instagramie, albo na ratujemyzwierzaki.pl.

Życzę Wam, byście spędzili te Święta bezpiecznie, w zdrowiu. Wśród bliskich lub wspierających dalekich. Na żywo czy online. I żebyście zawsze znaleźli wsparcie – tak jak uchodźcy, osoby niezamożne, a także zwierzęta z patoschronisk mogą znaleźć teraz wsparcie w nas.






Źródło
Opublikowano: 2021-12-24 10:01:07

Czy przy twoim stole wigilijnym znalazłoby się miejsce dla uchodźcy/migranta ze

Robert Maślak

Czy przy twoim stole wigilijnym znalazłoby się miejsce dla uchodźcy/migranta ze strefy przygranicznej?
WIERZĄCY I PRAKTYKUJĄCY: TAK – 45%, NIE – 48%
NIEWIERZĄCY: TAK – 70%, NIE – 28%
https://www.rp.pl/spoleczenstwo/art19223121-sondaz-uchodzca-przy-naszym-stole-jak-postapiliby-polacy



Źródło
Opublikowano: 2021-12-23 22:45:14