Istnieje w Polsce rodzaj tęsknoty czy też pięknego marzenia o „prawdziwym i nowoczesnym liberalizmie”. Można je streścić tak:
Liberalizm nie musi sprowadzać się do bezkrytycznego uwielbienia dla wolnego rynku, to nie musi być Witold Gadomski, Forum Obywatelskiego Rozwoju czy mający coraz większe jazdy Tomasz Lis, któremu wszystko kojarzy się z komunizmem. Liberalizm może łączyć obronę państwa prawa, poszanowanie wolności jednostki oraz przywiązanie do wolnorynkowej gospodarki z szeregiem socjalnych zabezpieczeń charakterystycznych dla Europy północnej i zachodniej.
To marzenie łączy się z pragmatyczną sugestią dla polskiej lewicy:
No i z takim liberalizmem powinniście współpracować, może z waszej perspektywy jest nadal zbyt wolnorynkowy, ale na dziś to w Polsce jedyna formacja ideowa, z którą można budować europejską cywilizację.
Na gruncie teorii brzmi rozsądnie. Widzę jednak poważny problem praktyczny. Otóż takiego liberalizmu w Polsce nie ma.
Ok, jest „Kultura Liberalna”, jest garść publicystów i publicystek rozsianych po różnych redakcjach, jest część Partii Razem i pozostałości po Wiośnie Biedronia, jest kilkaset osób w social mediach, dla których tak pojmowany liberalizm jest cenną wartością. Ale ta formacja ideowa nie istnieje jako poważna siła polityczna w Polsce.
Od czasu do czasu ludzie wyrażający tęsknotę za prawdziwym liberalizmem próbują dostrzec jego oznaki w Platformie Obywatelskiej. Trzaskowski użył słowa „solidarność”, Sikorski w wywiadzie wspomniał o nierównościach społecznych, ktoś inny nie boi się wymówić słowa „LGBT”. To wielki przełom, PO wreszcie zrozumiała, tak właściwie to jest już partią socjaldemokratyczną. Tylko że to wielka ułuda, bo PO szybko wraca do swojego trybu domyślnego – do zachwytów nad Thatcher i Reaganem, czyli konserwatystami sprzed kilkudziesięciu lat, którzy mogą symbolizować różne rzeczy, ale na pewno nie nowoczesny liberalizm.
Zwolennicy „prawdziwego liberalizmu” zbyt łatwo przechodzą do porządku dziennego nad historią Nowoczesnej Ryszarda Petru. „To nie jest poważny polityk, nikt nie traktuje go serio, to nic nie znaczy”- tłumaczą. Rzecz w tym, że swego czasu był traktowany bardzo serio, a jego partia miała tworzyć ów wymarzony nowoczesny liberalizm. Skończyło się na tym, że nowoczesny liberał w epoce kryzysu klimatycznego wziął sobie na sztandary prawo do konsumowania dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu, śmieszkował z globalnego ocieplenia i nie potrafił się nawet jednoznacznie wypowiedzieć w sprawie praw mniejszości. Została po nim młodzieżówka, która na fanpage’u narzeka na… dyskryminację białych mężczyzn.
Czy to wszystko nie powinno skłonić ludzi marzących o prawdziwym liberalizmie do poważnej refleksji? Dlaczego próba budowania reprezentacji politycznej dla tego typu poglądów skończyła się powstaniem jeszcze jednej prawicowej partii?
Znane są śmiechy z tego, że „prawdziwa lewica” to siła polityczna na trzy procent. Pewnie taka jest dziś gorzka prawda, ale „prawdziwy liberalizm” to nawet nie jest partia, ale podgrupa lewicowych sympatyków. Właśnie tak: lewicowych sympatyków, bo największe tęsknoty za „prawdziwym liberalizmem” wyrażają ludzie, którym programowo najbliżej pewnie do partii Razem i którzy są podgrupą jej wyborców, niektórzy są nawet jej członkami. Innymi słowy, jeśli „polska lewica” jest bańką, to „prawdziwi liberałowie” są jej podbańką.
I żeby było jasne, nie twierdzę, że w związku z tym lewica powinna – tak jak proponuje Rafał Woś – zacząć współpracę z PiS-em czy też podjąć próbę „cywilizowania PiS-u”. Uważam to za zły pomysł: zarówno pod względem ideowym, jak i pragmatycznym. Chodzi mi jedynie o to, że największą przeszkodą do współpracy lewicy z „nowoczesnym liberalizmem” nie jest lewicowy radykalizm i niechęć do kompromisów, ale to, że takiego liberalizmu w Polsce – jako siły politycznej – najzwyczajniej w świecie nie ma. Uczciwiej byłoby więc mówić o taktycznym sojuszu z wolnorynkową odnogą polskiej prawicy, zawiązanym przeciw prawicy nacjonalistycznej, a nie współpracy z wymarzonym liberalizmem.
Źródło
Opublikowano: 2020-12-24 20:57:10