Czytajcie dziś Duży Format, a w nim tekst Grzegorza Szymanika o tym, z jakimi atakami spotykają się cudzoziemki i cudzoziemcy w Polsce na co dzień – wypowiadają się tam Gagik i Leyla, którzy pracują w fundacji, a także nasza psycholożka Dorota.
Przeczytacie też, co robić, by pomóc osobie, która na Waszych oczach jest atakowana w ten sposób.
„– Mówię o atakach, wyzwiskach. Ale są też mniejsze rzeczy. Nieprzyjemne spojrzenia w komunikacji miejskiej. Ludzie nie siadają obok mnie, chociaż jest wolne miejsce. I sprawy głębsze. Trudno jest wynająć mieszkanie. A jak przylatuję na Modlin, to spośród wszystkich twarzy straż graniczna do sprawdzenia zawsze wybierze moją, bo trochę ciemniejsza. Kilka lat temu też nie zawsze było miło. Niedługo po moim przyjeździe czekałem ze znajomymi na autobus. Z meczu wracali akurat kibice Legii. Usłyszeli język rosyjski i rzucili w nas butelką piwa. Roztrzaskała się kilka centymetrów od kolegi. Ale to były pojedyncze sytuacje, a teraz norma – opowiada Gagik. – Często jestem zaczepiany na przystankach autobusowych. Mówią: „Wypierdalaj z Polski”, „Co masz w plecaku? Ładunek wybuchowy?”, „Jebany muzułmanin”. Bez sensu, jestem Gruzinem. Dwa tygodnie temu jechałem z bratem tramwajem. Facet – bo to najczęściej są mężczyźni – mówi: „Co się gapisz? Co się, brudasie, pchasz? Wypierdalaj, nie ma tu dla ciebie miejsca”. W sklepie stoją za mną dwie dziewczyny i chłopak. Słyszę zza pleców: „Ej, patrz, co ten ciapaty sobie kupuje”.
– Co wtedy czujesz?
– Upokorzenie. Frustrację, wściekłość i bezradność. Czuję się sam. I zaczynam nienawidzić siebie.
– Siebie?
– Tak, przez chwilę. Zastanawiam się, co tu robię. I innych też zaczynam nienawidzić, że na to pozwalają. To mija, ale dzień mam zepsuty. Taka jest codzienność, muszę się do niej zaadaptować. Mam taką strategię: w razie czego albo ignoruję, albo uciekam.
– A jak wygląda adaptacja?
– Próbuję nabrać dystansu. Powtarzam sobie: „Na razie tak jest, ale może się zmienić”. Komunikacją jeżdżę tylko od placu Zbawiciela do placu Bankowego. Znajomi w ogóle nie podróżują po małych miejscowościach. Wiesz, że mojego brata w Białymstoku w jeden wieczór zaatakowali trzy razy? Czasem miewam myśli o wyjeździe, ale przechodzą. Ale wzrasta mi też motywacja do tego, czym się zajmuję. Pracy z uchodźcami, edukacji. Dopóki tylko wyzywają, a nie biją, to trudno, dam radę. Nie podoba mi się to, ale przynajmniej nie biją.
– O czym ty mówisz, Gagik?
– Wiem. Niedobrze to brzmi. Ale w takim jesteśmy momencie, cieszymy się, że nie biją.
– Stanął ktoś w twojej obronie?
– Nie, nigdy. Może wyzwiska i taki atak słowny to za mało, żeby ludzie reagowali?
– Jaka reakcja by ci pomogła?
– Żeby ktoś pokazał, że się z tymi słowami nie zgadza, pokazał solidarność. Chciałbym zobaczyć, że istnieją ludzie, którzy tak nie myślą. Ale trzeba to odczuć wtedy, natychmiast. Potem, gdy mówią: „Szkoda, że mnie tam nie było, ja bym mu odpowiedział”, to nie działa. To już tylko pocieszanie.”
http://wyborcza.pl/duzyformat/7,127290,23002397,slyszysz-ciapaty-wyp-z-polski-oburzasz-sie-i-odwracasz.html
Słyszysz: 'Ciapaty, wyp… z Polski’. Oburzasz się i odwracasz głowę?
Źródło
Opublikowano: 2018-02-12 16:55:00