Światowy Dzień Poezji – poetki mówią #metoo ✊???
Natalia: Po moim pierwszym spotkaniu w studenckiej organizacji poetyckiej poszliśmy wszyscy na imprezę. Prezes organizacji początkowo wypytywał mnie o studia, o plany, o to, czy chodzę do teatru, opowiadał, że on uwielbia Kantora. W pewnym momencie imprezy usiadł koło mnie mega najebany, zaczął przytulać, po czym powiedział: „Mam do ciebie jedno pytanie… jedno zajebiście ważne pytanie. I to od tego pytania będzie zależała nasza dalsza współpraca”. Więc ja czekam na lekkim stresie, a on w końcu pyta: „Czy wzięłabyś z dupy do buzi?”. Ja: „Co?”, on: „No, czy wzięłabyś z dupy do buzi, to bardzo ważne dla mnie”. Ja, że nie, a on pijackim bełkotem, że wobec tego możemy współpracować.
Podczas działania w organizacji zawsze miałam wrażenie że inicjatywy, które wychodzą od kobiet, nie otrzymują wsparcia. Wielokrotnie się zdarzało, że na spotkaniu było np. 8 kobiet i 2 mężczyzn, i wyłącznie oni uzgadniali coś między sobą. Dziewczyny nie potrafiły się przełamać: często miały poczucie, że sobie nie poradzą, bały się krytyki – dlatego część mężczyzn uważała, że to, co robi, jest OK. Gdy szukaliśmy sponsorów, zapraszaliśmy ich na nasze eventy: wówczas podsyłana im była jakaś ładna dziewczyna z ekipy, aby ich przekonać.
Podczas slamów normą były komentarze w stylu „głosuję na jej cycki, może jak wygra, uda mi się ją przeruchać”. Na poslamowych imprezach z kolei nikt nie reagował na obłapianie dziewczyn, które tego nie chciały, czy homofobiczne komentarze w stylu „jesteś lesbijką? dzięki mnie wrócisz na dobrą stronę mocy!”. W końcu to tylko żarty. W środowisku poetyckim jest przyzwolenie na molestowanie. Mężczyźni uznają, że dziewczyna powinna być dumna z tego, że wzbudza zainteresowanie, że jest „ruchable”; zakładają, że okazywanie jej seksualnego zainteresowania sprawia, że jest bardziej wartościowa.
Ale chyba najbardziej niepokojące były te płynne granice w relacjach władzy: gdy prezes wyrywa członkinie swojego stowarzyszenia, to ich zgoda na takie praktyki może być podyktowana obawą, że jeśli go odrzucą, zostaną pozbawione pewnych możliwości. Niektóre osoby były wyrzucane z organizacji przez konflikty interpersonalne – z prezesem i jego przyjaciółmi.
Joanna Mueller-Liczner: Piszę, kiedy wszyscy domownicy są poza domem, czyli w żłobku, przedszkolu, szkole, mąż w pracy – między 9 a 14. No i potem, już w godzinach nocnych. Ale to oczywiście jest własny pokój, w którym praca twórcza jest współdzielona z pracą mniej twórczą – redagowaniem, korektą, bo z tego zasadniczo żyję.
Pamiętam, że na pierwszych warsztatach poetyckich w Staromiejskim Domu Kultury pewien starszy, nieżyjący już zresztą poeta dał mi taką radę: „jak chcesz pisać wiersze, to musisz więcej pić, więcej palić i więcej się puszczać”. Ale to było w czasach, kiedy jeszcze mogłam się jakoś tam liczyć na „rynku literackich usług seksualnych”. Teraz mam „aureolkę” wielodzietnej Matki Polki, więc można mnie dyskryminować z innej strony. Mam wrażenie, że niektórzy uważają, że wraz z każdym dzieckiem kobieta traci ileś procent inteligencji – to jak ma czwórkę, to ile może jej zostać, nie?
Dominika Dymińska: Przy obu moich książkach miałam sporo feedbacku od dziewczyn, szczególnie młodych. Dziękowały mi za książkę, ponieważ miały bardzo podobne doświadczenia: czuły, że piszę o nich. Za to złe czy wręcz miażdżące recenzje dostawałam zawsze od mężczyzn, oceniających kawał wspólnego kobiecego doświadczenia w nich zawarty jako niepotrzebny, nudny, nijaki, beznadziejny itd. To wiele mówi o tym, jak w ogóle postrzega się kobiece doświadczenie. Mnie z kolei jest niepotrzebna kolejna książka o piciu wódki, podrywaniu dziewczyn i tym, jak mężczyźni widzą świat.
Alex Freiheit: Wykorzystuję swoje ciało. Myślę o nim, jak piszę tekst, a piszę o rzeczach politycznych: seksizm, rasizm, wygląd, seks. Teksty przygotowuję z myślą o tym, że je przeczytam, wykrzyczę. Czytam je na slamach, podczas solowych performansów i gdy wcielam się w postać Siksy. I później czytam komentarze:
– jej największym sukcesem jest to, że jest ładna i atrakcyjna (komentarz dziewczyny)
– fajna dupa (zasłyszany komentarz chłopca)
– gdyby nie była ładna, to nikt by jej nie słuchał (komentarz dziewczyny)
– wyłączyć fonię i przyjemnie się ją ogląda (chłopiec)
Sprawa jest w chuj prosta. Gdybym była modelką, to moją pracą byłoby cieszenie oczu ludzi i prezentacja ubrań, na które ich nie stać i w których nie wyglądają tak dobrze. To byłoby OK. Ale jak dodaję do tego mocny tekst, w którym krytykuję warunki, a te na scenie punkowej czy poetyckiej, czy w ogóle w Polsce są trudne dla kobiet – wtedy jest gównoburza. Wtedy oni się denerwują. Nie wiedzą. Wkurzam ich. Mówią, że to narcyzm i ekshibicjonizm. To wielka praca z ciałem, przełamywanie swoich barier i stereotypów. Ciągła walka. Feminizm zawsze wychodził od ciała, myślenia o nim, przełamywaniu, dyskusji. Ja jestem zmęczona dyskutowaniem, więc watch me burn!
Kira Pietrek: Zostałam wychowana w duchu ciężkiej pracy. Nigdy nie zauważyłam, żeby ktoś dyskryminował mnie ze względu na płeć, bo zostałam nauczona, żeby zachowywać się jak mężczyzna. Wszystkie autorytety (nauczyciele, szefowie), jakie prowadziły mnie przez życie zawodowe, to byli mężczyźni. I nauczyłam się od nich, że trzeba być zawsze twardym. Że żeby być wysoko i wśród nich, trzeba zachowywać się tak jak oni (co przychodziło mi z zadziwiającą łatwością). Trzeba nauczyć się, jak żyć w hierarchii i jak być na jej szczycie. Jak ustawiać ludzi pod sobą. Jak dyskryminować słabość psychiczną, wrażliwość, słabość fizyczną – cechy stereotypowo przypisywane kobietom. Widziałam przejawy takiej dyskryminacji wobec kobiet i wobec mężczyzn. Widziałam kobiety na wysokich stanowiskach, które zachowywały się jak mężczyźni alfa. Tylko dlatego, że tego właśnie chce system. W ciągu całego mojego zawodowego życia nie miałam szansy sprawdzić, jak wyglądają zasady pracy stworzone przez kobiety lub przez osoby wrażliwe.
Joanna Lech: Wydaje mi się jednak, że najlepszą linią obrony jest właśnie podawanie realnych przykładów, reakcja natychmiastowa i asertywna na przemoc słowną i każdą inną. Nie samo powtarzanie: „tak, no cóż, seksizm to ogromny problem w środowisku…”, lecz solidarna niezgoda, odważne wytykanie sprawców. Może to nierealne, może to być uznane za jakąś formę agresji albo upokarzania, ale wydaje się bardzo skutecznym pomysłem na walkę z tymi zjawiskami. Im więcej będzie się o tym mówić, tym lepiej może zadziałać.
metoo
Źródło
Opublikowano: 2018-03-21 20:35:53