Budżet 2023 jest neoliberalny! #lewica #razem #sejm #polska #polityka #2023 #praca



SUBSKRYBUJ nas na YouTube!

DOŁĄCZ do Razem 👉 http://partiarazem.pl/dolacz/

Bądź na BIEŻĄCO 👉 http://partiarazem.pl/zamow-newsletter/

Śledź nas:
FB 👉 https://www.facebook.com/partiarazem
Instagram 👉 https://www.instagram.com/partiarazem/
Twitter 👉 https://twitter.com/partiarazem
TikTok 👉 https://www.tiktok.com/@partiarazem

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj nas, bo możemy więcej!
Wpłać darowiznę na naszą działalność:

Nr konta: 41 1240 1037 1111 0010 6408 8296
Nazwa: LEWICA RAZEM

Uwaga: polskie prawo zezwala partiom politycznym przyjmować darowizny przychodzące wyłącznie z kont krajowych i wyłącznie od osób fizycznych. maksymalna łączna wysokość wpłat od jednej osoby w roku kalendarzowym nie może przekraczać 45 150 zł.

#lewica #sejm #polityka #prawica #razem #partiarazem

Źródło
Opublikowano: 2022-12-14 08:40:22

Jesteśmy Razem



Jesteśmy Razem. Jesteśmy partią dla Ciebie. Dołącz do nas. Wesprzyj nas!
https://wesprzyj.partiarazem.pl/

SUBSKRYBUJ nas na YouTube!

DOŁĄCZ do Razem ? http://partiarazem.pl/dolacz/

Bądź na BIEŻĄCO ? http://partiarazem.pl/zamow-newsletter/

Śledź nas:
FB ? https://www.facebook.com/partiarazem
Instagram ? https://www.instagram.com/partiarazem/
Twitter ? https://twitter.com/partiarazem
TikTok ? https://www.tiktok.com/@partiarazem

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj nas, bo możemy więcej!
Wpłać darowiznę na naszą działalność:

Nr konta: 41 1240 1037 1111 0010 6408 8296
Nazwa: LEWICA RAZEM

Uwaga: polskie prawo zezwala partiom politycznym przyjmować darowizny przychodzące wyłącznie z kont krajowych i wyłącznie od osób fizycznych. maksymalna łączna wysokość wpłat od jednej osoby w roku kalendarzowym nie może przekraczać 31500 zł.

Źródło
Opublikowano: 2021-08-13 11:38:43

Matysiak: Nie utrudniajcie ludziom dostępu do in-vitro!



SUBSKRYBUJ nas na YouTube!

DOŁĄCZ do Razem ? http://partiarazem.pl/dolacz/

Bądź na BIEŻĄCO ? http://partiarazem.pl/zamow-newsletter/

Śledź nas:
FB ? https://www.facebook.com/partiarazem
Instagram ? https://www.instagram.com/partiarazem/
Twitter ? https://twitter.com/partiarazem
TikTok ? https://www.tiktok.com/@partiarazem

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj nas, bo możemy więcej!
Wpłać darowiznę na naszą działalność:

Nr konta: 41 1240 1037 1111 0010 6408 8296
Nazwa: LEWICA RAZEM

Uwaga: polskie prawo zezwala partiom politycznym przyjmować darowizny przychodzące wyłącznie z kont krajowych i wyłącznie od osób fizycznych. maksymalna łączna wysokość wpłat od jednej osoby w roku kalendarzowym nie może przekraczać 31500 zł.

Źródło
Opublikowano: 2021-06-30 12:21:38

Woś: Czemu tak trudno być dziś lewakiem?

Remigiusz Okraska:

Podpisuję się pod tym tekstem obiema rękami. Także dlatego, że wiele z tych spraw zaznałem na własnej skórze czy widziałem je z bliska wobec znajomych, często ludzi o wiele bardziej sensownych, zaangażowanych i ideowych, niż ci, którzy ich drobiazgowo rozliczali, i widziałem dziesiątki, jeśli nie…

Więcej

Woś: Czemu tak trudno być dziś lewakiem?

Źródło
Opublikowano: 2020-08-14 00:45:02

76 lat temu od niemieckiej kuli zginął młody chłopak. Poeta, socjalista, powstaniec. Krzysztof Kamil Baczyński.

Razem:

76 lat temu od niemieckiej kuli zginął młody chłopak. Poeta, socjalista, powstaniec. Krzysztof Kamil Baczyński. Dziś nazwano by go „lewakiem”. W powstaniu ramię w ramię walczyli ludzie najróżniejszych poglądach. Łączyło ich to, że odrodzona, niepodległa Polska ma być państwem demokratycznym i sprawiedliwym społecznie, a nie brunatna.


Źródło
Opublikowano: 2020-08-04 10:53:54

W moim przypadku "Zostań w domu" oznacza głównie "Idź do lasu i na łąki". I tak jak nie mam w sobie

Remigiusz Okraska:

W moim przypadku „Zostań w domu” oznacza głównie „Idź do lasu i na łąki”. I tak jak nie mam w sobie tej wielkomiejsko-elitarno-postępowej pogardy pod adresem polskiego ludu i prowincji, bo wśród tego ludu żyję na co dzień i spotykam tam głównie ludzi lepszych i porządniejszych niż frazesowi inteligenci i zawodowi aktywiści, tak czasami szlag mnie trafia. Choć to nie jest dzieło zwykłych ubogich ludzi. Na znalezionym dzisiaj dzikim wysypisku śmieci jedna trzecia zawartości to wywiezione resztki z warsztatów samochodowych, kolejna jedna trzecia to pozostałości po kilkudziesięciu pralkach (czyli ewidentnie z punktu ich naprawy), a pozostała jedna trzecia to resztki z zaawansowanych remontów mieszkań. Ale widok jest potworny i kazałbym sprawców prać batem. Doły po eksploatacji dawno temu kamienia wapiennego, to byłaby bardzo ładna okolica, gdyby nie te setki kilogramów śmieci wywiezione przez troglodytów. Oczywiście, jak to w Polsce, „nikt nic nie wie”, choć składowisko jest w prostej linii z 3 kilometry od urzędu gminy, w pobliżu są domy, pola uprawne oraz dwie ambony myśliwskie (a panowie myśliwi przecież tak kochają przyrodę, nie to co lewaki-mieszczuchy), i nikt z tym niczego nie robi.


Źródło
Opublikowano: 2020-03-19 20:59:44

Kiedy czytam wypowiedzi entuzjastów wolnego rynku i wrogów socjalizmu, niezmiennie zastanawia mnie jedna rzecz

Kiedy czytam wypowiedzi entuzjastów wolnego rynku i wrogów socjalizmu, niezmiennie zastanawia mnie jedna rzecz. Czasem ich definicje kapitalizmu oraz rynku wydają się tak szerokie, że mogą pomieścić wszystko, co było dobre w ciągu ostatnich stu lat, a kiedy indziej tak wąskie, że jeden drobny krok w niewłaściwą stronę zdaje się przenosić nas wprost do krainy socjalizmu, gułagów i „drugiej Wenezueli”.

Czytam na przykład, że cały dwudziestowieczny rozwój i bogactwo zawdzięczamy wolnemu rynkowi. Ale przecież wiemy z historii, że takie kraje jak USA, Wielka Brytania czy Niemcy w czasach dynamicznego rozwoju łączyły wolny handel z protekcjonizmem państwowym. Poza tym stosowały silną progresję podatkową. Na przykład w „złotym wieku” amerykańskiego kapitalizmu najwyższa stawka podatku dochodowego wynosiła około 90%. W krajach tych działały też silne związki zawodowe. Jak rozumiem, to wszystko – interwencjonizm państwowy, wysokie podatki czy związki zawodowe – nie podważa faktu, że jednak mieliśmy do czynienia z krajami wolnorynkowymi i że ostatnie sto lat można podsumować za pomocą skrótu: „wolny rynek przyniósł nam dobrobyt”.

Ale jeśli tak, to dlaczego ci sami ludzie, gdy usłyszą na przykład jakąkolwiek propozycję zwiększenia progresji podatkowej, krzyczą, że to byłby socjalizm i niszczenie wolnego rynku? Jak to w końcu jest? Definicja wolnego rynku jest tak szeroka, że można zaliczyć USA z 90% podatkiem dochodowym do przykładów sukcesów wolnorynkowych, czy tak wąska, że zwiększenie progresji podatkowej w Polsce byłoby już socjalizmem, gułagiem i „drugą Wenezuelą”?

Albo weźmy Szwecję. Słyszę często „Haha, lewaki, nie wiecie, że Szwecja już od dawna jest zdrowym krajem wolnorynkowym?”. Ok, ale ten zdrowy kraj wolnorynkowy ma górną stawkę podatku dochodowego w okolicach 60%. Rozumiem zatem, że jeśli wprowadzimy taką stawkę w Polsce, to liberalni publicyści nie będą mówili, iż mamy do czynienia z socjalizmem i zamachem na wolny rynek? Przeciwnie, uznają, że wzorujemy się na zdrowych gospodarkach kapitalistycznych.

Naprawdę, chciałbym wiedzieć, jak to jest. Progresja podatkowa, silne związki zawodowe, ubezpieczenia społeczne, dobra publiczne, aktywna walka z nierównościami to socjalizm czy część kapitalizmu i gospodarek wolnorynkowych? Bo jeśli to pierwsze, to wolny rynek nie ma na swoim koncie żadnych sukcesów – z tego prostego powodu, że nigdy go nie było, a przynajmniej żadna gospodarka kraju rozwiniętego nie spełnia tak rygorystycznej definicji wolnego rynku. Jeśli to drugie, to jaki sens ma mówienie w kontekście polskiej lewicy, że „socjalizm nigdy nie zadziałał”? Najwyraźniej polska lewica, z Razem na czele, świetnie wpisuje się w definicję gospodarki wolnorynkowej, więc w czym rzecz?

Źródło
Opublikowano: 2019-12-22 15:47:48

Napiszę jeszcze jedną rzecz o skazaniu Jan Śpiewak przez "wolne sądy"

Napiszę jeszcze jedną rzecz o skazaniu Jan Śpiewak przez „wolne sądy” za krytykę i nagłaśnianie szwindli reprywatyzacyjnych. Napiszę, bo od dwóch dni czytam komentarze, od których gotują mi się krew i żółć. Przez lata aktywności publicznej nauczyłem się jednej rzeczy, która teraz z okazji skazania Jana unaocznia się dobitnie, i w ogóle unaocznia mocno w epoce social mediów, gdy na tacy mamy pod nazwiskami podane wypowiedzi ludzi, które kiedyś nie były widoczne lub opatrywano je zwykle pseudonimem. Otóż ten wniosek brzmi tak, że lepiej mieć jawnych wrogów niż fałszywych przyjaciół, i że źli ludzie mają wielu niby dobrych wspólników.

Z okazji skazania Jana ujawniło się sporo wypowiedzi w takim mniej więcej stylu: Śpiewak ma zasadniczo rację w sprawie całej reprywatyzacji, ale został skazany na własne życzenie, bo za dużo chlapnął, nie uważał na słowa, zagalopował się, przesadził, sąd musiał go skazać itd. Niektórzy opatrują te wywody jeszcze refleksjami w stylu, że ma za swoje, bo jest taki, siaki, owaki, ambitny, gra na siebie, ktoś go nie lubi, komuś nieładnie odpisał na komcia, jest lewakiem lub pisowskim cynglem itd. Sama głębia zdystansowanych analiz i doskonała rzetelna krytyka. Tyle że nie.

Po pierwsze, Jan Śpiewak został skazany za słowa bardzo niewinne i zachowawcze o córce POwskiego ministra Ćwiąkalskiego i jej udziale w procesie reprywatyzacji. Nie było tam żadnych obelg, ostrych słów, były słowa być może na gruncie ściśle prawniczego analizowania rzeczywistości nie do końca adekwatne do sytuacji itp. Ale to nie były słowa oszczercy, pieniacza, jakiegoś nienawistnika rzucającego na prawo i lewo ciężkie oskarżenia z byle powodu. Były to słowa człowieka, który kilka lat życia odważnie poświęcił sprawie jednego z największych przewałów finansowych w dziejach III RP, człowieka działającego pro bono w ważnej sprawie publicznej. To jest zasadnicza okoliczność łagodząca. Nawet jeśli nie dla sądu – choć dla sądu też powinna być – to dla opinii publicznej. Upieranie się przy ściśle legalistycznej ocenie tego czynu to żałosna farsa w kraju, w którym w setkach można liczyć przypadki, w których sądy i instytucje kontrolne nie są takie chętne, żeby dokładniutko wszystko analizować i stosować drobiazgowo przepisy. Tym razem było im takie zachowanie na rękę, choć w wielu innych sprawach, także dot. reprywatyzacji, nie było.

Po drugie, nawet jeśli Jan napisał/powiedział jedno czy dwa słowa za dużo, to jest to w pełni zrozumiałe w przypadku człowieka, który od lat jest w samym środku bagna i walczy z ogromną potęgą łajdaków. Wytaczających mu procesy, wywierających presję. Styka się z dziesiątkami przykładów podłości i szwindlu. To są emocje, nerwy, duże obciążenie psychiczne. Wymaganie od kogoś takiego w takiej sytuacji, żeby był doskonały, nie popełnił błędu (zakładając, że w ogóle popełnił), to jest oczekiwanie cudu, takie rzeczy nie dzieją się nawet w filmach o dobrych szeryfach i doskonałych sprawcach Dobra.

Po trzecie, ten facet jest na pierwszej linii frontu walki z przekręciarzami i quasimafią, w sprawach wartych miliardy. W sprawach, w których zdarzyła się nawet śmierć osoby niewygodnej dla przekręciarzy. W sprawach, gdzie w czyszczenie kamienic były zaangażowane postaci spod ciemnej gwiazdy. Ten facet robi to w interesie publicznym i robi to za nas i za was, to on nadstawia kark i ryzykuje, gdy publika wygodnie klika krytyczne opinie na laptopku czy smartfoniku.

Po czwarte, nie ma znaczenia, jaki Jan jest na innych płaszczyznach. Idiotyzmem jest oczekiwanie, że ktoś, kto postawił się gangsterom, będzie doskonały w każdym calu. Nikt z was/nas taki nie jest.

Nie musicie kochać Śpiewaka, zachwycać się nim, uważać, że to anielski zbawca prosto z niebios. Ale jest coś dalece obrzydliwego w tym, że gdy on idzie na wojnę, ryzykuje tam więcej niż prawie wszyscy inni, naraża się w sprawie słusznej i ważnej publicznie, zadziera z grubego kalibru szmaciarzami, robi to, choć nie musi – a w tym samym czasie panie i panowie Dulscy, którzy nie zaryzykowali i nie zrobili nawet 1% tego wszystkiego, w ciepełku i komforcie mieszczańskiego saloniku wybrzydzają i pouczają: nie tak, nie to, nie tyle, nie on, nie siak, nie owak.

Facet walczy na pierwszej linii frontu walki z mafią. Jeśli kogoś nie stać na to, żeby też walczyć, to przynajmniej niech nie wbija mu noża w plecy w momencie, gdy źli ludzie kontratakują. Bo to równa się nawet nie obojętności, lecz współudziałowi w złej sprawie. A paplanina internetowych opiniodawców, mędrków, którzy w żadnej sprawie nie kiwnęli palcem lub kiwnęli znacznie mniej, ale chętnie coś zaopiniują, wygłoszą jakiś frazes, rzekomo życzliwie doradzą – nadaje się tylko do podtarcia. Jeśli ktoś uważa, że Śpiewak mógł to zrobić jakoś lepiej, to zapraszam do poświęcenia kilku lat, zaryzykowania wielu spraw i zrobienia tego samego. Tylko lepiej. Doskonalej. Idealnie. Komentatorów mamy wielu, ale porządnych fighterów jakoś dziwnym trafem znacznie mniej. Może dlatego, że to trudniejsze niż bycie internetową mieszczańską ciapą spod znaku „dobrych rad” i „życzliwej, ale nie bezkrytycznej oceny”.

Powtórzę: jeśli ktoś nie ma jaj, żeby samemu walczyć ze złem, niech przynajmniej nie wbija noża w plecy temu, kto walczy. Bo to jest współudział w rzeczach podłych.

Murem za Janem i tyle – dla przyzwoitych ludzi to jedyna godna postawa. A nawet nie tylko przyzwoitych, ale elementarnie przytomnych – jeśli nie będziemy za takimi ludźmi stali murem w godzinie próby, to następnym razem nie znajdzie się nikt, kto postawi się przekręciarzom.

Źródło
Opublikowano: 2019-12-15 22:55:33

Dwa lata temu byłem na fejsbuku lewakiem, ale później nienawistny mały dyktatorek dał mi 30 srebrników i już nie jestem,

Remigiusz Okraska:

Dwa lata temu byłem na fejsbuku lewakiem, ale później nienawistny mały dyktatorek dał mi 30 srebrników i już nie jestem, teraz czerwony sztandar niosą Scheuring-Wielgus i drugi Daszyński, czyli Śmiszek, no i jeszcze kumple Blidy. Ależ ten czas i rzeczywistość zasuwają!


Źródło
Opublikowano: 2019-10-16 00:11:40

Akademia Demokracji Socjalnej – Wrzesień 2018 – Marzec 2019

A tak w ogóle, to jak ktoś chce być dobrym lewakiem, to raczej ta osoba powinna się głosić do IV Edycji Akademia Demokracji Socjalnej
Serio, szczerze polecam. Najlepsi i najlepsze prowadzący ćwiczenia i wykłady – bardzo merytoryczne, wspaniali goście, z którymi można prowadzić szczerą i otwartą dyskusję, trening retoryki politycznej, no i znajomości, za którymi się tęskni (tęsknię Marianna ?).
Bardzo dobrze zainwestowane 5 miesięcy.
Szczerze polecam. Zgłoszenia tutaj ? http://adsfes.pl/aplikuj/

Akademia Demokracji Socjalnej – Wrzesień 2018 – Marzec 2019

Stworzyliśmy Akademię Demokracji Socjalnej, by zaproponować ofertę edukacji politycznej dla osób zaangażowanych politycznie, społecznie i udzielających się w mediach. Naszym celem jest przywrócenie pojęcia demokracji socjalnej do debaty na temat współczesnej aktywności politycznej. Dem…

Źródło
Opublikowano: 2019-09-12 19:23:27

Gdy co jakiś czas powracają wywody prawicy, że Hitler był lewakiem, bo nazwa „narodowy SOCJALIZM” mówi przecież sama za

Remigiusz Okraska:

Gdy co jakiś czas powracają wywody prawicy, że Hitler był lewakiem, bo nazwa „narodowy SOCJALIZM” mówi przecież sama za siebie (wiadomo, a świnka morska to kapitan żeglugi wielkiej), to poza wszystkim innym, czyli ubolewaniem nad demagogią, nieuctwem i głupotą tych fąfli, myślę sobie, że jeśli ktoś choć liznął wiedzy o stosunku i praktykach hitleryzmu wobec lewicy, ten wie, iż ta bandycka ideologia i praktyka powinny nazywać się owszem, narodowym, ale antysocjalizmem.

Źródło
Opublikowano: 2019-06-30 14:36:13

W prowincjonalnej placówce Poczty Polskiej z półki patrzy na mnie książka pt. "Dlaczego przestałem być lewakiem?&qu

Remigiusz Okraska:

W prowincjonalnej placówce Poczty Polskiej z półki patrzy na mnie książka pt. „Dlaczego przestałem być lewakiem?”. Odpowiedź jest prosta i bez czytania: bo śmieci zawsze płyną z prądem. Dziś prądem głównego nurtu jest – wbrew wywodom o niepokorności i „terrorze politycznej poprawności” – antylewackość. Zatem i autor książki, Manfred Kleine-Hartlage, przeskoczył z bycia kiedyś, gdy było to dobrze widziane, politykiem niemieckiej socjaldemokracji, do bycia dziś prawicowo-konserwatywną ględułą. Znamy to dobrze także z Polski, gdzie nagle obrodziło antylewakami, choć większość z nich, tych ze starszych roczników, dekadę czy dwie temu płynęła z innym prądem – popierania PO czy UW, bezkrytycznego czytania Wyborczej czy oglądania TVNu. Ba, znam takich, co to zaczynali w okolicach SLD czy lewackich grupek z dekadę temu, a dzisiaj niepokorność i odwaga zaprowadziły ich do prawicy. Tylko przypadkiem chodzi o prawicę rządzącą i rozdającą posadki i forsę.

Ale w tym wszystkim co innego jest ciekawsze niż śmieci płynące z prądem. Otóż autor wspomnianej książki to Niemiec. A Niemiec, jak wiadomo, jest zły, straszny i gnębił Polaków, reparacji wciąż nie wypłacił. A tu się okazuje, że Niemiec jednak dobry, bo antylewak. Głupota polskiej prawicy maluje się tu w najjaskrawszych barwach. Tak się bowiem składa, że to nie niemieccy lewacy krzywdzili Polaków, lecz niemieccy prawacy: hitlerowscy „antykomuniści” w sojuszu z niemiecką ultrakonserwą i junkierstwem pruskim, niemieccy militaryści i nacjonaliści spod znaku Wielkich Niemiec itp. I gdyby polska prawica miała odrobinę rozumu, to w polskim interesie wspierałaby… niemieckich lewaków, bo to jest gwarancja świętego spokoju ze strony Niemiec. A niemieccy konserwatyści i prawacy będą pierwszymi, gdy „polityczna poprawność” upadnie, do upominania się o niemieckie interesy kosztem Polski. To nie niemieccy lewacy są i będą naszym problemem. Będą nim niemieccy konserwatyści, neomocarstwowcy, neojunkrzy, neofaszyści i neonacjonaliści. A gdy przyjdzie co do czego, to polskie głuptasy, które ich wspierały, znowu będą wiały przez jakieś współczesne Zaleszczyki, piwo do wypicia zostawiając tym, którzy go nie nawarzyli.

Źródło
Opublikowano: 2019-05-20 19:30:55

Wczoraj była 80. rocznica śmierci Jana Gwalberta Pawlikowskiego. Nie był "lewakiem", lecz był ekologiem, i to

Remigiusz Okraska:

Wczoraj była 80. rocznica śmierci Jana Gwalberta Pawlikowskiego. Nie był „lewakiem”, lecz był ekologiem, i to zanim było to modne. Był ekologiem i zarazem patriotą, a w kwestii ochrony przyrody to on inspirował „Zachód” zamiast go naśladować. Nic tu nie pasuje do dzisiejszych podziałów, histerii i oskarżeń. A u nas wciąż do kupienia sztandarowy ekologiczny manifest Pawlikowskiego sprzed ponad stu lat, jedyne w dziejach wznowienie jego pierwotnej wersji. Zrobiliśmy je 10 lat temu:


Źródło
Opublikowano: 2019-03-06 00:43:53

Głowa kościoła katolickiego zabierała dziesiątki razy głos w sprawach ekologicznych, apelowała w tych kwestiach, poświęc

Remigiusz Okraska:

Głowa kościoła katolickiego zabierała dziesiątki razy głos w sprawach ekologicznych, apelowała w tych kwestiach, poświęciła nawet dużą część jednej z encyklik takim zagadnieniom, w tym zmianom klimatycznym i ludzkiej odpowiedzialności za negatywne zjawiska, w dodatku robiła to fachowo i sięgając po ustalenia świata nauki, a robiła to w żaden sposób nieprzymuszana, czyli ewidentnie uznając wagę tematu. Tymczasem w kraju, gdzie rządzi deklaratywna prawica hiperkatolicka, gdzie odwołania do katolicyzmu są na porządku dziennym i stanowią „powietrze” debaty publicznej, tak powszechne, że czasami nawet niezauważalne, gdzie co chwila podnosi się larum, bo ktoś podobno atakuje katolików i katolicyzm oraz podważa te wartości itd. – w tymże kraju poważni katoliccy politycy, ideolodzy i decydenci wszelkich szczebli mają te słowa swojego przywódcy za nic: a to kwestionują te sprawy, a to bagatelizują, a to na podstawie wyssanych z palca opinii i tanich retorycznych zagrywek rżną głupa, w imię zresztą nie wiadomo czego, bo jedyne ich motywacje są małe, głupie i śliskie, w rodzaju tych, żeby dowalić „lewakom” (przy czym „lewakiem” jest tu każdy, kto nie jest hiper-prawakiem) czy koniecznie mówić zawsze coś dokładnie przeciwnego niż oni, coś „niepoprawnego” (jak widać, niepoprawnego wobec papieża). W kręgach prawicowych popularne jest przekonanie, że bez katolicyzmu nie ma polskości, że wartości chrześcijańskie to fundament wszystkiego dokoła nas, że nauczanie Kościoła to swoista duchowa krew tutejszej kultury. Jak widać, niekoniecznie i niespecjalnie.

Źródło
Opublikowano: 2019-01-10 00:28:31

Ten świat nie ma żadnego sensu, tzn. kapitalizm nie ma sensu, jest systemem skutecznym w dziedzinie cząstkowej efektywno

Remigiusz Okraska:

Ten świat nie ma żadnego sensu, tzn. kapitalizm nie ma sensu, jest systemem skutecznym w dziedzinie cząstkowej efektywności zaspokajania potrzeb konsumenckich, ale nic poza tym. Oto zaledwie kilka dni po tym, jak otrzymaliśmy setki informacji opartych na poważnych danych, a mówiących, że mamy ostatnie lata i dekady, żeby powstrzymać zmiany klimatyczne zagrażające po prostu przetrwaniu tej planety w formie nadającej się do życia ludzi, czytam, że chiński Alibaba (odpowiednik Amazona) zbuduje w Hongkongu duże centrum logistyczne, aby z tamtejszego lotniska tamtejsze produkty były dostarczane do wszystkich ważnych miejsc świata w ciągu nie więcej niż 72 godzin, bo tylko takie tempo ma sens z punktu widzenia konsumentów z odległych miejsc i kontynentów. To centrum powstanie w 2023 r. Wtedy w większości zamożnych i średniozamożnych miejsc globu, także u nas, będziemy mogli kupić sobie mnóstwo rzeczy w Chinach, a one dotrą do nas w ciągu maksymalnie 72 godzin. Dzięki samolotom, transportowi lotniczemu, mającemu duży i wciąż rosnący udział w dewastacji klimatu jedynej planety, która nadaje się do życia dla rodzaju ludzkiego. Ten system nie ma sensu, żadnego sensu. Racjonalność zysków, racjonalność sukcesu pojedynczego człowieka, firmy, sektora produkcji czy nawet kraju nie składa się w żadną sensowną całość z dobrem wspólnym. To tylko jeden przykład, innych są setki, choćby wciąż rosnąca motoryzacja indywidualna czy produkcja milionów jednorazowych plastikowych rzeczy, które nie mają żadnego jednorazowego uzasadnienia poza czyimś zyskiem i czyjąś wygodą, a obciążają światowy ekosystem w sposób straszliwy. Dziś do krytyki kapitalizmu nie trzeba być lewakiem, socjalistą, wrażliwcem społecznym czy ekologicznym. Dziś to już kwestia elementarnych związków z rzeczywistością.

Źródło
Opublikowano: 2018-10-14 23:51:35

Mix Kolonko IKONOWICZ wyszedł z siebie! Nikt jeszcze tak nie „ZGNOIŁ” H. Gronkiewicz Waltz


Margo Pauli: Jeżeli Piotr Ikonowicz jest „lewakiem” w myśl ogólnie przyjętych współczesnych standardów, to ja też jestem lewakiem z krwi i kości. Bo ja zgadzam się z Nim co do słowa i w tym wystąpieniu i popieram Jego kandydaturę na prezydenta Stolicy.

https://www.youtube.com/watch?v=euYGLfQmtxs&fbclid=IwAR2WNqfRXUnnJDCxJOyq4XlMgm-F-YuZ44RtodJ9h43c-7w-gtcYmIC7v2E

Źródło
Opublikowano: 2018-08-26 10:04:26

Uwaga na pismo burmistrza Szamotuł. Po jego lekturze od razu staniesz się lewakiem

O takie sprzyjające media

Ostrzegaliśmy.

Uwaga na pismo burmistrza Szamotuł. Po jego lekturze od razu staniesz się lewakiem

Specjalne podziękowania i pamiątkowy dyplom złożył na ręce burmistrza Szamotuł zarząd krajowy Partii Razem – informuje Adrian Zandberg na Facebooku. To zasługa pisma, w którym włodarze miasta żądają obcięcia pracownicy pensji za to, że spóźniła się 2 minuty.

Źródło
Opublikowano: 2018-04-24 13:10:27

Dość „masakrowania”

Piotr Ikonowicz:

Dość „masakrowania”

Jestem pełnym wigoru polemistą, ale wierzcie mi, moim celem nie jest nikogo „zaorać”, „wdeptać w glebę”, „zmasakrować” itp. Chodzi mi o to, by odbiorcy debaty przychylili się do głoszonych przeze mnie poglądów. Bo do swoich poglądów jestem bardzo przywiązany. Używanie takich pełnych przemocy określeń to odwoływanie się raczej do emocji niż rozumu. Sprowadzając debatę publiczną do agresywnych połajanek, politycy, dziennikarze, a nawet ludzie nauki abdykują, jako inteligenci i robią krzywdę tym wszystkim, którym powinni służyć, pomagać zrozumieć świat.
Bo jeżeli PiS-owiec czy młokos biegający z narodową flagą w opasce NSZ czy ONR jest faszystą to, kim u diaska był Adolf Hitler i jego zbrodnicze hordy? Jeżeli łagodny socjaldemokrata Adrian Zandberg jest pogrobowcem Stalina i lewakiem, to kim był Beria i jego NKWD-owscy siepacze? Słowa tracą sens, gdy się ich nadużywa lub używa nieprecyzyjnie, gdy się razi słowami niczym maczugą. Służą wyłącznie do walki a nie do porozumiewania się.
Oczywiście takie zejście z normalnego poziomu dyskusji na szczebel magla, walki w klatce, ustawki kibiców dopuszcza do debaty osoby, które nie posiadają żadnych kwalifikacji intelektualnych by w niej uczestniczyć. A tak, niewiele brakuje abyśmy zaczęli już tylko obnażać kły, warczeć, pochrząkiwać i tupać zamiast mówić.
Brak wulgaryzmów, określeń brutalnych nie oznacza wcale, że mamy się wszyscy wyrzec słusznego gniewu. Ale o ileż lepiej brzmi kwestia wypowiadana przez grającego oficera Zbigniewa Zapasiewicza w filmie „CK. Dezerterzy”: „ W słowniku ludzi kulturalnych brak słów dość obelżywych na określenie pańskiego zachowania”… Czy przypomniana przez jednego z ostatnich dżentelmenów prawicy, Ludwika Dorna używane przez brytyjskich parlamentarzystów wyrażenie: „kolega ostrożnie gospodaruje prawdą”, zamiast potocznego „pan kłamie”.
Wiele razy przegrywałem debaty, gdy mnie poniosło i odnosiłem sukces, gdy udawało mi się osadzić oponenta w sposób, który określa się, jako „uprzedzającą grzeczność”. A więc nawet z punktu widzenia skuteczności, publiczność wciąż na szczęście premiuje kulturę i opanowanie a niekoniecznie chamstwo.
Sprawą, która budzi ostatnio najwięcej bodaj emocji jest sprawa muzułmańskich uchodźców. Strach jest znakomitą pożywką dla agresji, a wielu polityków prawicy i nie tylko uznało za stosowane trochę na tym strachu zarobić. Zwolennicy humanizmu, postawy otwartej na inne kultury często niestety prowadzą swe krucjaty na rzecz przyjmowania uchodźców w sposób daleki od umiarkowanego czy parlamentarnego, nazywając swych oponentów naziolami, rasistami, drechami itp. Efektem jest w takich przypadkach jak zwykle nie tylko brak porozumienia, ale i brak dialogu, autentycznej wymiany myśli i argumentów, które tak łatwo zastąpić inwektywami.
Ostatnio między dwiema uczestniczkami Ruchu Sprawiedliwości Społecznej doszło do starcia słownego wokół ukraińskiej imigracji. Kiedy jedna zwróciła uwagę na to, że przybysze ze Wschodu podejmują pracę w Polsce za o wiele mniejsze wynagrodzenie niż to, na które godzą się Polacy, została określona, jako rasistka i ksenofobka. Problem dumpingu socjalnego ze strony imigrantów zarobkowych ma długą historię i lewica słabo sobie z nim radzi. W tym wypadku, bowiem obrona żywotnych interesów ludzi pracy łączy się czy może łączyć z tzw. patriotyzmem ekonomicznym, który przybiera formy wręcz nacjonalistyczne. Jak choćby słynne wymierzone w polską imigrację hasło „ Praca dla Brytyjczyków?” W cytowanym sporze obie kobiety miały, więc po części rację. Jedna, bo problem zastępowania polskich pracowników tańszą siłą roboczą ze Wschodu nie jest wcale błahy ani wydumany. Druga, bo przy okazji takich konfliktów łatwo o postawy ksenofobiczne o złamanie lewicowej zasady międzynarodowej solidarności ludzi pracy. Wyjściem, wcale niełatwym jest walka o to by pracownicy zagraniczni mogli podejmować zatrudnienie na takich samych warunkach jak Polki i Polacy. Jaskółka, która wprawdzie nie czyni wiosny jest działalność Witalija Machinko, który organizuje napływających z Ukrainy pracowników w związek zawodowy.
Inny konflikt, gdzie racje nie są oczywiste a spór o prawa pracownicze miesza się ze sporem o świecki charakter państwa jest handel w niedzielę. Zwolennicy zakazu handlu, do których zalicza się zdecydowana większość najbardziej zainteresowanych, pracowników tego sektora argumentują, że niedziela to dzień wolny tak od pracy jak i od zajęć szkolnych, co sprawia, że jedynie tego dnia rodzina może być razem. Przeciwnicy, obok postawy „pro-konsumenckiej” uważają, że taki przepis to nieuprawnione ustępstwo na rzecz Kościoła i złamanie zasady państwa świeckiego. Człowiek lewicy staje oto przed dylematem, czy poprzeć zakaz i domagających się go pracowników czy przeciwstawić się takiemu „klerykalnemu” prawu i wylądować w obozie liberalnym, który prawa konsumenta przedkłada nad prawa pracownicze. I znów obie strony konfliktu często w łonie samej lewicy nie przebierają w słowach.
Piotr Skwieciński, jeden z nielicznych prawdziwych inteligentów pośród dużej rzeszy prawicowych propagandystów zauważa słusznie, że brak głębszej refleksji nad przyczynami słabej integracji muzułmańskich przybyszów do Europy wynika z przyjętego przez całą zachodnią elitę, przeświadczenia, że model, według którego rozwijają się społeczeństwa zachodnioeuropejskie jest nie tylko słuszny i dobry, ale też naturalny, bezalternatywny i uniwersalny. Z tym stwierdzeniem, jako socjalista i człowiek lewicy zgadzam się jak najbardziej. Pretensje do uniwersalizmu zachodniej kultury były przecież najważniejszym uzasadnieniem kolonialnych podbojów i kolonialnego wyzysku. Sęk w tym, że Skwieciński używa tego argumentu, jako koronnego dla przekonania, że nie należy muzułmanów wpuszczać do Europy. Autor tym razem nie bierze pod uwagę społecznych przyczyn braku integracji, koncentrując się na religijnych i kulturowych. A przecież na tych samych przedmieściach Paryża gdzie dziś są getta muzułmańskiej diaspory, sto lat temu gnieździła się rdzenna francuska biedota, która była równie mało zintegrowana jak obecnie Arabowie.
Jest też dla oczywiste, że przyjmowanie kultury i religii kraju, do którego się migruje nie jest rzeczą konieczną ani potrzebną, aby stać się użytecznym członkiem jakiegoś społeczeństwa i pożądanym sąsiadem. Wymaga to jednak dobrej woli obu stron, miejscowych i przyjezdnych. Bo te obecne argumenty brzmią tak jak gdyby ci ludzie sami się skazywali na izolację bez żadnej winy ze strony mieszkańców ich nowej, przybranej ojczyzny. Może właśnie ów europocentryczny punkt widzenia sprawia, że miejscowi odwracają się plecami do przybyszów tylko, dlatego, że nie starają się oni do nich upodobnić. W przypadku Polski istnieje jeden ważki argument za nie otwieraniem naszego kraju przed uchodźcami z krajów muzułmańskich. Nie, dlatego, żeby z ich strony coś nam groziło, ale właśnie, dlatego, że przybysze mogliby być narażeni na wynikająca ze strachu, ignorancji i zwykłego szczucia na agresję a nawet fizyczne ataki ze strony naszych rodaków. To wstydliwe, ale staliśmy się społeczeństwem o wiele bardziej podatnym na uprzedzenia rasowe i postawy wrogości wobec obcych niż nasi zachodni sąsiedzi.
Wróćmy jednak do tezy zasadniczej o nie uniwersalnym charakterze zachodniej kultury. Zgadzając się z nią możemy też stwierdzić, że nie mamy jej prawa narzucać innym. Czy zatem zarzut nie integrowania się polegającego na dążeniu do utraty własnej tożsamości na rzecz tożsamości kraju osiedlenia jest uprawnione? Czy to jednak znaczy, że ludzie wyznający różne religie i należący do różnych kręgów kulturowych nie mogą żyć obok siebie w pokoju a nawet zgodzie? Oczywiście, że nie. Zanim USA i jego sojusznicy, w tym Polska, zniszczyły kila państw muzułmańskich w wielu krajach europejskich te społeczności współistniały pokojowo. A na ich styku powstawało wiele intersujących zjawisk kulturowych. Dopiero pojawienie się Państwa Islamskiego i nasilenie ataków terrorystycznych sprawiło, że popularne stały się poglądy mówiące o konieczności oddzielenia ludzi z różnych kręgów kulturowych. A to jest przecież dążenie islamskich fanatyków. Oddzielenie wyznawców Allacha od niewiernych. Cała, więc anty islamska i anty muzułmańska nagonka i histeria to wielkie zwycięstwo islamskiego ciemnogrodu, któremu wtóruje ciemnogród europejski.
Współistnienie nie oznacza oczywiście pełnej wzajemnej akceptacji postaw i wartości. Bo jak słusznie zauważył Leszek Kołakowski akceptacja wartości sprzecznych z moimi oznacza, że moich własnych wartości się wyrzekam. A do tego przecież nikt rozsądny nie nawołuje. Kiedy jednak wojnę, zderzenie cywilizacji zastąpi dialog i pokojowe współistnienie pojawi się miejsce na wzajemne kompromisy i ułożenie stosunków. A obawa, że islam nas zaleje jest chyba tylko niezbyt uzasadnionym przypuszczeniem, że jest on bardziej atrakcyjny niż chrześcijaństwo czy coraz popularniejsza na naszym kontynencie bezwyznaniowość. Wiele krajów muzułmańskich zanim zaczęto je niszczyć, bombardować przechodziły już proces sekularyzacji. Wystarczy porównać jak nosiły się kobiety w Damaszku czy Kabulu zanim rozpoczęto słynną wojnę z terroryzmem. Jest, więc szansa granicząca z pewnością, że dla młodych pokoleń imigrantów zachodnia, świecka kultura wolna od ograniczeń obyczajowych i religijnych okaże się atrakcyjniejsza od tej przywiezionej. Warunkiem jest jednak integracja społeczna, ekonomiczna imigrantów. A ta zależy od państw, które imigrantów przyjmą. Bo to nie tylko gest, ale i wielka odpowiedzialność.

Piotr Ikonowicz

Źródło
Opublikowano: 2017-10-12 08:44:33