Maja Staśko: Albo robimy dym, albo zaorajmy ten skansen

Maja Staśko:

W kulturze gwałtu nasze ciała to narzędzia. Tuba do przechowywania płodu, ozdoba do sycenia oczu, poduszka do przytulenia, mop do czyszczenia podłóg i robot kuchenny. Trofeum. Jesteśmy uprzedmiotowiane, nasze ciała są narodowym dobrem. Głośne komentarze, poklepywania, śliskie spojrzenia, dowcipy – panowie nadają lub odbierają nam wartość. Oni tu decydują, oni mają kontrolę. To oni są twórcami.

Dlatego gdy to my zostajemy autorkami, gdy to my podejmujemy działanie, wyznaczamy wartości i aktywnie tworzymy – prawo, ruchy społeczne, sztukę, literaturę, krytykę – słyszymy nagle: #nieruchałbym. W komentarzach pod tekstami czytam o sobie hejty typu: „Wśród hien panuje matriarchat. Rządzą najgłośniejsze, najbardziej brutalne samice. Wypisz, wymaluj Maja”; epitety jak „idiotka”, „głupia pizda”, „pogięta cipa”, „niedopchnięta”. Podobne reakcje wysypały się z sieci, gdy kobiety z całego świata zaczęły solidarnie opowiadać o sytuacjach molestowania, z którymi codziennie się spotykają, pod hasztagiem #MeToo. Gdy to my zaczynamy mówić o sobie, gdy krytycznie i solidarnie walczymy, panowie atakują nas, przekierowują uwagę na siebie, rzucają oskarżeniami, w skrócie: bronią swojej pozycji. Bo w patriarchacie to oni podejmują działanie i wyznaczają wartości. To oni są twórcami. I nie wyobrażają sobie, żeby było inaczej. Żeby coś się zmieniło.

Więc albo robimy dym, albo zaorajmy ten skansen.

Maja Staśko: Albo robimy dym, albo zaorajmy ten skansen

Każdy wiersz jest polityczny, to nie efekty specjalne ani przyprawa.

nieruchałbym,MeToo

Źródło
Opublikowano: 2017-12-01 10:10:07

Roman Sklepowicz na antenie Wrealu24 ocenia Czarny Protest przez ocenę wyglądu jego uczestniczek i mocą całego swojego i

Maja Staśko:

Roman Sklepowicz na antenie Wrealu24 ocenia Czarny Protest przez ocenę wyglądu jego uczestniczek i mocą całego swojego intelektu ekspercko komentuje: #nieruchałbym. To nie jest odosobniony przypadek. Gdy przedsiębiorca, prawnik i publicysta roztacza przed widzami dzieje swoich podnieceń i erotycznych fantazji, prowadzący Marcin Rola rechocze. I to właściwie byłoby całkiem na miejscu w programie o zaburzeniach erekcji albo problemach współczesnych mężczyzn ze swoją seksualnością, ale w programie publicystycznym na temat oddolnego ruchu społecznego warto czasem wypuścić się na głębokie i niebezpieczne wody merytorycznej rozmowy. Jasne, to trudniejsze niż dziaderskie rozwodzenie się nad reakcjami swojego penisa, ale lubicie wyzwania, nie? W końcu jesteście mężczyznami.

Jakie wartości prezentują strajki kobiet i co w nich mi się nie podoba? Dlaczego poglądy feministyczne uznaję za warte odrzucenia? Z jakiej pozycji występuję i co uznaję za wartościowe? Odpowiedź: hehe, #nieruchałbym.

Panowie po prostu są intelektualnymi impotentami. Nie mają narzędzi do krytyki rażącego ich ruchu, nie mają argumentów, nie potrafią skomentować wartości, o których mówią. Korzystają więc z narzędzi kontroli i upokarzania: stygmatyzacji i body szejmingu. Narzędzi, które dostali w prezencie od kultury gwałtu podobnie jak niebieskie śpioszki i żołnierzyki zamiast lalek. Dzięki temu nie muszą wiedzieć, o czym mówią, czy mieć jakichkolwiek kompetencji. Wystarczy, że są uznawani za mężczyzn i kontrolują wartość kobiet przez deklaracje o podnieceniu na ich widok bądź jego braku. Przez publiczne dyscyplinowanie i upokarzanie.

Panowie, gdyby walory estetyczne rzeczywiście decydowały o możliwości publicznego wypowiadania się, moglibyście mieć mocno utrudniony dostęp do mediów. Gdyby walory intelektualne decydowały o możliwości publicznego wypowiadania się, nigdy nie udałoby się wam dobić do telewizji. Mimo wesołej zgrai rechoczących obok kolegów. Zostaliście zaproszeni do studia ze względu na to, że jesteście mężczyznami. I tego się od was oczekuje. Siedzicie sobie wesoło w tym studiu, bo macie penisy. Komentujecie totalnie bez wiedzy, umiejętności i argumentów, bo macie penisy. Uważacie, że macie rozstrzygające zdanie na każdy temat, bo macie penisy. Oceniacie wygląd i swoją niechęć do ruchania uczestniczek, bo macie penisy. Jesteście zadowolonymi z siebie dupkami, bo macie penisy. Zostajecie przedsiębiorcami, prawnikami i publicystami, bo macie penisy.

Beka z parytetów i walki o systemowe rozwiązania jest oczywiście najśmieszniejsza na świecie, ale gdy faceci są tam, gdzie są, dzięki swojej płci, pochodzeniu i orientacji, to przecież wszystko osiągnęli sami i o co w ogóle chodzi. To dzięki słowu „chłopiec” wypowiedzianemu po waszych narodzinach robicie to, co robicie. Gratulacje, człowieki sukcesu. Tak was zaprogramowano i nic poza tym nie macie do zaoferowania, bo to dotychczas wystarczyło. Już nie wystarczy. Wasz żałosny, obleśny backlash to tylko dowód na to, że działamy dobrze i nie przestaniemy działać.

Dziewczyny, walka trwa!


nieruchałbym,nieruchałbym

Źródło
Opublikowano: 2017-10-05 15:53:36