Połącz kropki

Łukasz Najder:

Rafał Matyja i jego znakomity tekst o (naszym) państwie i myśleniu o państwie. najlepsza lektura tego weekendu. zalecam.

„Obraz, jaki wyziera z wypowiedzi przedstawicieli państwa, wygląda na niezbyt spójny i cokolwiek anachroniczny. To nie jest wyłącznie wina obecnie rządzących. Od lat plany strategiczne na wszystkich szczeblach kreślone są przy założeniu optymalnych warunków rozwoju. Od lat lekceważymy czarne scenariusze i zaniedbujemy „plany B”.

[…]

Diagnoza, która sprowokowała Bartłomieja Sienkiewicza do nazwania Polski „państwem teoretycznym”, pozostaje aktualna. Świetnie pokazał to sam były minister w rządzie Donalda Tuska, opisując w swojej książce niezdolność naszego państwa do reakcji na sygnały o rosnącej fali śmieci napływających z zagranicy. Ignorowano głosy zewnętrzne wobec struktur państwa, pochodzące od Stowarzyszenia Polski Recykling, ale także te wysyłane przez Państwową Straż Pożarną. Co więcej: nie umieszczano ich na żadnym szerszym tle. Brakowało zdolności myślenia w skali makro, minister środowiska zwiększał limity na wwóz śmieci do Polski i lekceważył fakt, że usługi w tym zakresie są znacznie tańsze niż wcześniej. Łączenie kropek składających się na obrazek – jedna z pierwszych intelektualnych rozrywek każdego dziecka – polskiemu państwu nie udaje się nawet na poziomie banalnym.

[…]

[…] wygodniej rządzi się w warunkach ograniczonej percepcji. Łatwiej przepycha się doraźne projekty i podporządkowuje działania państwa logice partyjnej rywalizacji.

[…]

Po pierwsze, brakuje nam dziś instytucji, które próbowałyby poskładać z setek małych obrazków jeden większy obraz rzeczywistości. Jeżeli ktoś to robi, to raczej małe i finansowo ubogie think tanki, animowane często przez 30-latków, niż wyspecjalizowane instytucje państwowe czy opiniotwórcze media. […]

Po drugie, brakuje nawyku podejmowania decyzji w skali takiego większego obrazka. Kontekstem decyzji bywają partyjne narracje, kalkulacje i zobowiązania wyborcze, doraźne reakcje na zainteresowanie mediów, zamknięte obiegi opinii. Prawie nigdy – szerszy kontekst. […]

Trzeci element to przekonanie, że świat zmienia się równie wolno jak w XX wieku, albo jeszcze wolniej. Elity transformacji ukształtowały się w żółwio powolnym i ultrastabilnym PRL. Podobnie ośrodki akademickie zajmujące się naukami społecznymi, ekonomicznymi czy prawnymi. Konserwatywny model szkolnictwa skłania najmłodsze pokolenia do rozmaitych form tożsamościowych ucieczek w przeszłość.

[…]

Sam fakt kryzysu kapitalizmu jako religii jest wypierany i objaśniany przewrotnie jako kryzys demokracji, państwa, społeczeństwa obywatelskiego, czy – w wykładni populistycznej – elit, instytucji międzynarodowych, tradycji Zachodu”.

Połącz kropki

Początek lat 20. – jeżeli pierwszy miesiąc można uznać za zwiastun – pokazał, że możemy się spodziewać zupełnie nowych wyzwań. Część będzie pochodną długich procesów. Część weźmie początek od zdarzeń trudnych do przewidzenia. Do tych przewidywalnych możemy zaliczyć bre…

Źródło
Opublikowano: 2020-02-22 11:03:34

Trzeba oddać "Gazecie Wyborczej", że publikuje ostatnio w Magazynie Świątecznym dobre rozmowy. Tydzień temu by

Trzeba oddać „Gazecie Wyborczej”, że publikuje ostatnio w Magazynie Świątecznym dobre rozmowy. Tydzień temu byli Naomi Klein, Rafał Matyja i Yuval Noah Harari. Tym razem jest świetny wywiad z Janem Zielonką, mówiącym rzeczy, o których „obrońcy demokracji” tak łatwo zapominają. Na przykład o tym, że PiS nie przyleciał z kosmosu, aby podbić kraj mlekiem i miodem płynący, lecz wygrał w demokratycznych wyborach i jego sukces wpisuje się w trendy ogólnoświatowe. Co rodzi pytanie: dlaczego ludzie odrzucają dotychczasowe rozwiązania i dotychczasowych polityków? Ciekawe, czy Zielonka zostanie zjechany przez czytelników „Wyborczej” tak samo jak Matyja. „Obrońcy demokracji” nie lubią słuchać historii komplikujących ich prosty obraz świata. Kilka cytatów z wywiadu:

– To nie populiści byli u władzy, kiedy dramatycznie narastały nierówności. To nie populiści bombardowali inne kraje bez mandatu ONZ, a później zostawiali je na pastwę watażków, powodując cierpienia ludzi na niesamowitą skalę i związane z tym migracje. To wszystko działo się, jak mówią Anglicy, on their watch.

– Elektorat wybrał PiS, zanim Kurski zaczął kontrolować telewizję. Trzeba zadać pytanie, jak to się stało, że wyborca odwrócił się plecami do liberałów.

– Nie chodzi o przywódcę, który wjedzie na białym koniu. Samo triumfalne wejście nie jest trudne, bo jeśli ludziom spodoba się zbroja i rumak, to za nim podążą. Ale w pewnym momencie zapytają: dokąd jedziemy?

Źródło
Opublikowano: 2018-05-05 10:53:27

W „Gazecie Wyborczej” ciekawy wywiad z Rafałem Matyją. Pod tekstem równie interesujące, choć z innego względu, komentarz

W „Gazecie Wyborczej” ciekawy wywiad z Rafałem Matyją. Pod tekstem równie interesujące, choć z innego względu, komentarze czytelników. Najpopularniejszy zawiera następującą tezę: „Ten katastrofalny, głęboki podział w społeczeństwie jest dziełem jednego człowieka. Jarosława Kaczyńskiego. To cechy jego charakteru odciskają się fatalnym piętnem na całym życiu kraju”.

Pomijam już kwestię oceny PiS-u i Kaczyńskiego. Weźmy to na chwilę w nawias. Za wysoce niebezpieczne uważam myślenie o polityce w kategoriach cech pojedynczych osób. W wielu miejscach świata widzimy, że politycy centrowi, utożsamiani z establishmentem przegrywają. Tak było nie tylko w Polsce czy na Węgrzech, ale też w USA i Francji (w tym sensie, że dotychczasowe francuskie partie centro-lewicowe i centro-prawicowe dostały łomot w wyborach). We wszystkich tych krajach partie i politycy utożsamiani z prawicą odnieśli niespodziewanie duży sukces, choć nie wszędzie skończył się on wygraną w wyborach (przykładem Francja). Oskarżenia pod adresem establishmentu o porzucenie zwykłych ludzi, o nieudaczność, połączone z ksenofobią, szowinizmem i autorytarnymi zapędami to cechy łączące Trumpa, Kaczyńskiego, Orbana czy Le Pen. We wszystkich tych krajach istnieją też próby wskrzeszenia lewicy, która również ma wiele złego do powiedzenia na temat centrum bądź też establishmentu, ale łączy tę krytykę z otwartością, polityką równościową i próbą demokratyzacji naszych społeczeństw. Dzieje się to w kontekście problemów o globalnych zasięgu: rzeczywistości po kryzysie finansowym, postępującej katastrofy klimatycznej, wzrastających nierówności społecznych i kłopotów z migracją.

Oczywiście, każdy z tych krajów ma swoją specyfikę. PiS wprowadził 500 plus, a Trump rozmontowuje namiastki publicznej służby zdrowia. To istotne różnice. Ale podobieństwa nie są przypadkowe. I już one powinny skłaniać do namysłu, że to, co dzieje się w Polsce, to nie jest kwestia charakteru jednego człowieka. Z Kaczyńskim czy bez, kraj o wcale nie tak małych nierównościach społecznych, ze słabo rozwiniętymi instytucjami demokratycznymi, z takimi, a nie innymi hierarchami kościelnymi, będący częścią przeżywającej kryzys Unii Europejskiej musi być podzielony. Zresztą w samym podziale, w sporze nie ma niczego złego. Problemem może być jedynie to, na jakich zasadach się toczy, i kto odgrywa w nim główne role.

Niestety myślenie systemowe, globalne słabo przebija się do opinii publicznej. Część winy spoczywa na mediach, na publicystach i tak zwanych ekspertach. Niekończące się analizy psychiki Kaczyńskiego zbyt często wygrywają z próbami spojrzenia na polską politykę z perspektywy ogólnoświatowych procesów. Jakich obywateli, jakie obywatelki wychowujemy tą obsesją na punkcie Kaczyńskiego, na punkcie jednostek, złych czarnoksiężników i rycerzy na białych koniach?

Źródło
Opublikowano: 2018-04-29 12:53:14