Walka w sądach

Walka w sądach

Przychodzą do nas zwykle ludzie, których nie stać na płatną poradę prawną. Nie stać ich też na ustanowienie pełnomocnika procesowego, a sądy nie zawsze przyznają takim osobom adwokata z urzędu. W takich przypadkach ustanawiam się jako pełnomocnik na podstawie art. 87 kodeksu postępowania cywilnego, zawierając uprzednio bezpłatną umowę zlecenia na prowadzenie spraw tej osoby w urzędach, bankach, spółdzielni mieszkaniowej, w relacjach z pomocą społeczną, itd. Ważne by występowanie w sprawie sądowej było jedną z wielu czynności, które dla takiej osoby wykonuję. Wtedy sąd, mimo że nie jestem adwokatem ani radcą prawnym pozwala mi reprezentować osobę, która zwróciła się do kancelarii o pomoc. Spełnienie tych warunków nie jest trudne, bo osoby ekonomicznie wykluczone mają wiele spraw do załatwienia, często różnych wierzycieli, a z drugiej strony praw do świadczeń, których sami nie potrafią dla siebie wywalczyć. Przy czym nie ma mowy, żebyśmy robili konkurencję profesjonalnym prawnikom, gdyż nie pobieramy żadnych opłat za nasze działania, a nasi mocodawcy i tak nie byliby w stanie skorzystać z usług profesjonalistów.
Mimo, że formalnie rzecz biorąc jestem prawnikiem z wykształcenia jednak nie mam uprawnień adwokackich ani radcowskich więc jestem amatorem. W większości spraw, które prowadzę przed sądami udaje mi się wygrywać. Dlaczego? Może istotne jest to, że stajemy po słusznej, zwykle słabszej stronie sporu o prawo do mieszkania, o dług, itp. Może przyczyną jest także to, że bardziej się przejmujemy. Wiemy bowiem, że od naszej sprawności i staranności zależy los drugiego człowieka, rodziny, ludzi, którzy doznali wielu krzywd ze strony innych, a także systemu, który jest skrojony dla tych którzy mają przeciw tym co nie mają. Z drugiej strony często można spotkać adwokatów, którzy ziewając zapoznają się z aktami dopiero na sali sądowej. Rutyna jest wrogiem skuteczności. Wreszcie odkąd w Polsce przestano uważać, że komentowanie orzeczeń sądowych należy do złego tonu, odkąd opinia publiczna zaczęła bardziej patrzeć sądom na ręce, wielu sędziów zaczęło wnikliwiej czytać akta i bardziej starannie analizować przedmiot sporu. Stąd udaje nam się uzyskiwać wyroki, które kiedyś były nie do pomyślenia. A zdarzają się wypadki kiedy sędzia wydając sprawiedliwy wyrok z powołaniem się na zasady współżycia społecznego ma łzy w oczach.
Pierwsza zasadnicza nierówność między właścicielem a najemcą, wierzycielem a dłużnikiem, pracodawcą a pracownikiem polega na tym, że ci pierwsi zwykle dysponują znakomitą obsługą prawną, są reprezentowani przez eleganckich i wygadanych prawników, podczas gdy ci drudzy zwykle stają przed sądami bez pełnomocników. Zwykły człowiek przed sądem nie bardzo rozumnie co się dzieje, nie rozumie prawniczego języka jakim operuje sąd i strona przeciwna. Denerwuje się więc i albo zapomina języka w gębie, albo mówi emocjonalnie i niekoniecznie na temat. To z kolei irytuje wysoki sąd ze szkodą dla sprawy słabszej strony procesu.
Przepisu bardzo często się zmieniają. Ostatnio musieliśmy wydać znaczne środki na zakup znowelizowanych kodeksów i opasłych do nich komentarzy. Nie byłoby to możliwe bez wpłat ludzi dobrej woli. Za co bardzo dziękujemy.

Piotr Ikonowicz

Źródło
Opublikowano: 2019-12-24 14:30:46