No i cóż wam mogę powiedzieć? Mój dzisiejszy tekst z Krytyki Politycznej nie spodobał się ani Elizie Michalik, ani Hannie Lis, ani Przemysławowi Szubartowiczowi. Otrzymałem zaszczytny tytuł „adepta pseudolewicowej publicystyki”, a pani Hanna Lis… zamieściła moje zdjęcie ze studiów, komentując fryzurę.
Ciekawe jest to, że najwyraźniej nie zezłościła ich żadna z tez zamieszczonych w tekście, bo do żadnej się nie odnieśli. Zdenerwowały ich za to dwie rzeczy. Po pierwsze to, że zostali nazwani ironicznie celebrytami. Po drugie to, że Robert Biedroń podał dalej tekst na twitterze.
Od razu widać, o czym i jak się dyskutuje na demokratycznych salonach.
Źródło
Opublikowano: 2019-02-28 16:30:15