[ad_1]

Się nas zapytuje czasami, co nasi 'patroni wyklęci’ mają wspólnego z 'żołnierzami wyklętymi’ i w ogóle co my myślimy o 'żołnierzach wyklętych’ i o ich kulcie. Postaramy się to wyjaśnić w kilku prostych zdaniach.

Skoro cytujemy słowa Józefa Piłsudskiego, że wszyscy bojownicy o wolność są naszymi braćmi, to nie powinno być wątpliwości, że oddajemy hołd również tym, którzy stawiali opór stalinowskiej opresji. Kłaniamy się walczącym i represjonowanym, kłaniamy się tym, którzy bili się o Polskę wolną, demokratyczną i sprawiedliwą.

I dlatego właśnie nie akceptujemy dzisiejszej formy kultu 'żołnierzy wyklętych’. To hołd oddawany nie prawdziwym bojownikom wolności, a absurdalny, zbudowany całkiem niedawno propagandowy konstrukt wykorzystywany w walce politycznej i w kreowaniu zwulgaryzowanej wizji historii Polski.

Przede wszystkim nigdy nie było czegoś takiego jak formacja 'żołnierzy wyklętych’. Było podziemie niepodległościowe, które w rzeczywistości wyglądało mocno inaczej, niż prezentuje to nam państwowa propaganda. Byli bohaterowie, którzy walczyli o wolną Polskę, był Kazimierz Pużak, był Franciszek Niepokólczycki, był Witold Pilecki, byli ludzie aż do śmierci niezłomni w obronie polskiej suwerenności przed sowieckim zamordyzmem, był WiN i inne organizacje, którym należy się hołd, uznanie i wieczna pamięć.

Ale byli też zwykli bandyci, którzy dopuszczali się najgorszych zbrodni, często bezczelnie udając przy tym żołnierzy państwa podziemnego. Był ludobójca Romuald Rajs, był Józef Kuraś, był Władysław Kołaciński i inni degeneraci, którzy odpowiadają łącznie za śmierć kilku tysięcy niewinnych osób, w tym prawie 200 dzieci.

To ludzie, którym należy się wieczne potępienie i których miejsce jest obok dewiantów pokroju Grzegorza Korczyńskiego i obok innych zbrodniarzy związanych z obozem sowieckim.

W kulcie 'żołnierzy wyklętych’ przeraża nas to, że dla wielu jego wyznawców wcale nie walka o wolność jest najwyższą cnotą. Z powodu jakiegoś niezrozumiałego i chorego fanatyzmu największą popularnością cieszą się wśród nich właśnie zbrodniarze, ludzie bez żadnych zasad i skrupułów, zdegenerowani i zdolni do wszystkiego. Tacy właśnie, którzy pasują do sfaszyzowanej wizji 'Wielkiej Białej Polski Katolickiej Bez Żyda, Pe*ała i Araba’. Dlatego na sztandary tych fanatyków trafiają dziś Bury, Ogień, czy kolaborująca z hitlerowcami Brygada Świętokrzyska. To nie jest demonstracja umiłowania wolności. To wszystko prowadzi wprost od oddawania hołdu innej formie totalitaryzmu.

W kulcie 'żołnierzy wyklętych’ przeraża nas to, że udział w wojnie domowej ceni się dziś bardziej niż walkę z okupantem, niż ofiarę powstańców warszawskich, niż heroizm żołnierzy generała Andersa, niż brawurę legionistów Józefa Piłsudskiego, niż determinację powstańców styczniowych, niż waleczne serca kosynierów Tadeusza Kościuszki.

W kulcie 'żołnierzy wyklętych’ przeraża nas to, że nie można się już w Polsce obrócić, by nie natrafić na ślad kultu 'żołnierzy wyklętych’, a mimo to jego wyznawcy wciąż z pianą na ustach zaklinają się, że 'żołnierze wyklęci’ wciąż są 'wyklęci’.

'Żołnierze wyklęci’ od dawna już nie są 'wyklęci’. Ani bohaterowie jak Pilecki, ani zbrodniarze jak „Bury”. Kult 'żołnierzy wyklętych’ dosłownie zaczyna powoli przypominać kult Franciszka Zubrzyckiego, czy Karola Świerczewskiego, miejscami opierać się zaczyna na przymusie, a obiekty kultu stają się ludźmi nietykalnymi. Państwo polskie i jego najwyżsi urzędnicy wmawiają nam, że 'żołnierze wyklęci’ to szczytowa manifestacja polskiego patriotyzmu. Że to oni zasługują na najbardziej eksponowane miejsce w narodowym panteonie. Że są po prostu lepsi od innych.

A dziś przecież inni są 'wyklętymi’. 'Wyklętymi’ są ludzie niepasujący do wulgarnej i wynaturzonej wizji Polski rodem z marzeń Romana Dmowskiego. 'Wyklętymi’ są regularnie 'dekomunizowani’ bohaterowie walki z caratem, Ludwik Waryński, Marcin Kasprzak i Stefan Okrzeja. 'Wyklętymi’ są Dąbrowszczacy, ochrzczeni przez oficjalną propagandą mianem zbrodniarzy. 'Wyklętymi’ są żołnierze Gwardii Ludowej PPS, prawie kompletnie wymazani z pamięci historycznej zarówno w czasach PRL, jak i dzisiaj. 'Wyklętymi’ są berlingowcy, czy Czwartacy, których oficjalna propaganda w ogóle nie uznaje za polskich żołnierzy.

Na kompletny absurd zakrawa to, że cała Polska kłania się w pas żołnierzom uważanym za armię państwa podziemnego, a pomija się przy tym nazwiska Tomasza Arciszewskiego, czy Kazimierza Pużaka, czyli ludzi, którzy stali wówczas na czele opierających się Sowietom struktur państwowych. Na kompletny absurd zakrawa to, że Polacy znają nazwiska 'Łupaszki’ i 'Inki’, a w ogóle nie kojarzą Karaszewicza-Tokarzewskiego, albo Bora-Komorowskiego, czyli naczelnych dowódców zbrojnej konspiracji podczas II wojny światowej. No i kto dziś kojarzy nazwiska członków komendy WiN, Cieplińskiego, Batorego, Błażeja, Chmiela, Kawalca, Lazarowicza i Rzepki, w rocznicę śmierci których ustanowiono parę lat temu Dzień Żołnierzy Wyklętych? Zamiast nich twarzami tego dnia są dziś „Bury” i „Ogień”. Bo ci 'wyklęci’, którzy jak Stanisław Burza-Karliński, walczyli z obcym najazdem, a nie z ludnością cywilną, są dziś po prostu niepopularni. Zamiast tego wciska się nam do głowy brednie o tym, że każda zbrodnia dokonana w latach powojennych daje się wytłumaczyć walką o niepodległość. Zaburzono wszelkie proporcje i ubrano całość wydarzeń po roku 1944 w fałszywy konstrukt trwającego jakoby przez następne 20 lat ogólnopolskiego powstania. Doprowadzono do tego, że symbolem polskiego podziemia nie jest już żaden WiN, ani nawet Armia Krajowa, a Narodowe Siły Zbrojne, które przecież w czasie II wojny światowej przeciwko państwu podziemnemu występowały. W niepamięć odchodzą dziś formacje podziemia takie jak Batalion „Zośka”, przykrywane zakłamaną legendą Brygady Świętokrzyskiej.

Powstrzymajmy w końcu to szaleństwo. Zacznijmy mówić o historii uczciwie. Musimy zrozumieć, że byli bohaterowie zasługujący na pamięć i zbrodniarze zasługujący na potępienie. Ale musimy też zrozumieć, że najwięcej było takich, którzy byli po prostu tacy jak my, prości, zwyczajni, nie z własnej woli rzuceni w brutalne wiry historii.

Pokłońmy się więc dzisiaj bojownikom o wolność, a przeklnijmy zbrodniarzy. Pamiętajmy o ofiarach zbrodni stalinowskich, ale pamiętajmy też o ofiarach ludzi, których bezmyślnie albo w złej woli nazywa się dziś 'żołnierzami wyklętymi’.


[ad_2]

Źródło
Opublikowano: 2017-03-01 11:39:37