Remigiusz Okraska:

[ad_1]

W Karwinie tylko w tym roku byłem trzy razy. Oglądaliśmy kopalnie czynne i zamknięte, siedzieliśmy w knajpach, gdzie zachodzą hawierze, jedna z nich nazywa się nawet "U górnika", oglądaliśmy biuro rekrutacyjne spółki górniczej, która oferuje pracę za 50-70 tys. koron (ta górna granica to ponad 10 tys. pln), zwiedzaliśmy region, który cały wziął się z węgla i kopalń, bo bez nich byłyby tam kurne chaty i nikt nie zrobiłby przy świeczce mema o złych górnikach.
Dzisiaj chce mi się płakać, choć jestem starym chłopem nieskłonnym do wzruszeń. Także dlatego, że wśród zabitych są Polacy – ci, dla których w ojczyźnie nie było pracy w kopalniach lub w ogóle nie było dobrej pracy. Bo transformacji górnictwa, energetyki i przemysłu nie zaczyna się od Balcerowicza i nagonki na górników, lecz od nowych porządnych miejsc pracy na miejscu (a nie od wizji, że ludzie z Górnego Śląska pojadą ocieplać bloki w Słupsku), od publicznych inwestycji, od wspierania uzwiązkowienia, od godnych płac i szacunku za wykonywaną pracę.
Jeśli nie macie głów i sumień zniszczonych liberalizmem, wspomnijcie dzisiaj z szacunkiem i wdzięcznością kolejne ofiary kopalni, które oddały życie za swoją pracę i chleb oraz za nasz komfort cywilizacyjny. Wrogami nie są górnicy i węgiel, wrogiem jest kapitalizm.
(na poniższym moim zdjęciu z maja 2018 kopalnia "Barbara" w Karvinie; w przeszłości nosiła też nazwy "Józef Piłsudski" oraz "1 maja", co dość dobrze oddaje burzliwą przeszłość tej ziemi; w 1981 oraz 1990 doszło tutaj do strasznych w skutkach wybuchów metanu)


[ad_2]

Źródło
Opublikowano: 2018-12-21 12:59:48