Remigiusz Okraska:

5 lat temu zmarł Zbigniew Romaszewski – Człowiek, którego życie i poglądy, podobnie jak w przypadku niedawno zmarłego Jana Olszewskiego, pokazują jak niewiele w Polsce znaczą etykietki lewic i prawic, jak one niczego nie tłumaczą i nie wyjaśniają. Poniżej, ku refleksji, kilka cytatów, wszystkie pochodzą z tekstów lub wywiadów p. Zbigniewa dla "Nowego obywatela", bośmy współpracowali okrągłe 10 lat:
"Dla mojej świadomości podstawowe znaczenie miały tradycje rodzinne żony, związane z niepodległościowym PPS, a także polityczna szkoła Komitetu Obrony Robotników. W wypadku tzw. starego KOR-u było to wyjątkowe doświadczenie zetknięcia się ze spuścizną starej, polskiej, liberalnej inteligencji. /…/ Ludzi tych dzieliło bardzo wiele, od stosunku do religii poczynając, na poglądach politycznych kończąc, ale łączyła niezwykle silna więź – etos polskiego inteligenta, a więc patriotyzm, poczucie odpowiedzialności za Kraj i Naród, tolerancja dla zapatrywań innych niż własne".
"Co do tego doświadczenia dołożył KOR? W moim przekonaniu cztery rzeczy, które wydają się oczywiste, lecz często się o nich zapomina.
Po pierwsze: ruchy społeczne powstają na gruncie impulsu moralnego, który jako jedyny ma możliwość dotarcia do szerokich rzesz społeczeństwa. Wytworzenie takiego impulsu leży poza granicami intelektualnych spekulacji. […] Po trzecie: rozwijający się ruch społeczny musi dysponować szeroką paletą bardzo prostych zadań, które są w stanie wykonywać praktycznie wszyscy jego uczestnicy. Każdy, kto podzielał potrzebę zmiany systemu, niezależnie od swego statusu społecznego, mógł funkcjonować w środowisku KSS-KOR. Każdy potrafi zbierać pieniądze, rozwozić pomoc, kręcić powielaczem, kolportować bibułę czy rozrzucać ulotki. Brak takich zadań to dziś poważna słabość partii politycznych. Odbywająca się raz na 3-4 lata kampania wyborcza, w której masz działać, żeby kogoś innego wybrano, to zbyt mało dla integracji środowiska. Po czwarte: w krajach, w których ruch tworzy się w warunkach ciągłych represji, zasadą musi być stworzenie względnego poczucia bezpieczeństwa dla uczestników ruchu. Ludzie często podejmują ryzyko nieproporcjonalnie wielkie w stosunku do poczucia bezpieczeństwa, które jest się w stanie im zapewnić, ale muszą wiedzieć, że nie zostaną zapomniani, a oni i ich bliscy otrzymają pomoc dostępną w konkretnych warunkach. Górników, którzy rozpoczynali strajki w 1988 r. nie interesowało, jak długo będą one trwały, czy będą do nich strzelać, czy będą ich bić. Interesowało ich, czy prowadzona przeze mnie i żonę Komisja Interwencji i Praworządności NSZZ „Solidarność” będzie w stanie wypłacić ich żonom i dzieciom zasiłki strajkowe, które zapewnią im przeżycie podczas strajku. To nie materializm – to poczucie odpowiedzialności".
"obchody 25-lecia Sierpnia wyobrażaliśmy sobie zupełnie inaczej. „Solidarność” to był jednak wielki ruch społeczny, którego beneficjentami stały się nieliczne elity, ogromna większość naszych kolegów, którzy byli internowani, więzieni, którym złamano kariery zawodowe, nie odnalazła się w świecie brutalnego neoliberalizmu organizującego dzisiaj życie społeczno-polityczne i gospodarcze naszego kraju. Walczyli wszak o co innego. Dziś pozostają bez albo na kilkusetzłotowych emeryturach i nawet nie stać ich na uczestniczenie w jakichkolwiek obchodach. Niedostrzeganie tego problemu w programie Konferencji stanowi sprzeniewierzenie się temu co niesie ze sobą słowo SOLIDARNOŚĆ".
"Jeśli wiedzieliśmy coś o kapitalizmie, to raczej w wersji „państwa dobrobytu” Galbraitha czy Keynesa – oglądanego oczyma tych szczęśliwców, którzy je widzieli – niż systemu produkującego również i kryzysy gospodarcze. Podobnie jak ludy pierwotne wyniszczone przez zarazki przyniesione przez Europejczyków, byliśmy zupełnie pozbawieni odporności na wirusa liberalizmu".
"Były próby integrowania załóg i przejmowania przez nie przedsiębiorstw. Na przykład spółkę pracowniczą próbowali założyć wrocławskiego „Polifarbu” czy trykociarki z płockiego „Cotexu”, ale wszyscy oni słyszeli „NIE” i natrafiali na nieprzekraczalną barierę biurokracji, doktrynerstwa, głupoty, korupcji".
"Uleganie ciągłej presji, aby pospiesznie prywatyzować, to przecież negacja nie praw rynku, ale również zdrowego rozsądku. W kraju, w którym brak kapitału, rzucenie na rynek całego majątku inwestycyjnego musiało doprowadzić do drastycznego obniżenia jego wartości. Żaden zdrowy na umyśle człowiek nie sprzeda przecież ostatniej połatanej, dla niego bezcennej kapoty za 2 zł jeśli nie stać go na nową. Oczywiście głównym beneficjentem tak prowadzonej wyprzedaży państwa był kapitał zachodni, ale nie tylko – utworzyła się kolejka nomenklaturowych Szmaciaków, których aspiracje również musiały być zaspokojone"
"W przypadku polskiej transformacji media zawiodły, stając się w ogromnej mierze tubą propagandową koncepcji neoliberalnych, cenzurując jednocześnie bardzo szczegółowo wszelkie informacje mogące podważyć nieomylność arcykapłanów reformy, bądź wskazać jej negatywne skutki dla życia społecznego".
"Reforma ustrojowa przyniosła awans społeczny inteligencji i to stała się głównym promotorem neoliberalnej transformacji".


Źródło
Opublikowano: 2019-02-13 23:26:36