Remigiusz Okraska:

[ad_1]

Wierzcie lub nie, ale przytrafiła się małżonce i mnie sytuacja jak z filmu. Pojechaliśmy do pipidówy w Republice Czeskiej, idziemy, patrzymy, widzimy archaiczny ładny napis Erika na obiekcie, gdzie dawniej był jakiś minilokal handlowy, a dzisiaj jest sklepik Wietnamczyków czy Chińczyków z każdym możliwym badziewiem. No to pstryk zdjęcie napisu, który wyglądał, jakby tam tkwił od 40 lat i miał tkwić do końca świata. A następnego dnia idziemy tamże znowu, napisu braku, na dachu budy stoi jakiś barbarzyńca i go z zapałem rozwala, tłucze młotkiem jak opętany. Spieszmy się kochać napisy, tak nagle odchodzą.


[ad_2]

Źródło
Opublikowano: 2019-03-30 12:43:14