[ad_1]

bardzo interesująca – i smutna – opowieść o konstruowaniu kobiety idealnej w mediach i wciskaniu kobietom realnym wstydu, nieosiągalnych ideałów i drogich produktów.

"To reklamodawcy podzielili kobiety! Ale najpierw podzielili rynek. Pisma luksusowe zaczęły zamieszczać reklamy drogich kosmetyków i perfum, wysokiej jakości pralek, suszarek, robotów kuchennych itd. Na średniej półce, czyli w miesięcznikach poradniczych dla pań zachwalane kosmetyki były tańsze, było też więcej reklam jedzenia. Najniższa półka czyli tygodniki, albo dwutygodniki zamieszczały – nie do pomyślenia na najwyższej półce – reklamy papierosów, taniego jedzenia i kosmetyków.

W wydawnictwie, w którym pracowałam, ten podział na kobiety luksusowe, aspirujące i biedne uwidaczniał się podczas tzw. wystawek. Raz na miesiąc redaktorki zajmujące się urodą i jedzeniem wyjmowały z szaf produkty przysyłane im przez reklamodawców. Te z pism luksusowych miały zawsze najlepsze kosmetyki i zostawiały je dla siebie. Dziewczyny pracujące w pismach z najniższej półki (pracowały zresztą na najniższym piętrze wydawnictwa) wychodziły z redakcji z siatami wypchanymi badziewiem. Sprzedawały to potem na allegro.

[…]

Jedna z moich naczelnych powtarzała: „nasze panie tego nie chcą”. To z jednej strony sygnalizowało potrzeby (raczej ich brak) czytelniczek. Z drugiej oznaczało: reklamodawca nie stanie (czyli nie wykupi przestrzeni w gazecie) obok niegrzecznej dziewczynki. […]

W podobny sposób, zmiękczając przekaz, albo wręcz wyśmiewając aktywność społeczno polityczną magazyny w których pracowałam przedstawiały kobiece aktywistki. Kobieta burmistrz, którą udało mi się przepchnąć na fali sukcesu serialu „Ranczo” (akurat jego bohaterka filmu, Lucy zdecydowała się kandydować na stanowisko burmistrza) pozowała do zdjęć na łonie przyrody. W kolorowych gumiaczkach.

Na komisarz i premier też znalazłyśmy sposób. Pierwszą pytałyśmy, czy chodzi do wróżki. Drugą o wnuczka, a nie o parytety czy pogłębiające się różnice płac między kobietami i mężczyznami. Wystarczyło, żeby zaakceptowały ją nasze panie, czyli reklamodawca kupił przestrzeń reklamową obok wywiadu, czy historii z życia.

[…]

Ale wiesz kto najchętniej poddawał się tresurze? Aktorki, piosenkarki, dziennikarki telewizyjne. Luksusowe dawały się tresować przez redaktorki pism luksusowych. Dziewczyny z sąsiedztwa lgnęły do magazynów poradniczych. Dojrzałe, przebrzmiałe gwiazdy zgadzały się wystąpić na łamach pism z najniższej półki. One już wiedziały, że kobiecość jest produktem, więc sprzedawały się, aby potem ktoś inny (film, telewizja, wytwórnia) mógł je kupić. Kółko się zamykało.

[…]

– Płodność i macierzyństwo miały potencjał, a starzenie się? Menopauza mogła coś sprzedać?

Stała się jednym z naszych straszaków, czyli szczułyśmy nią oporne, które chciały się zestarzeć nie konsumując. Straszyłyśmy je, że posypią się, jeśli nie zadbają o swoje ciało. Czyli nie będą łykać reklamowanych przez nas środków. Na polecenie naszych pań wciskałyśmy im HTZ, środki na zwiększenie gęstości kości, jakieś witaminy, suplementy

[…]

Producenci i reklamodawcy postanowili – za pośrednictwem kobiet – dotrzeć do mężczyzn. W tym celu trzeba było stworzyć model kobiety – managerki rodziny. Czyli konsumpcyjnej kapłanki ogniska domowego.

Pomysł prosty i tani bo przecież już wcześniej zapędziłyśmy kobiety do domów. Wychowałyśmy je (dla producentów i reklamodawców) do kupowania. Teraz tylko miały podzielić się swoją wiedzą i umiejętnościami z mężczyznami. Czyli namówić ich, żeby kupowali to, co my reklamujemy.

[…]

Kilka razy próbowałam opublikować teksty o depresji i chorobach psychicznych. Spadały, bo żaden reklamodawca nie chciał aby jego produkt sąsiadował z cierpieniem, albo z inną, przewlekłą chorobą na którą leki są sprzedawane na receptę. Z działki chorób psychicznych udało mi się przepchnąć tylko anoreksję".

Poskramianie niegrzecznych dziewczynek. Kobieca prasa miała wychować niezależną Polkę, ale coś poszło nie tak

Świat kolorowych pism najpierw stworzył współczesną kobietę, a potem ją sprzedał i porzucił. Publikujemy fragment książki, naszej redakcyjnej koleżanki Elżbiety Turlej „Naciągnięte. Jak Polki uwierzyły, że tylko piękne będą szczęśliwe”.
[ad_2]

Źródło
Opublikowano: 2019-04-02 10:44:55