"Po pierwsze, odlatujmy za bardzo od rzeczywistości. Dla większości wyborców ostatnie cztery lata to okres, gdy było im dobrze jak nigdy. Rosły pensje, bezrobocie spadało, obniżył się wiek emerytalny, płynęło 500+(…)

Lewica z kolei musi zrozumieć, że w tych warunkach także przekaz „kapitalizm – kanibalizm” czy „krew naszą leją długo katy, wciąż płyną ludu gorzkie łzy” będzie skuteczny. Lud, ogólnie mówiąc, raczej w ostatnich czterech latach nie płacze, a na pewno nie na istotną politycznie skalę. W warunkach świetnej koniunktury i poprawiania się poziomu życia język z czasów I Proletariatu będzie trafiał w próżnię. (…)

Po drugie, możemy mówić do siebie i naszej własnej bańki. Potrzebujemy polityków zdolnych nawiązać kontakt z wyborcą z biurowej klasy średniej ze stolicy i z Polski powiatowej. Oprócz świeżych twarzy potrzebne są też te znane, z dorobkiem. Polacy ufają politykom, których znają(…) Lewica, zwłaszcza ta z Razem, zdecydowanie przecenia to, jak bardzo ludzie chcą być reprezentowani „przez takich samych jak oni”.

Po trzecie, można mówić do wszystkich.
(…)
Wreszcie, jeśli lewica ma się liczyć jako siła, która w perspektywie wieku, dwóch, odciśnie realne piętno na polskiej historii, to potrzebuje całościowej opowieści o Polsce i Europie. Opowieść „reprezentujemy słabszych” wystarczy, potrzebna jest wizja tego, po co chcemy wzmocnić słabszych, jakie społeczeństwo chcemy budować."

Majmurek: Kolejna masakra wyborcza. Co robimy nie tak?

Z trybu „idziemy po PiS” przechodzi teraz w tryb „ratujmy, co się da”. A lewica?

Źródło
Opublikowano: 2019-05-28 13:48:15