Liberałowie mówią, że (o)chronią nas przed faszyzmem. Ale to oni są faszyzmem.

Remigiusz Okraska:

Liberałowie mówią, że (o)chronią nas przed faszyzmem. Ale to oni są faszyzmem.

Oto garść cytatów z grzecznego, zachowawczego, establishmentowego pisma "Politico":

"Oko Didrona uszkodziła gumowa kula wystrzelona z kontrowersyjnej strzelby znanej jako lanceurs de balles de défense – w skrócie LBD. Francuska policja używa tej broni mimo rosnącej krytyki ze strony organizacji broniących praw człowieka. Kilka sekund wcześniej Franck zapewniał swoją matkę, że wszystko z nim w porządku. Nie był to pojedynczy przypadek: według Davida Dufresne – niezależnego dziennikarza prowadzącego rachunek obrażeń wśród protestujących – od czasu pierwszych demonstracji "żółtych kamizelek" w listopadzie ubiegłego roku 24 osoby straciły wzrok w jednym oku, a 283 doznały innych urazów głowy od policyjnej broni, najczęściej właśnie od gumowych kul wystrzeliwanych z LBD. […] – W ciągu ostatnich 20 lat sześćdziesiąt osób straciło oko na skutek działań policji – komentuje David Dufresne. – Z czego 24 od listopada ubiegłego roku. […] Francuska policja używa także GLI-F4, granatów z gazem łzawiącym, z których każdy zawiera 25 gramów TNT. Ich użycie w czasie demonstracji "żółtych kamizelek" doprowadziło do tego, że pięć osób straciło po jednej dłoni – i doprowadziło do śmierci starszej kobiety, która właśnie podchodziła do okna we własnym mieszkaniu, kiedy wpadł przez nie granat. Francja jest jedynym krajem w Europie, w którym policja używa takich granatów – i jednym z nielicznych, gdzie korzysta się z gumowych kul. Wiele organizacji i instytucji broniących praw człowieka – między innymi francuska Liga Praw Człowieka, Défenseur des Droits, Amnesty International, Rada Europy czy ONZ – apelują do francuskich władz o zaprzestanie używania LBD. […] W kwietniu rząd Francji odpowiedział na te zarzuty: "Strzelby LBD nigdy nie są wykorzystywane przeciwko demonstrantom – nawet najbardziej zaangażowanym – którzy nie dopuszczają się aktów agresji wobec policji albo nie wyrządzają poważnych szkód. Jeśli zaś tak się zachowują, nie są już demonstrantami, ale uczestnikami agresywnego, nielegalnego zgromadzenia". 24 "mutilés" ("okaleczonych") jak sami siebie nazywają – ludzi, którzy w czasie zamieszek stracili oko czy dłoń – nie zgadza się z tym. Franck Didron stanowczo twierdzi, że nie zachowywał się agresywnie, kiedy został trafiony: rozmawiał akurat przez telefon i nawet nie zdawał sobie sprawy, że zbliża się do niego policja. […] Patrice Philippe, 49-letni kierowca z Lons na południowym zachodzie Francji, postanowił przyjechać do Paryża 8 grudnia, aby "wesprzeć ludzi przeżywających trudności", choć sam nie miał żadnych problemów finansowych. Pamięta, jak szedł w stronę policjantów, aby zapytać, czy może opuścić demonstrację, która, jak mówi, zaczęła robić się męcząca, kiedy poczuł wybuch granatu – a moment później gumowa kula trafiła go w oko. – Wtedy zobaczyłem, gdzie kończy się nasza wolność – mówi Philippe. To była pierwsza demonstracja, w jakiej kiedykolwiek brał udział".

Źródło
Opublikowano: 2019-06-01 16:35:46