Kobieta zgłasza, że została zgwałcona przez męża. Przynosi ze sobą nagranie gwałtu. Policjantka mówi, żeby kobieta sama

Maja Staśko:

Kobieta zgłasza, że została zgwałcona przez męża. Przynosi ze sobą nagranie gwałtu. Policjantka mówi, żeby kobieta sama spisała treść nagrania, bo inaczej policja wszystkiego nie wychwyci, więc zanotuje tylko: niewyraźne nagranie. Kobieta pyta, czy policja nie ma do tego lepszego sprzętu niż słuchawki za 20 zł. Policjantka się śmieje: pani myśli, że będziemy używać profesjonalnego sprzętu do każdej błahostki? Używamy go do morderstw, poważnych spraw, a nie.

Kobieta wraca do domu. Robi trójce dzieci i siada w słuchawkach do spisywania nagrania. Odsłuchuje nagranie własnego gwałtu sprzed tygodnia.

NA ŻYCZENIE POLICJANTKI KOBIETA SPISUJE NAGRANIE WŁASNEGO GWAŁTU SPRZED TYGODNIA.

Co kilka sekund zatrzymuje nagranie. Łzy jej płyną po policzkach. Dzieci obok, nie chce ich sobą męczyć. Ale w końcu wybucha i zalewa się łzami. Najstarszy syn zaczyna krzyczeć: i co znowu ryczysz? Nie wiedziałaś, do kogo idziesz? Po co żeś do niego szła? Prał cię latami, dręczył, a ty poszłaś, bo musiałaś zasiać warzywka?

Kobiecie w końcu nie udaje się zrobić transkrypcji. Wyrzuca to sobie. Mówi, że teraz dałaby radę, jest silniejsza. Ale wtedy…

Nie wie, co z nagraniem. Prawdopodobnie wylądowało z podpisem ,,niewyraźne nagranie”.

Wracam z kolejnej rozmowy z kobietą po gwałcie do książki i łzy mi płyną po policzkach.

#MeToo


Źródło
Opublikowano: 2019-12-12 12:50:28