Słyszeliście może tę reklamę?

Marcelina Zawisza:

Słyszeliście może tę reklamę?

Codziennie rano przez godzinę, półtora słucham radia. I co tam słyszę? Na przykład reklamę, która sugeruje, że jeżeli będę łykać pewien suplement diety, to bez problemu będę mogła jeść jajecznicę na podwójnym boczku. Bez żadnych konsekwencji.

Tego typu reklamy to jeden z powodów, dla których zainteresowałam się rynkiem suplementów diety. Bo one nie tylko wprowadzają w błąd. Takie reklamy utrwalają w nas fatalne nawyki żywieniowe, które później wracają do nas w postaci zawałów, wylewów, chorób serca, żył, otyłości, nadwagi, chorób trzustki, wątroby, żołądka.

Wiem, że to nie jest miłe, ale napiszę to wprost: nie, nie możecie jeść bezkarnie jajecznicy na podwójnym boczku tylko dlatego, że łykacie jakieś magiczne tabletki. Magiczne tabletki nie istnieją.

Podczas obrad Sejmu kilkakrotnie pytałam o to, co się dzieje z regulacjami dotyczącymi suplementów diety i ich reklamy. Minister Cieszyński zapewniał, że taka ustawa już niedługo się pojawi. Obiecywał to już dwukrotnie. Raz mając na myśli ustawę o podatku cukrowym, ale niestety rząd wycofał się z zapisów o opodatkowaniu reklam suplementów. Drugi raz, gdy się z tego „zniknięcia” tłumaczył. Ponieważ chciałam usłyszeć konkrety, a nie puste obietnice, na biurko ministra zdrowia trafiła też moja interpelacja w tej sprawie. Odpisała mi minister Szczurek-Żelazko.

I wyobraźcie sobie jak głośno się śmiałam czytając te słowa:

„Porozumienia nadawców telewizyjnych oraz organizacji zrzeszających producentów suplementów diety w sprawie zasad rozpowszechniania reklam suplementów diety. zakłada, że reklama nie może wprowadzać odbiorców w błąd poprzez wskazywanie na właściwości lecznicze lub jakiekolwiek zastosowanie lecznicze, w tym nie może przedstawiać wizerunku osób, które mogą być odebrane jako przedstawiciele zawodów medycznych, ani nie mogą pojawiać się w niej przedmioty oraz miejsca budzące skojarzenia z wykonywaniem zawodów medycznych, działalnością leczniczą lub rehabilitacyjną. Podpisana samoregulacja to kolejny krok branży w stronę polskiego konsumenta, który podkreśla znaczenie etyki w przekazie reklamowym. Działania te należy ocenić zdecydowanie pozytywnie.”

Oczywiście – był to śmiech przez łzy.

„Reklama nie może wprowadzać odbiorców w błąd poprzez wskazywanie na właściwości lecznicze lub jakiekolwiek zastosowanie lecznicze.” A teraz włączcie radio albo telewizję, poczekajcie na reklamy i dajcie mi znać, czy ten zapis i „samoregulacja rynku” działają świetnie, że należy ocenić je „zdecydowanie pozytywnie”.

Kilka faktów o rynku suplementów diety i rynku reklamy suplementów.

reklam suplementów jest wart około 4,5 mld zł. Szacuje się, że będzie rósł w tempie 8 proc. rocznie. Od 1997 powiększył się dwudziestokrotnie. Jest to jedna z najszybciej rosnących branż w UE. Obecny system pozwala na wprowadzenie na rynek nowego suplementu diety w systemie tzw. notyfikacji, czyli producent musi tylko poinformować inspekcję o składzie nowego preparatu i może wprowadzić go na rynek. Zanim GIS zbada, czy suplement nie jest niebezpieczny dla zdrowia i życia, mijają średnio 2 lata, przez cały ten czas można go kupić w aptece. NIK w 2017 roku sporządził raport na ten temat.

Informacje z raportu NIK z 2017 roku o dopuszczeniu do obrotu suplementów diety:

„Z wybranych do kontroli 45 suplementów diety, które nie powinny być wprowadzone do obrotu z uwagi na zawartość niedozwolonych składników, aż 38 w czasie prowadzenia badań kontrolnych przez NIK znajdowało się w sprzedaży (sprawdzono sprzedaż internetową). Produkty te zawierały składniki kwestionowane przez Głównego Inspektora Sanitarnego, stwarzające niebezpieczeństwo dla konsumentów, gdyż – jak wskazywał Inspektor w pismach kierowanych do podmiotów wprowadzających te produkty do obrotu – mogły między innymi wykazywać właściwości alergenne i rakotwórcze, powodować zakażenia dróg oddechowych i moczowych, zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, przyczyniać się do powstawania ropni, zapalenia wsierdzia, osierdzia, czasami zatruć pokarmowych.”

„Polacy tymczasem niewiele wiedzą o suplementach diety. Przeprowadzone przez TNS Polska w 2014 r. badanie wykazało, że wiele osób mylnie uznało suplementy za „witaminy” (31 proc.) czy „minerały” (8 proc.), a aż 41 proc. badanych przypisało suplementom diety właściwości lecznicze, których produkty te nie mają. Ponadto 50 proc. pytanych uważało, że suplementy są samo kontrolowane jak leki.”

Minister Szczurek-Żelazko napisała, że: „Obecnie trwają prace koncepcyjne nad nowelizacją ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia, mające na celu usprawnienie nadzoru w omawianym obszarze.”

To świetnie, Pani minister! Ale w interpelacji pytałam, co się stało z pracami koncepcyjnymi, które Pani obóz ukończył w 2016. Powstał wtedy z udziałem szerokiej gamy organizacji zawodów medycznych i urzędów państwowych całkiem niezły projekt założeń, jak uregulować reklamę farmaceutyczną. I co? Zaraz będzie czwarta rocznica…

A rządzą już pięć lat. Myślicie że uda im się to skończyć? Czy może komuś jest to nie na rękę?

Źródło
Opublikowano: 2020-03-08 20:25:05