Grzegorz Ilnicki:

[ad_1]
Wszyscy cieszą się swoimi szczepieniami, a Facebook roi się od zdjęć kartoników z datami pierwszej i drugiej iniekcji. To zupełnie zrozumiałe. Szczepionka to nadzieja na wolność, na życie i zdrowie z bliskimi. To, co nie jest zrozumiałe, to to, że ja zaszczepiłem się wczoraj, a mój 101 letni dziadek nie może doczekać się, aby państwo polskie o niego zadbało i ktoś zakontraktowany (kontraktacja to bardzo ważne słowo) przyszedł i zaszczepił go w domu. Inaczej się w jego przypadku nie da, bo jest niewidomy, słaby i nie porusza się o własnych siłach.

Państwo polskie umie szczepić trzydziestolatków, ale nie jest w stanie zaszczepić kogoś kto zalicza się do jedynych 224 mężczyzn, który w tym kraju ukończyli 100 rok życia. Mój wujek, który opiekuje się na codzień dziadkiem wykonał ogrom pracy, aby znaleźć szansę na zaszczepienie dziadka, ale w jednym z miejsc usłyszał rozbrajającą informację, że w ramach zakontraktowania na szczepienia nikomu nie opłaci się przyjść do domu by dziadka zaszczepić. Kasa, kontrakt i rachunek ekonomiczny. Jeśli się jeszcze nie zorientowaliście, tak działa sprywatyzowana służba zdrowia w praktyce. Państwo płaci za świadczenia medyczne, ale wykonują je w większości prywatne podmioty, które na poziomie POZ uwłaszczyły się po cichutku na większości przychodni. Nawet powiatowe, czy wojewódzkie szpitale, które prywatne nie są, działają w tej chorej logice zysku ekonomicznego.

Logika jest chora, ale ma się świetnie. Mój kochany stulatek się w niej niestety nie odnajduje. Dla systemu jest albo problemem albo kosztem. Nie wiem kogo mam z tego miejsca pozdrowić. Czy ministra Dworczyka, czy polityków POPiSu, którzy przez ostatnie kilkanaście lat tak świetnie nam urządzili ochronę zdrowia.


[ad_2]

Źródło
Opublikowano: 2021-04-28 22:45:47