Jeszcze o rajach podatkowych i podatkach (znowu za pośrednictwem „Guardiana”). Gdy po raz kolejny usłyszycie argument „i

Jeszcze o rajach podatkowych i podatkach (znowu za pośrednictwem „Guardiana”). Gdy po raz kolejny usłyszycie argument „im wyższe podatki w danym państwie, tym więcej pieniędzy przecieka do rajów podatkowych”, pokażcie im poniższe dane. Widać na nich, jaka część majątku najbogatszego 0,01% ludzi jest ulokowana w rajach podatkowych, a jaka w ich krajach. I na wypadek, gdyby ktoś nie interesował się podatkami, to śpieszę donieść, że nie, Rosja nie ma najwyższych podatków na świecie, a Dania najniższych. Powtarzam, sposobem na raje podatkowe jest walka z cwaniactwem najbogatszych, a nie chodzenie na kolejne ustępstwa wobec nich.

PS Swoją drogą jestem zaniepokojony. Temat rajów podatkowych jest głośny od kilku dni, a Witold Gadomski nie opublikował jeszcze tekstu, w którym je zachwala (tak ja to zrobił ostatnio, gdy temat był nośny). Co się dzieje?


Źródło
Opublikowano: 2017-11-08 12:55:50

Miło mi poinformować, że już niebawem wyjdzie moja książka pt. „Język neoliberalizmu” (z przedmową Rafal Wos). Staram si

Miło mi poinformować, że już niebawem wyjdzie moja książka pt. „Język neoliberalizmu” (z przedmową Rafal Wos). Staram się w niej pokazać, w jaki sposób neoliberalizm przedostaje się do naszych głów za pośrednictwem języka. Jak neoliberałowie narzucają nam określone idee wolności, rynku czy przedsiębiorczości. W książce, oprócz prac Hayeka, Friedmana czy Balcerowicza, znajdziecie też analizy tekstów waszych „ulubionych” dziennikarzy: Witolda Gadomskiego, Wojciecha Maziarskiego, Dominiki Wielowieyskiej czy też Tomasza Wróblewskiego, a i dla księdza Jacka Stryczka znalazło się miejsce. Każda z tych osób w pojedynkę jest oczywiście zbyt słaba, aby kształtować społeczny odbiór wymienionych idei, ale razem z innymi tworzą coś, co George Monbiot (dziennikarz „Guardiana”) nazywa „infrastrukturą perswazji”. Chodzi o medialno-intelektualną machinę propagowania neoliberalnej wizji świata. Wizji, w której poglądy ekonomiczne są równie ważne jak idee filozoficzne. Bo neoliberalizm to nie tylko przekonanie, że np. podatek liniowy jest lepszy od progresywnego, ale też próba wmówienia nam, że wolność ma niewiele wspólnego z równością, a nawet w wielu wypadkach są to wartości sprzeczne. Jeśli interesują was takie rzeczy, to serdecznie polecam!


Źródło
Opublikowano: 2017-10-18 17:04:41

Czy Polska to nie jest kraj dla pracowników? Spierają się Witold Gadomski i Rafał Woś

„Wierny sługus Balcerowicza kontra marksistowski gówniarz.”

Swoją drogą, kiedy pada argument, że politycy są źli bo mają swoje krótkoterminowe interesy nasuwa się zawsze pytanie kto niby ma te idealne długoterminowe interesy zgodne z interesem społecznym? Korporacje? Niewidzialna ręka? Może ekonomiści są bliżej Boga… a może ojcowie redemptoryści. Mi ciągle po głowie chodzi, że politycy są niewolnikami już rozpowszechnionych idei, nie do końca powinni być niewolnikami, jak i my wszyscy nie powinniśmy. Dlatego Gadomski wydaje mi się niewiarygodny.

Czy Polska to nie jest kraj dla pracowników? Spierają się Witold Gadomski i Rafał Woś

Podcast z audycji Świat się chwieje, z dnia 17-09-2017. Gośćmi audycji byli: Rafał Woś, Witold Gadomski.

Źródło
Opublikowano: 2017-09-18 10:05:15

Wśród centro-liberalnych elit z okolic Tomasza Lisa popularne stało się odsądzanie od czci i wiary tzw. symetrystów, czy

Wśród centro-liberalnych elit z okolic Tomasza Lisa popularne stało się odsądzanie od czci i wiary tzw. symetrystów, czyli Sroczyńskiego, Wosia oraz każdego, kto nie uważa, aby prosty antypisizm był rozwiązaniem problemów Polski. Zabawne, że te zarzuty padają z ust ludzi, którzy SĄ SYMETRYSTAMI OD KILKUDZIESIĘCIU LAT. Ileż to już tekstów mogliśmy przeczytać o tym, że wszystko, co nie spełnia upodobań naszych liberalnych gwiazd, jest głupie, populistyczne i nieodpowiedzialne – niezależnie od tego, czy znajduje się od tych upodobań na lewo, czy na prawo?

Nie tak dawno temu Witold Gadomski z „Gazety Wyborczej” zrównał ze sobą PiS i Razem. Rozumiem, że ktoś może nie być wielbicielem Razem, ale stawianie tej partii po tej samej stronie co PiS jest czystym kretynizmem. Czy naprawdę tak trudno odróżnić partię mającą na sztandarach prawa kobiet i mniejszości seksualnych od partii próbującej te prawa na różny sposób ograniczać? Partię od samego początku opowiadającą się za pomocą dla uchodźców od partii szczującej na nich? Partię do bólu demokratyczną od partii wodzowskiej? Partię proeuropejską od antyeuropejskiej? Niestety, redaktor naczelny „Wyborczej” nie zganił publicznie swojego ulubionego publicysty za szerzenie symetryzmu i relatywizmu.

Gadomski w żadnym razie nie jest wyjątkiem. Obrzydzanie i ośmieszanie lewicowych wartości ma się dobrze w liberalnych mediach od czasów transformacji ustrojowej. Można by z nich spokojnie ułożyć sporą antologię. Wstęp napisałby Leszek Balcerowicz, prawdopodobnie najbardziej znany symetrysta III RP, dla którego lewica i faszyzm to w zasadzie to samo.

Trudno więc zrozumieć, dlaczego ludzie, którzy mogliby pisać doktoraty z symetryzmu stosowanego, nagle zaczęli gardzić wszystkim, co im go przypomina. Tym bardziej, że w kontekście zagrożeń, jakie niesie władza PiS-u, to właśnie symetryzm liberalny wyrządził największe szkody. Jeśli ktoś nie był naiwnym wyznawcą tezy o końcu historii, mógł przewidywać, że hegemonia (neo)liberalizmu, która zapanowała Polsce po roku 1989, w końcu napotka przeszkody. Wtedy zaś pojawi się pytanie, kto wykorzysta tę okazję. I nawet ludzie o niespecjalnie lewicowych poglądach powinni mieć na tyle oleju w głowie, aby przeciwdziałać sytuacji, w której jedyną alternatywą dla zbioru centro-liberalnych i centro-prawicowych partii jest skrajna prawica. Jeśli widzisz, że w twoim kraju lewica jest słaba, to starasz się jej pomóc, a nie ją ośmieszać. Tam bowiem, gdzie funkcjonuje silna lewica, istnieje stosunkowo niewielkie ryzyko, że pustkę po neoliberałach zajmą radykalnie prawicowe siły. Grecka Syriza czy Melenchon we Francji skutecznie ograniczyli siłę przebicia neofaszystowskich ugrupowań, ponieważ utrudnili im zagospodarowanie antyestablishmentowego gniewu.

Niestety, nasi liberałowie są największymi sprzymierzeńcami PiS-u. Teraz uroił im się pomysł zjednoczonej opozycji pod kierunkiem Frasyniuka, Balcerowicza i Celińskiego, którzy nawołują do dokończenia neoliberalizacji Polski, firmowany przez „młodych”. Kto ma wątpliwości, czy ten plan może się udać, ten jest symetrysta i pożyteczny idiota PiS-u. Bo przecież jest niemożliwe, żeby liberalna opozycja się pomyliła. Ta sama, która jeszcze kilka lat temu nazywała Kaczyńskiego politykiem przegranym i niewybieralnym. Ta sama, która pękała ze śmiechu, gdy PiS wystawił Dudę do walki z jej idolem Komorowskim. Ta sama, która wychwalała pod niebiosa Kijowskiego. Jak ktoś śmie sugerować, że ci ludzie mogą działać nierozważnie, na oślep, bez pomyślunku i cienia autorefleksji?

Źródło
Opublikowano: 2017-08-02 18:13:16

Rynek ratuje klimat. Dowód? To USA zmniejszyły emisję CO2

Wow, jeden z czołowych (czytaj: nachalnie promowanych) dziennikarzy „Gazety Wyborczej”, Witold Gadomski, uważa tezę o wpływie człowieka na globalne ocieplenie za „dyskusyjną”. O zgodzie ponad 97% specjalistów co do prawdziwości tej tezy pisze, że zgadzają się z nią „niektórzy” klimatolodzy. Do tego dodaje, że nic nie radzi sobie z globalnym ociepleniem tak dobrze jak wolny rynek. Brawo, GW, po prostu brawo. Dobrze wiedzieć, że ktoś czuwa nad jakością polskiej debaty publicznej w świecie postprawdy, prawicowych ekstremizmów i upadku jakości mediów.

Rynek ratuje klimat. Dowód? To USA zmniejszyły emisję CO2

Wycofanie się Stanów Zjednoczonych z porozumienia klimatycznego, zawartego w grudniu 2015 roku w Paryżu wywołało w Europie burzę. Najostrzej wypowiedział się prezydent Francji Macron, który stał się ulubieńcem proeuropejskich mediów także w Polsce.

Źródło
Opublikowano: 2017-06-07 20:14:59

Mój list do redakcji świata

Łukasz Najder:

Mój list do redakcji świata

Wartość i szacunek do rzeczy i pieniądza nauczyły mnie ciągłego samorozwoju. W wieku 40 lat, w przeciwieństwie do moich kolegów, mam już 51 lat doświadczenia w pracy w różnych branżach, w tym 28 lat w PUP jako bezrobotny. I szczerze nie jest mi żal osób, które zarabiają 15000 zł. Nikt nie narzekał.

Wychowałem się w czternastoosobowej rodzinie – ani zamożnej, ani biednej. Ot – mieszkaliśmy w jamie wydrążonej w ziemi. Zacząłem pracować w wieku 7 lat, bo chciałem mieć w końcu lepszy motocykl, zarobić na jacht i opłacić korepetycje mojej dwuletniej siostrze Emilce. Później, choć mogłem pójść na studia dzienne, wybrałem Oxford korespondencyjnie – mogłem zdobywać od razu doświadczenie w pracy i tam też nauczyłem się więcej niż kiedykolwiek mi ktoś przekazał na zajęciach. Zrobiłem profesurę z Administracji Sieci Komputerowych i habilitację z torrentów; studia opłaciłem sam od A do Z, czasami pożyczając od matki pieniądze na czesne, życie, narkotyki i randki. Niestety, nie było różowo, te pieniądze nie brały się znikąd i trzeba będzie je kiedyś oddać. No chyba, że matka umrze.

Przekwalifikowałem się w życiu 14 razy. Ukończyłem technika RPG; pracując w służbie zdrowia jako transplantolog-amator opłaciłem kolejny kurs na instruktora surfingu. Następnie próbowałem swoich sił prowadząc korporację na boku, ale nadal pracowałem jako instruktor, by opłacić studia na 7 kierunkach. Mój promotor polecił mnie do pracy – zakładałem internet i uczyłem się administrować siecią Pentagonu. Dziś jestem programistą analitykiem i neurochirurgiem u dwóch pracodawców oraz dorabiam jako kierowca autobusu wycieczkowego na trasie Warszawa-Lizbona. Opłacam też sobie studia magisterskie z logistyki, sinologii, kołczingu i drzewolecznictwa.

Ale czy na tym zakończę? Oczywiście, że nie. Nie myślcie sobie, że rynek pracy to bajka. Nie myślcie też, że celowo skakałem z jednego zawodu w drugi, bo nie wiedziałem czego chcę. Po prostu tam były pieniądze, a dziś jeden etat nie wystarczy, żeby się utrzymać.

Ciężko pracowałem przez te 51 lat i krok po kroku zbliżałem się do celu – opłacałem koncerty U2 w krajach rozwijających się, zdobywałem wiedzę, ordery i coraz więcej doświadczenia. Jeżeli słyszę, że ktoś nie podejmie pracy za 15000 zł, bo to dla niego hańba, to wcale nie będzie mi go żal. Gdy słyszę, że ktoś zarabia 15000 zł i nie ma szans na rozwój, trafia mnie szlag. Faktycznie, są takie miejsca, gdzie się tyle zarabia, ale do cholery… dlaczego nic nie zrobisz? I nie wysilisz się, żeby zmienić swoją sytuację? Sufit to nie limit, a piwnica – nie kaplica.

Da się, trzeba tylko chcieć się rozwinąć. I zrozumieć, że jeżeli brakuje ci doświadczenia, chęci do życia i koneksji możesz podjąć jakąkolwiek pracę i opłacać swoje pasje, bezzałogowe loty kosmiczne i zainteresowania, pójść na praktykę jednocześnie pracując w 9 firmach, zdobywać doświadczenie od ludzi i maszyn, którzy tak łatwo wiedzą też się nie podzielą. Trzeba być odkrywcą i wymyślać rozwiązania, o których nikt wcześniej nie pomyślał, by wreszcie któregoś dnia przyjść do szefa i powiedzieć mu, co chce się stworzyć. Tak otrzymuje się awans i szanse. Sebastian Kulczyk tak zrobił.

Obecnie pracuję na 13 etatach, a tak naprawdę na 11,75 etatu i nie narzekam ani na brak czasu, ani na brak zainteresowań. Nie zarabiam kroci, choć powyżej średniej statystycznej płacy netto, starcza mi na wszystko czego chcę, a jeszcze mogę odłożyć pieniądze na dalszy rozwój, finansować badania nad nowotworem i wesprzeć w potrzebie Elona Muska.

Kolejna rzecz, która jest notoryczna w naszym kraju i mogę ją nazwać typowym „Polactwem”, to „muszę mieć”. Muszę mieć mieszkanie, wodę, chleb, kaloryfer, mydło lepsze niż sąsiedzi, bajery, gadżety, przynajmniej dwie sztuki bielizny na tydzień. Otóż, nie, nie musisz ich mieć. Wystarczy określić priorytety i nauczyć się zarządzać pieniędzmi, optymalizować koszty, z najwyższą dokładnością wypisać wszystko, na co się wydało pieniądze.

Moja złota rada dla ludzi którzy chcą zarabiać więcej, i coś zrobić ze swoim życiem: naucz się skromności i po prostu to zrób. Przestań być w końcu biedny! Albo bal, albo żal.

Nie, nie nazywam się Witold Gadomski.

Nikt nie narzekał. Pozdrawiam.

Źródło
Opublikowano: 2016-11-17 13:13:57

najkrótszy dowcip o III RP i Wyborczej

Łukasz Najder:


najkrótszy dowcip o III RP i Wyborczej

„Postawię tezę, której nie jestem w stanie udowodnić z braku odpowiednich badań, ale w którą mocno wierzę. Przesunięcie w prawo, które obserwujemy od kilku lat nie tylko w Polsce, to częściowo skutek ofensywy radykałów obyczajowych.”

– Witold Gadomski

Źródło
Opublikowano: 2016-10-05 10:18:19

Nie oszczędnościami, lecz pracą ludzie się bogacą

Fundacja Kaleckiego:

Zgłoszenia abstraktów na konferencję „Przemyśleć ekonomię: poza nurtem neoklasycznym” przyjmujemy do jutra – http://kalecki.org/przemyslec-ekonomie/. Serdecznie zapraszamy do przesłania własnych propozycji prezentacji.

Jednym z naszych gości będzie prof. Jerzy Osiatyński. Zachęcamy do przeczytania jego tekstu o roli oszczędności w gospodarce.

Nie oszczędnościami, lecz pracą ludzie się bogacą

Witold Gadomski nie zadał sobie trudu odpowiedzi na zasadnicze pytania: czy bez pracy ludzie mogą się bogacić i czy zaciskanie pasa tę pracę kiedykolwiek im przyniesie?

Źródło
Opublikowano: 2016-03-30 12:30:00

Ze wszystkich prawicowych fantazji na temat Razem najbardziej śmieszy mnie teza, że partia ta jest promowana przez &quot

Tomasz Markiewka:

Ze wszystkich prawicowych fantazji na temat Razem najbardziej śmieszy mnie teza, że partia ta jest promowana przez „Wyborczą”. Kiedy? Wtedy kiedy Dominika Wiejowiejska mówi, że jej program Razem kojarzy się z „łupieniem bogatych”? A może wtedy, gdy naczelny „wyborczej” wyznaje, że zagłosowałby na Petru, gdyby tylko strach przed PiS-em nie skłonił go na wybór PO? Albo wtedy, gdy Witold Gadomski naśmiewa się z walki z umowami śmieciowymi?

Ok, wiem, że „Wyborcza” to także Orliński i Sroczyński, ale kiedy ostatnio sprawdzałem, to nie byli oni niestety wiodącą siłą tej gazety.

Źródło
Opublikowano: 2015-11-06 13:57:02

Papieża Franciszka kłopoty z kapitalizmem

Tomasz Markiewka:

Witold Gadomski nie potrafi odpuścić nikomu, kto śmie wyrazić jakiekolwiek wątpliwości na temat współczesnego kapitalizmu. Był Piketty, teraz przyszła pora na… papieża.

Papieża Franciszka kłopoty z kapitalizmem

Kmicic, tłumacząc przeorowi Jasnej Góry, jak zamierza wysadzić kolubrynę, mówił: 'Jesteś osobą wielką i świętą, ale na armatach się nie znasz’. To samo można powiedzieć o Franciszku i ekonomii.

Źródło
Opublikowano: 2015-08-16 10:02:53