Dzisiejszego poranka odebrałem telefon, którego nigdy nie chciałem odebrać. Minionej nocy zmarł mój dobry kolega, Adam Pieszczuk.
Z Adamem miałem okazję współpracować zarówno jako członek Razem, jak i wcześniej. O wielu sprawach myśleliśmy podobnie, nierzadko toczyliśmy również ostre spory.
Jeszcze wczoraj o 23:16 Adam zostawił mi komentarz i polubił posta. W ten sposób dowiedziałem się, że wrócił z Warszawy. Porozmawiać o jego pobycie i podsumować naszą ostatnią współpracę nie zdążyliśmy.
Będzie mi Go bardzo brakować. Opolu życzę, by jak najszybciej znalazł się ktoś, kto z równym zapałem będzie walczył o prawa osób niepełnosprawnych i wykluczonych.
Non omnis moriar.