Robert Maślak

Z serii" Myśliwi ponad prawem". Pijany, bezkarny, ale jeśli tylko wykroczenie, to się nie dziwię. PZŁ systemowo nie jest zdolny do samooczyszczenia. Zagrożenia są w środku, nie na zewnątrz. #LexArdanowski, nowe prawo do walki z ASF daje myśliwym nowe narzędzia do ukrywania takich przypadków. Zmniejsza kontrolę społeczną nad tym, co dzieje się na polowaniach.
"Pan Roman hoduje konie. W ostatnią sobotę usłyszał strzały niedaleko swojego domu. Bał się o swoje zwierzęta, bo sytuacja zdarzyła się nie pierwszy raz. Postanowił sprawdzić, co się dzieje.

Sprawę nagłośnił ruch Śląsk Przeciw Myśliwym. To oni otrzymali informację od mieszkańców, że w sobotę pod Siewierzem dwaj myśliwi upolowali ostatnie dwie sarny. Strzelali z odległości mniejszej niż 100 metrów od zabudowań. Kiedy wezwano policję uciekli w stronę Chruszczobrodu. – Zostało złożone zawiadomienie i podane numery rejestracyjne auta – poinformowali aktywiści.

Udało nam się skontaktować z mieszkańcem Siewierza, który jako pierwszy odnalazł myśliwych i wezwał policję. – W sobotę wyprowadziłem konie na pole. Bardzo wyraźnie usłyszałem strzały. Zaniepokoiłem się, bo już raz konie były w niebezpieczeństwie przez myśliwych. Postanowiłem, że ich poszukam – mówi pan Roman.
Pijany przy samochodzie

Wsiadł w samochód terenowy i zaczął objazd okolicy. Przy granicy z Gołuchowicami zobaczył stojący w polu samochód. Postanowił go sprawdzić. – Kiedy zbliżałem się do samochodu, zobaczyłem opartego o pojazd mężczyznę. Był kompletnie pijany. Był ubrany jak myśliwy, ale kontakt z nim był utrudniony. Mężczyzna zapytał: a o co chodzi?. Odpowiedziałem: chłopie, ty się ledwo trzymasz na nogach – relacjonuje pan Roman.

Za chwilę zauważył drugiego mężczyznę, młodszego, który zbliżał się do samochodu. Ciągnął zabitą młodą sarnę. Otworzył bagażnik i wrzucił ją do środka. – Tam już leżała jedna sarna. Zapytałem panów, gdzie zgłosili to zdarzenie, czy mają na nie pozwolenie i czy wiedzą, że nie wolno pić podczas polowań. Wyśmiali mnie. Zadzwoniłem na policję, ale oni w tym czasie zdążyli odjechać w stronię Chruszczobrodu – mówi pan Roman.

Patrol policji przyjechał po 15 minutach. Pan Roman wyjaśnił, że mężczyźni strzelali około 80 metrów od najbliższych zabudowań, co jest niezgodne z prawem. Policjanci wraz z nim zaczęli objeżdżać okolicę w poszukiwaniu myśliwych.
Sprawa na policji

Mimo że okoliczni mieszkańcy potwierdzili, iż widzieli opisany przez pana Romana samochód na polach, nie udało się go namierzyć. Pan Roman po powrocie do domu opisał całą sytuację i opublikował to na Facebooku. W kilka minut odezwało się do niego wiele osób. – Dowiedziałem się, że to ojciec z synem i że nie pierwszy raz polowali na polach. Jeden z sąsiadów powiedział mi, że potrafią strzelać niemal pod płotem. W czwartek byłem złożyć zeznania na policji – mówi pan Roman.

Na komisariacie dowiedział się, że sprawa może mieć charakter wykroczenia. – Niestety, nikt nie złapał ich na gorącym uczynku. Pijany mężczyzna może twierdzić, że pił alkohol dopiero, kiedy wrócił do domu. Ciężko będzie udowodnić, że był pijany i strzelał. A co do polowania, ma ustalić, czy było zgłoszone. Jeśli nie, mężczyźni popełnili wykroczenie – dodaje mieszkaniec Siewierza.

Podinspektor Rafał Bański, komendant komisariatu policji w Siewierzu, potwierdza, że takie zgłoszenie wpłynęło. – Trudno mi jednak mówić o szczegółach sprawy, bo śledztwo w tej sprawie jest w toku. Mamy zabezpieczony materiał dowodowy – wyjaśnia.

Pan Roman: – Kiedy przeprowadziłem się w te okolice 10 lat temu, po polach biegały stada kilkudziesięciu saren. Piękne i majestatyczne. Ostatnio w naszej okolicy były zaledwie dwie sarny, a i tak je ustrzelono.

https://katowice.wyborcza.pl/…/7,35063,25535291,jedna-martw…

Jedna martwa sarna w bagażniku, druga ciągnięta przez pole. Strzelali blisko domów

Pan Roman hoduje konie. W ostatnią sobotę usłyszał strzały niedaleko swojego domu. Bał się o swoje zwierzęta, bo sytuacja zdarzyła się nie pierwszy raz. Postanowił sprawdzić, co się dzieje.

LexArdanowski

Źródło
Opublikowano: 2019-12-27 18:55:19