W sprzedaży Nowy Obywatel. Temat numeru 89 to „Chamofobia – elity i media przeci

Obywatel:


W sprzedaży Nowy Obywatel. Temat numeru 89 to „Chamofobia – elity i media przeciwko zwykłym ludziom”. O pogardzie, niechęci i stereotypach wobec ubogich, przegranych, niemodnych, nie dość nowoczesnych. 150 stron mocnych treści. W tym tekst trójki autorów o manipulacjach w programach typu talent show, który to temat podejmujemy jako jedni z bardzo nielicznych w Polsce. Zajrzyj za kulisy obietnic sławy, kariery i sukcesu! Numer w całej Polsce w Empikach, a u nas do kupienia wersja papierowa za jedyne 18 zł (koszt przesyłki wliczony) lub wersja elektro na czytniki za zaledwie 9 zł. A jeszcze taniej obie wersje w prenumeracie. Zapraszamy na zakupy i do lektury: https://nowyobywatel.pl/sklep/


Źródło
Opublikowano: 2022-07-20 10:36:02

Wąskotorowy dopływ

Obywatel:


W nowym tekście na naszej stronie Karol Trammer przekonuje: „Wąskotorówka może stać się atrakcyjnym dopływem linii kolejowej łączącej Piaseczno z Warszawą. I wcale nie musi być powolna. W Austrii czy Czechach koleje wąskotorowe obsługują codzienne przewozy i choć cechują się węższym rozstawem szyn niż kolejka piaseczyńska, osiągają prędkości 60-80 km/h”. Całość w linku:
___________________________
Chcesz nadal czytać „Nowego Obywatela”? Wesprzyj nas darowizną w dowolnej kwocie: Stowarzyszenie Obywatele Obywatelom, Bank Spółdzielczy Rzemiosła w Łodzi, nr rachunku 78 8784 0003 2001 0000 1544 0001

Wąskotorowy dopływ

Źródło
Opublikowano: 2022-07-19 20:58:07

Co mnie boli? Ludzka obojętność na los drugiego człowieka – dzieci w Afryce cier

Maja Staśko:


Co mnie boli? Ludzka obojętność na los drugiego człowieka – dzieci w Afryce cierpią głód, a w Europie wyrzuca się codziennie tony jedzenia do śmieci.. co się tym przejmować? Afryka jest daleko przecież, nie umierają pod moimi drzwiami, więc co mi tam ..

Umierają ludzie w polskich lasach… To nie mój biznes, a poza tym są inni, ciemni albo nawet i całkiem czarni, więc po co tu przyszli (inny kolor, inna kultura, a matołuszek mówi, że to muzułmanie sami)… Niech wracają do siebie..

Polska SG wywozi kobiety i dzieci pod płot, gdzie je przepycha przez bramki dla zwierząt prosto w łapy białoruskiego oprawcy, który czasem nawet nie czeka aż polskie sg odjedzie i gwałci je właściwie na ich oczach… A co tam .. to nie moja żona i córka myśli sobie taki polski sołdat…

Na grupie dla kobiet piszę o dziewczynce – kurdyjskiej muzulmance wiele razy zgwałconej na Białorusi… Reakcja jest jedna – mojej kochanej Monika Marian Monika Mariam Sobolewska … Reszta kobiet udaje że postu nie widzi… „nie moja córka, nie ja – lepiej nie widzieć”

Ludzka obojętność zdziesiątkuje lub całkowicie zniszczy całą ludzkość.

Teraz walczymy o kolejne dzieci urodzone w lasach polsko bialoruskich – nigeryjskie, kubańskie (katoliku! widzisz?) I malutkich chrześcijan, którzy uciekali od śmierci w Iranie…

Czy kogoś to obchodzi?

Przyjaciele moi drodzy… Jeśli choć odrobinę obchodzi Was los tych dzieci, wesprzyjcie nas w walce o zapewnienie tym dzieciom bezpieczeństwa na Białorusi oraz o walkę w międzynarodowym sądzie o wyrobienie paszportu dla maluszka, którego mama uciekała z Nigerii.

Źródło
Opublikowano: 2022-07-19 19:40:40

Miałam się nie wypowiadać, bo żadna rytualna awantura nie przeraża mnie tak dale

Adriana Rozwadowska:


Miałam się nie wypowiadać, bo żadna rytualna awantura nie przeraża mnie tak dalece, jak ta wokół czytelnictwa (obie uczestniczące w niej drużyny), więc koniec końców właśnie dlatego postanowiłam się wypowiedzieć, choć od wczoraj wciąż i wciąż uciekałam z Facebooka żałośnie skomląc.

Kiedy niespełna dziesięć lat temu przyjechałam do Warszawy i zaczęłam poznawać tutaj nowych ludzi, ustawicznie spotykała mnie pewna sytuacja, a mianowicie na pewnym etapie zawiązywania znajomości opowiadaliśmy sobie to i owo o swoich rodzinach i miejscach, z których pochodzimy. I wtedy następowało:

– Jak to? To ty nie jesteś z Warszawy!?

Jeden z rozmówców podał nawet dokładną lokalizację, skąd – jego zdaniem – miałam być: z Mokotowa. Zdradził też, że wyobrażał sobie, że pochodzę z profesorskiej rodziny, wychowałam się w kamienicy z sufitami na wysokości siedmiu metrów i tak dalej. Bo tak, podobno i zdaniem niektórych, wyglądam (zwłaszcza z profilu, to nie żarty).

Dowiedziałam się wtedy, że jest we mnie coś, co powoduje, że uważa tak całkiem sporo osób. Najpierw, ale tylko za pierwszym razem, rozbawiło mnie to, potem jednak coraz bardziej zapadałam się w siebie i nie potrafiłam już ukrywać to złości, to rozpaczy.
Nie była to rozpacz z powodu braku ww. backgroundu, ale czegoś innego, czegoś, co taka profesorska rodzina według moich rozmówców implikowała: intelektualnych tradycji, tych półek uginających się pod ciężarem książek, tej takiej zielonej bibliotecznej lampki, która jarzy się aż rażąc intelektualną spuścizną przodków, kiedyś Prousta, dziś pewnie Tokarczuk.

Czułam, że moja maska – której zresztą wcale nie przywdziewałam, ale była mi zakładana – spadała, tusz ściekał mi z rzęs, szminka się rozbabrywała i tak dalej. Jednym słowem obnażano mnie i czuto się rozczarowanym moim negliżem. Przecież chciano rozmawiać z Dziennikarką Ważnego Dziennika, a tu taki klops.

To nie jest tak, że nie lubię czytać. Lubię. Czytałam sporo jako dziecko, a dysponując dość żywą wyobraźnią bujałam w tych światach równoległych jak na obłoczkach, do dzisiaj zresztą znacznie zawyżam średnią czytelniczą, nijak mam się jednak do kolegów i koleżanek z rozmaitych redakcji i wydawnictw. Nie przebrnęłam przez nic Tokarczuk, a „Kordian” wciąż myli mi się z „Konradem Wallenrodem” (czego się nie wstydzę), nie przebrnęłam też przez masę innych autorów, których nie wymienię (bo akurat tego się wstydzę). Nie bardzo mam cierpliwość do beletrystyki. Mam jakiś taki drajw, że muszę się dowiadywać rzeczy, bo jak się nie dowiaduję, to mam ten czas za stracony – więc czytam reportaże. Nie pogadacie ze mną na pożądanym przez Was poziomie o Wielkiej Literaturze.

Mój problem ma podłoże neurologiczne – mam na to nawet papiery: kiedy czytam, literki podskakują, linijki falują, akapity zamieniają się miejscami. Słowem czy też trzema: posiadam deficyt koncentracji uwagi. Oznacza on także, że jeśli już dostanę na jakimś punkcie obsesji, to przeczytam na ten temat wszystko, jeśli jednak coś mnie nie interesuje (Lipińska, Tokarczuk i, naprawdę, Bernhard), to nie przebrnę, choćby miało od tego zależeć wiele.

Przez wiele lat odczuwałam z tego powodu wstyd, wstyd, który potrafił nie dawać spać w nocy. Wstyd, na którym żerować postanowił nawet jeden z moich byłych („A „Rękopis znaleziony w Saragossie”? Ty nawet tego nie!””). I widywałam ten wstyd: rozmawiałam kiedyś ze znakomitą skrzypaczką, która „Wiesz, nigdy nie przeczytałam nic Tokarczuk” wypowiedziała szeptem, choć byłyśmy same we dwie tylko.

No i tak stoisz przed takim zamurowanym, zasmuconym tobą jegomościem, który spodziewał się, że powymieniacie się uwagami na poziomie, i co masz robić? Wyciągnąć papiery na swoje deficyty? Zacząć gorączkowo zapewniać: „Ale słuchaj, no może i nie czytam Tokarczuk i podobnych jej frazą, ale za to mam wiele innych zalet!”? No nie no, ty tylko w ten wstyd.

Swoją drogą niedawno zaszły w moim życiu zmiany, i musiałam pozbyć się części książek, żeby zrobić miejsce na cudze. Wyrzuciłam – tj. nie tak dosłownie, kładzie się je na trzepaku koło śmietnika, i one w chwila moment znikają – i „W skórze reportera” Ryszarda Czarneckiego, i „Dom wszystkich Polska” Aleksandra Kwaśniewskiego, i „Biegunów” Tokarczuk. Druga osoba wywaliła dzieła zebrane Dukaja.

Odczułam wielką ulgę, bo „Bieguni” stali tak i śmiali się ze mnie latami, a wstyd wyzuwa z kreatywności, podobnie jak te wszystkie „Na pewno jeszcze przeczytam!” zaśmiecają niepotrzebnie głowę. Więc jeśli macie takie książki, wyrzućcie je natychmiast. Zróbcie miejsce na lepsze, albo na wazonik retro.

Kończąc to przydługie wyznanie, podczas pisania którego oczywiście – co poradzić – bardzo się wstydzę, chciałabym zwrócić się do drużyny Intelektualistów. Pedagogika wstydu – że tak zaczerpnę z prawicowej frazeologii – nie sprawdza się w przypadku czytania. Bo ja naprawdę bywa, że lubię czytać. Dopóki nikt mi tego czytania nie spaskudzi poczuciem obowiązku, nie stoi nade mną z batem, nie szydzi. Poczytajcie o tym (ja czytałam (sic!)) jakieś pozycje. Jest całkiem sporo książek psychiatrów, którzy z sukcesami uczą dzieci z dysleksją czytania – i wcale nie robią pasem ani wstydem.

PS. A same słowa Tokarczuk mną nie wstrząsnęły, jak się człowiek odrobinę zaprze, to nie takie straszne, jak je malują.

Źródło: fb
Opublikowano: 2022-07-19 16:44:41

Ta cała gównoburza wokół Tokarczuk nie ma nic wspólnego ani z jej wypowiedzią, a

Maja Staśko:

Ta cała gównoburza wokół Tokarczuk nie ma nic wspólnego ani z jej wypowiedzią, ani z moją interpretacją: to jakieś przerzucanie się szambem, radość nacjonalistow i przemocowców, że mogą się wyżyć, wzajemne oskarżenia motywowane prywatnymi sympatiami lub niesnaskami i wzajemna nienawiść baniek. Nie da się tak w ogóle rozmawiać, a krytyka w takich warunkach jest niemożliwa, bo zrzuca na Ciebie i osobę krytykowaną falę hejtu. Social media w XXI w. Okropne.

Źródło
Opublikowano: 2022-07-19 14:11:42

Państwo mocno dofinansuje leki? Raczej nie

Obywatel:


Pewnie, po co ulżyć finansowo chorym, skoro można nasypać kolejne miliardy na przykład „pracodawcom”: „W raporcie Polskiego Instytutu Ekonomicznego zaproponowano, aby chorzy płacili z własnej kieszeni tylko 400 zł za leki rocznie, resztę miałby dokładać „płatnik publiczny”. Wiceminister zdrowia twierdzi, że ministerstwo nie prowadzi obecnie prac nad takim rozwiązaniem. Więcej informacji w linku:
https://nowyobywatel.pl/2022/07/18/panstwo-mocno-dofinansuje-leki-raczej-nie/

Państwo mocno dofinansuje leki? Raczej nie

Źródło
Opublikowano: 2022-07-19 11:00:02

Maja Staśko – podziwiam i kibicuję od pierwszej chwili, gdy o niej usłyszałam i

Maja Staśko:

Maja Staśko – podziwiam i kibicuję od pierwszej chwili, gdy o niej usłyszałam i dowiedziałam się, co robi ta odważna i zdeterminowana dziewczyna.

Tak jak pisze we wstępniaku do WO Paulina Reiter: Maję spotyka nienawiść za to, że „pomaga osobom, które doświadczyły przemocy. Staje po stronie pracowników, których prawa są łamane. Jest za prawami kobiet. (…) za to, że ma czelność być bezwstydną kobietą”
Bo w naszym kraju-raju nie lubi się kobiet bezwstydnych, mówiących głośno i otwarcie o tym, co im przeszkadza. Mamy cicho i z pokorą przyjmować, co „przyniesie los”. Jeśli nie – czeka nas kara.
„Hejterów zapraszam na kawę” – mówi Maja Staśko, pokazując swoją wielką siłę. Obserwujcie ją i wspierajcie!


hejtstop,nigdyniebedzieszszlasama

Źródło
Opublikowano:

Polityka klimatyczna USA na łopatkach. Przez jednego senatora-demokratę?

Tomasz Markiewka:


Ogromne pożary we Francji – spowodowane przez, jak mówią niektórzy meteorologowie, „apokaliptyczne upały”. To samo w Portugali i Hiszpanii. Wielka Brytania ogłasza stan alarmowy. Wcześniej mieliśmy potężne fale upałów w Indiach i Pakistanie, które przyszły już w marcu. ONZ ostrzega, że sami ściągamy na siebie zagładę.

Tymczasem w USA – kraju będącym nadal jednym z największych emitentów gazów cieplarnianych na świecie – polityka klimatyczna leży na łopatkach.

W OKO.press omawiam krok po kroku, jak korporacyjne interesy wygrały tam z nauką i wolą większości społeczeństwa. To smutna, ale chyba pouczająca historia, więc zachęcam do czytania.

Polityka klimatyczna USA na łopatkach. Przez jednego senatora-demokratę?

Źródło
Opublikowano: 2022-07-19 08:08:46

Wyglądasz jak facet.

Maja Staśko:


Wyglądasz jak facet.
Co ty zrobiłaś ze swoim ciałem? A taka byłaś ładna, drobna.
Trochę przesadziłaś z tą siłownią, nie uważasz?
Kobiety nie powinny tyle ćwiczyć, co na to twój chłopak?
Takie ciało w ogóle nie jest kobiece, mówię to dla twojego dobra.

To wszystko słyszą kobiety, które mają umięśniona sylwetkę. Simone Biles, najgenialniejsza gimnastyczka, słyszała, że ma wielkie uda i jest nieatrakcyjna. Dzięki tym udom potrafiła robić skoki i akrobacje, jakich nikt przed nią nie robił. Ale jasne, najważniejsze, że jej uda wyglądały nieatrakcyjne dla patrzących na nią mężczyzn.

Niedawno podobne reakcje spotkały Natalie Portman, która specjalnie do roli w Thorze przez wiele miesięcy trenowała i budowała masę. Na ekranie wykonuje niesamowite ciosy i akrobacje. To ciało – umięśnione – jej na to pozwala.

I wreszcie pojawia się na dużym ekranie! Czuję taką dumę i radość. Bo to ja zawsze byłam tą za dużą, zbyt umięśnioną, za mało drobną jak na kobietę.

Jednocześnie od lat w mainstreamie panuje moda na siłę kobiet i silne kobiety. Ale gdy silne kobiety mają bicepsy, przestają nadawać się na okładkę. Nagle okazują się „niekobiece”. Za duże. Za „męskie”. Nie sprzedają tak dobrze towarów jak idealnie wyfotoszopowane ciała wpisujące

Byłam na Thorze specjalnie dla Natalie Portman. Ciało, które jeszcze kilka lat temu uznawane by było za zaniedbane i zapuszczone, za niekobiece i zbyt duże – jest. Istnieje. Ramiona są szerokie i duże.

I super. Można nimi więcej przytulić!






Źródło
Opublikowano: 2022-07-18 20:56:34

Przesłuchałem całą wypowiedź Tokarczuk, i jako czytelnik jej kilku książek, jest

Maja Staśko:


Przesłuchałem całą wypowiedź Tokarczuk, i jako czytelnik jej kilku książek, jestem bardzo nieprzyjemnie zaskoczony jej elitarystycznym wydźwiękiem. A ja nienawidzę elitaryzmu, a jej książkowe wydanie jest już wyjątkowo perfidne.

Po pierwsze, literatura powinna otwierać na inność, a trudno to robić, gdy samemu postrzega się potencjalnych czytelników jako „idiotów”. Drzwi do świata literatury muszą pozostać otwarte, zwłaszcza dla nowych adeptów. Poza tym, gdyby nie nowi czytelnicy (także, a może przede wszystkim ci z niższych klas społecznych) literatura umarłaby już w pierwszym pokoleniu, bo autorski pęk kluczy interpretacyjnych nie wyczerpuje możliwości twórczych odczytań dzieła literackiego. Dzieło istnieje tak długo, jak znajdą się czytelnicy chętni, by je czytać i interpretować.

Po drugie, prawdą jest, że by rozumieć literaturę potrzebna jest wiedza, ale tę nabywa się przez praktykę w – uwaga! – czytaniu książek. I jak w każdej praktyce jest taki moment, gdy zaczynasz od zera.

Po trzecie wreszcie, kwestia kompetencji literackich (rozumianych tutaj jako sztuka rozumienia dzieł literackich) nie jest pochodną samego li tylko wysiłku intelektualnego. Bardzo dużo zależy od pochodzenia społecznego, miejsca zamieszkania, szkół, do których się chodziło, ludzi z którymi się przebywało itd. Niektórym z nas rodzice do poduszki czytali baśnie Andersena czy Baśnie tysiąca i jednej nocy, ale większość nie miała takich możliwości.

Także Olga Tokarczuk ma u mnie sporego minusa, a Maja Staśko za komentarz plusa :-p


Źródło
Opublikowano: 2022-07-18 18:44:52

Czytam w „Rzeczpospolitej”, że polskie miasta podnoszą ceny transportu publiczne

Tomasz Markiewka:


Czytam w „Rzeczpospolitej”, że polskie miasta podnoszą ceny transportu publicznego. Lublin, Łódź, Gdańsk, Gdynia, Olsztyn. To fatalny trend, do którego rękę przykłada rząd – ostatnie masowe obniżanie podatków, także bogatszym Polakom, zmniejszyło wpływy samorządów. Są kraje, które idą w odwrotną stronę – zamiast utrudniać, chcą ułatwić dostęp do transportu publicznego. Niemcy wprowadziły miesięczny bilet za 9 euro, na którym da się jeździć po całym kraju, w Hiszpanii od września będzie można podróżować pociągami za darmo na niektórych trasach.

To frustrujące, jak Polska traktuje transport zbiorowy. Mogłaby to być jedna z tych rzeczy, która łączy nas ponad podziałami – bo inwestycje w połączenia kolejowe, autobusowe czy tramwajowe można uzasadnić zarówno z pozycji lewicowych, jak i liberalnych czy konserwatywnych.

Nie chodzi mi tylko o rzecz dziś najbardziej ewidentną – ekologię. Im więcej osób korzysta z transportu zbiorowego, a nie indywidualnego, tym lepiej dla środowiska. Plus – mniej samochodów, to więcej miejsca, bo nie trzeba budować kolejnych parkingów i poszerzać kolejnych ulic. Można mieć więcej roślinności, więcej cienia, więcej przestrzeni do relaksu. Kolejne badania pokazują, że w zielonych miastach mieszka się lepiej. W tym kontekście podnoszenie cen transportu publicznego to najzwyczajniej w świecie polityka antyekologiczna.

Korzyści z transportu zbiorowego sięgają dalej.

Kiedy w Minneapolis-Saint Paul otworzono dodatkową linię kolei miejskich spadła liczba odwołanych wizyt lekarskich. Dlaczego? Okazało się, że wiele osób, na przykład starsi ludzie, nie stawia się na badania, bo nie ma jak na nie dojechać. Generalnie im więcej transportu zbiorowego i im tańszy on jest, tym lepiej dla ludzi, którzy z racji wieku, dochodów czy miejsca zamieszkania mają trudniej. Mieszkańcy wykluczonych komunikacyjnie wsi w Polsce mogliby coś powiedzieć na ten temat.

Być może problem horrendalnie drogich mieszkań w największych polskich miastach też byłby minimalnie mniejszy, gdyby ludzie mogli do nich szybko, tanio i wygodnie dojeżdżać pociągami czy autobusami. Nie byłoby takiej presji, żeby przeprowadzać się do Warszawy czy Krakowa.

Jeszcze jedna rzecz. Od dawna politycy i komentatorzy polityczni utyskują nad tym, jak bardzo podzieleni jesteśmy w Polsce. W niczym nie potrafimy się dogadać. No więc może sprawny transport zbiorowy, a szerzej: sprawne usługi publiczne, mogłyby być takim ogólnym punktem zaczepienia? Dobrem wspólnym, z którego czerpie korzyści większość społeczeństwa. Zamiast nieco kiczowatych, i nie zawsze szczerych, nawolywań do narodowej zgody, zbudujmy materialne – ale ostatecznie także ideowe – podstawy do bycia w tym kraju, na jakimś najbardziej elementarnym poziomie, razem.

Źródło
Opublikowano: 2022-07-18 16:21:26

Mamy teraz wysyp eksmisji. Musimy jeździć, pisać, negocjować, blokować, pociesza

Piotr Ikonowicz:


Mamy teraz wysyp eksmisji. Musimy jeździć, pisać, negocjować, blokować, pocieszać i płacić rachunku, lać benzynę i pędzić na sygnale jak do pożaru by ratować kolejne osoby. Znów jesteśmy pod kreską. Działamy od 20 lat bez jakichkolwiek dotacji tylko dzięki Waszym wpłatom.

Kancelaria Sprawiedliwości Społecznej
14 1020 1156 0000 7202 0083 2899

Dziękujemy!


Źródło
Opublikowano: 2022-07-18 14:55:48

Z dzieckiem na bruk

Piotr Ikonowicz:


Z dzieckiem na bruk

Większość ludzi w Polsce żyje w błogim przekonaniu, że eksmisja na bruk to już przeszłość. Nic bardziej błędnego. Eksmisje, również te na bruk, ruszyły pełna parą. Pani Kasia ma być wyrzucona na ulice wraz z dziesięcioletnim synem. Komornik nie ma z tym problemu. Zażądał tylko, żeby dziecka przy tym nie było, bo może to być dla niego wstrząs, kiedy matkę będą wywlekać z wszystkimi rzeczami w asyście policyjnej na oczach sąsiadów. Ma się to wydarzyć w Śródmieściu Warszawy. Podzwoniłem i uzyskałem zapewnienie, ze jeżeli komornik zwróci się do miasta o wskazanie „pomieszczenia tymczasowego” to miasto wskaże lokal mieszkalny ze swoich zasobów. Ze względu na dziecko. Ale komornik odmówił.
A zatem, jeżeli czegoś nie zrobimy, grono warszawskich bezdomnych powiększy się o osobę 10latka Maciusia i jego nieszczęsna matkę. Dlaczego zapadł taki, sprzeczny z prawem wyrok? Bo eksmitowani z powodu jakiejś awarii na poczcie nie stawili się na procesie, a sąd mimo, ze ma taki obowiązek, nie badał czy należy im się lokal socjalny, choć prawo mówi, że tam gdzie jest dziecko lokal socjalny jest obowiązkowy.

Żeby lepiej zrozumieć co ma się wydarzyć, oto wypowiedź osoby, która przez to przeszła w dzieciństwie: „Eksmisja to temat tak abstrakcyjny dla wielu… Co naprawdę dzieje się w człowieku, który jest zmuszony do opuszczenia swojego domu, wie tylko ten, co to przeszedł. Do końca życia zostanie we mnie trauma pakowania w pośpiechu moich zabawek, ubrań (do worków na śmieci, bo nawet toreb czy kartonów nie było pod ręką), gdy jako mała dziewczynka zostałam wyrzucona z mieszkania późnym wieczorem, w deszczu przy widowni składającej się ze wszystkich sąsiadów… Krzyki, awantura, płacz. Nie wiem co się dzieje, dlaczego jakiś facet wywala moje rzeczy przez okno…? Ale jak to nie mogę położyć się w swoim łóżeczku? Chce mi się spać, jest zimno i ciemno… „Fundowanie” takich przeżyć drugiemu człowiekowi powinno być traktowane jak psychiczne znęcanie się. To nie windykacja należności, ale obdzieranie z godności.”

Pani Beata jest niepełnosprawna. Cierpi także na depresję. Też czeka ja wyrzucenie na bruk. Pani Magdalena wylatuje na bruk ze Spółdzielni Ksawerów, mimo że, niewielki zresztą, dług już dawno spłaciła. List w jej obronie podpisało 20 sąsiadów. Na próżno. Kiedy piszę te słowa, w kolejce po poradę i pomoc czeka kilka kobiet. Niektóre z nich popłakują.

Piotr Ikonowicz

Źródło
Opublikowano: 2022-07-18 14:35:58

Są nowe stawki zasiłku dla bezrobotnych

Obywatel:


Stawki mizerne, choć zauważalnie wyższe niż jeszcze kilka lat temu: „Od 1 czerwca 2022 r. najniższy możliwy zasiłek to 949,40 zł netto przez pierwsze trzy miesiące. Zasiłki dla osób, które miały powyżej 5 i powyżej 20 lat pracy wyniosą odpowiednio 1186,73 zł netto i 1424,15 zł netto przez pierwszy kwartał”. Więcej informacji w linku:
https://nowyobywatel.pl/2022/07/17/sa-nowe-stawki-zasilku-dla-bezrobotnych/

Są nowe stawki zasiłku dla bezrobotnych

Źródło
Opublikowano: 2022-07-18 11:38:02

Świetny tekst.

Maja Staśko:


Świetny tekst.

„Prawnikom Deppa udało się jednak jego problemy psychiczne przedstawić w zasadzie jako okoliczność łagodzącą, skutki trudnego dzieciństwa – wzbudzało to więc raczej współczucie, które działało na jego korzyść. W przypadku kobiety, Heard, aktywował się za to stereotyp „agresywnej, nieobliczalnej i zmyślającej wariatki”. Niezależnie od tego, kto w tym przypadku był bardziej „winny”, o ile w ogóle można tego typu zagmatwane, cyrkularne sytuacje wzajemnej przemocy rozpatrywać w kategoriach „winy”, mogliśmy zaobserwować, jak przemocowy charakter mogą mieć same diagnozy psychiatryczne.”

(Z perspektywy badań nad przemocą mówienie o przemocy wzajemnej jest nieprawidłowe, bo daje wrażenie, jakby przemoc była dwustronna. Od lat postuluje się zastąpienie tej kategorii agresją wzajemną – bo przemoc ma sprawcę i ofiarę, polega na wykorzystaniu pozycji przez jedną stronę i zabraniu kontroli, a nie na wzajemnej agresji dwoch stron. Przy przemocy działamy na rzecz ochrony ofiary, a przy agresji wzajemnej – na rzecz zniwelowaniu konfliktu lub oddzieleniu stron od siebie. Tu więcej: http://www.niebieskalinia.info/index.php/przemoc-w-rodzinie/7-przemoc-a-agresja. Ale poza tą uwagą tekst świetny)

obywatel Radosław Stupak


Źródło
Opublikowano: 2022-07-18 09:37:01

Depp vs Heard: Mężczyzna, kobieta i psychiatria przed sądem

Obywatel:


W nowym tekście Radosław Stupak wychodzi od sprawy głośnego procesu Deppa i Heard, ale zajmuje się szerszym i mniej dyskutowanym, a ważnym wymiarem tej sprawy: „Diagnozy mogą również wprost decydować o ludzkim życiu i wolności, co w przypadku spraw sądowych, takich jak ta Deppa i Heard, staje się brutalnie widoczne. Widoczne staje się także to, jak subiektywne i nienaukowe są owe diagnozy. Psychiatra, który diagnozował Deppa na podstawie jego roli w filmach, przyciśnięty konkretnymi pytaniami przez prawnika Deppa wykazującymi absurdalność jego opinii, był wyraźnie zdezorientowany i zszokowany. Pytającym wzrokiem patrzył w stronę sędziego, oczekując, że ten stanie po jego stronie i zwolni go z obowiązku odpowiedzi. Cały „naukowy” i „medyczny” autorytet „eksperta” prysł w jednym momencie, a lekarz nie był przygotowany na to, że ktoś może podważać jego subiektywne opinie prezentowane jako obiektywne fakty. Psychiatrzy bowiem nie są przyzwyczajeni do sytuacji, w której ktoś kwestionuje ich opinie. Szczególnie w szpitalach psychiatrycznych, każda odmienna opinia nazwana może zostać „brakiem wglądu”. Pacjenci szybko uczą się więc, że z psychiatrami nie prowadzi się dyskusji, bo najlepsze co można w ten sposób osiągnąć, to zwiększone dawki leków, pasy lub dłuższe pozbawienie wolności”. Całość w linku:
___________________________
Chcesz nadal czytać „Nowego Obywatela”? Wesprzyj nas darowizną w dowolnej kwocie: Stowarzyszenie Obywatele Obywatelom, Bank Spółdzielczy Rzemiosła w Łodzi, nr rachunku 78 8784 0003 2001 0000 1544 0001

Depp vs Heard: Mężczyzna, kobieta i psychiatria przed sądem

Źródło
Opublikowano: 2022-07-17 20:56:15

Piękny ten dom milionerów przed 30, Friza i Wersow. „Wezmę się do pracy, żeby te

Maja Staśko:


Piękny ten dom milionerów przed 30, Friza i Wersow. „Wezmę się do pracy, żeby też taki mieć w wieku 26 lat” – pojawia się mnóstwo głosów. Życzę najlepszego, ale w kapitalizmie najbogatsi biorą wszystko. A reszta pracuje po 10 h dziennie i ledwo ma na wynajem i żarcie.
#ekipasezon4

Takie historie jak Friza i Werki służą dokładnie temu: żebyśmy pracowali ponad siły, często za darmo lub półdarmo, z nadzieją na podobny sukces. Taki sukces odniesie jedna osoba na milion. Reszta po prostu będzie pracować ponad siły za półdarmo. I to się opłaca najbogatszym.

Ten system robi wszystko, żeby zachęcać czy przymuszać nas do niskopłatnej pracy. Także przez przedstawianie historii od pucybuta do milionera i robienie z wyjątków możliwości dla każdego.

Kapitalizm uwielbia zalewać nas historiami o sukcesie, a pomijać głosy ludzi codziennie podobnie pracujących, ale ledwo wiążących koniec z końcem. Tych drugich nazywa nieudacznikami. A to oni są istotą systemu: dzięki nim mamy co jeść i jak żyć. I dostają za to najniższą krajową.

Zwodzenie obietnicami lepszego życia za pomocą historii sukcesu milionerów jest jak katolicka obietnica nieba. Ci z władzą tłumaczą w niej ludowi, że może i ma teraz trudno, może nie ma na życie, może cierpi – ale to wszystko doprowadzi ich do nieba, które nastąpi później.

Najbogatsi zwodzą obietnicą sukcesu. Ich historie mają pokazać: może i macie teraz trudno, może nie macie na życie, może się poświęcacie – ale to wszystko doprowadzi was do milionów.

Tyle że miliony się nie pojawiają. Nie u nas. Ogrom niskopłatnej pracy daje miliony milionerom.


Źródło
Opublikowano: 2022-07-17 12:54:37

Kiedy opłaty i zobowiązania są wyższe od dochodów bank zaostrza warunki spłaty,

Piotr Ikonowicz:


Kiedy opłaty i zobowiązania są wyższe od dochodów bank zaostrza warunki spłaty, komornik siada na dochodach, a jeżeli nie daj Boże masz mieszkanie to ci je zlicytują. Jedyne co wtedy możesz zrobić to pójść do lichwiarzy (chwilówki, Provident) i zadłużyć się jeszcze bardziej, na jeszcze wyższy procent, żeby oddalić moment katastrofy. Dla dłużników nie ma Polsce litości, ani drogi wyjścia. Bardzo wielu z nich pracuje na kilku posadach, na czarno, świątek piątek czy niedziela, bez urlopu po to tylko, żeby się wolniej zadłużać. Podobnie jak kraje Trzeciego Świata polscy dłużnicy pracują na odsetki, tkwiąc często do grobowej deski w kleszczach windykatorów i komorników, wierzycieli, którzy ich poniżają, uznając, że słowo „winien” oznacza również „winny”. Winny grzechu ubóstwa, lekkomyślności, braku zaradności.

Źródło
Opublikowano: 2022-07-17 11:13:02