Tradycją ostatnich lat jest uleganie niepohamowanej żądzy pierdolnięcia jakiegoś farmazonu w trakcie obchodów doniosłych momentów historycznych takich jak Zagłada (i szerzej wielkie konflikty lat XX). Jest to oczywiście brak elementarnego szacunku i wyczucia w obliczu wydarzeń, które przeorały tą część świata i której traumę odczuwamy do dziś. Mógłby się jeden z drugim opanować – cały rok na okrągło tłuką te swoje bździny, jakby raz się powstrzymali..
W tym roku jednak Mati, który się w szkole podręcznikom historii nie kłaniał, trafił chyba jackpota dzbanizmu słowami:
„TEJ ZAGŁADY, KTÓRA SZŁA WTEDY, NIE ZROBILI ŻADNI NAZIŚCI, TYLKO ZROBIŁY JĄ NIEMCY HITLEROWSKIE”
Już samo „nie zrobili żadni naziści” to jest takie kuriozum, że ciężko to ogarnąć, przy czym pamiętać należy, że to nie jest fatalne przejęzyczenie, które może się zdarzyć politykowi przypartemu gdzieś na sejmowym korytarzu nachalnym mikrofonem, tylko domniemuję, że premier chociaż raz do tego zajrzał zanim to powiedział na głos, a na takiego babola to naprawdę wystarczy pół rzutu okiem.
I może gdybym nie znał historii to bym to nawet kupił – bo fakt jest taki, że Zagładę rozpętali WŁAŚNIE NAZIŚCI, niemieccy, austriaccy oraz wielu innych narodowości zaciągający się do wojsk i aparatu władzy III Rzeszy, niezliczona masa kolaborantów i sojuszników, kibiców i życzliwych obserwatorów (np. spora część katolickiego kleru) z całego świata, całe to tałatajstwo rozsiane po Europie i świecie. Nie zrobili tego natomiast niemieccy komuniści, socjaliści, socjaldemokraci, niemieccy Żydzi, geje, przeciwnicy polityczni lub element politycznie niepewny wobec nazistów, bo przez lata przed rozpętaniem II WŚ byli represjonowani, usuwani z życia politycznego i społecznego, zmuszani do emigracji lub ucieczki, mordowani, a całą pewnością byli nadal Niemcami.
I może gdyby to zdanie Morawieckiego wpisywało się w jakąś choć minimalną logikę wewnętrzną, to pewnie jakoś „lekcej” by mi to było przełknąć lub olać, ale przecież tu nie ma nawet za grosz dbałości o jakiś standard czyt regułę, tylko zwykłe walenie na odlew na podgrzewanie antyniemieckich nastrojów.
Gdyby stosować minimum konsekwencji, to także i komuniści nie dokonali żadnych zbrodni, tylko Chińczycy, Rosjanie i Polacy (tak, tak, wyguglajcie sobie Feliksa Dzierżyńskiego).
Musiałby też Mateusz Morawiecki przyznać, że PRL to nie był żaden komunistyczny reżim, tylko nic innego jak polskie państwo, w którym Polacy sprawowali władzę we własnym imieniu i na własnym terenie, jak im się podobało (a to by mu przez gardło nie przeszło).
Musiałby wreszcie przy wszystkich okazjach jeździć i przypominać o rosyjskich więzieniach, o rosyjskich masowych zbrodniach NKWD itp. (to swoją drogą ciekawy wątek, że wedle prawicy w czasie II WŚ na zachodzie najechały nas Niemcy, a na wschodzie już komuniści narodowości nieistotnej).
I może nawet gdybym wiedział, że przez te słowa przemawia pospolita ignorancja połączoną z fanatycznym zaślepieniem, to bym z politowaniem machnął ręką wedle słów, że „z głupim gadać – wodę sitem łowić”.
Tylko, że ten premier Mateusz Slajda Przełóż, co to grzmi jak Bóg Starotestamentowy, że nie wolno relatywizować zła i ta rzekoma nieugiętość w obronie faktów historycznych i ta poza antynazisty nie przeszkadza polskiej prawicy, czyli otoczeniu premiera i nierzadko jemu samemu, przebierać nogami z wieńcem ku pamięci Brygady Świętokrzyskiej czy innych kolaborujących z „niemieckimi hitlerowcami, nie mylić z nazistami” polskich faszystów. Nie przeszkadza tej prawicy również zapraszanie do polskiego sejmu organizacji i przedstawicieli partii politycznych, które wprost do tradycji tych złych i niedobrych ludzi nawiązują myślą, mową i ubiorem – a ma polska prawica takich „funfli” jak niemiecka Alternatywa dla Niemiec (AfD), której politycy twierdzą, że Niemcy powinni być dumni z żołnierzy III Rzeszy i przestać czuć się winni za ich zbrodnie, czy organizacji o podobnym spojrzeniu na „dokonania” nazistowskiej machiny z Włoch czy Słowacji.
I może nawet mimo tego wszystkiego, gdyby to napisał jakiś pospolity głupek udający dziennikarza w prawicowej gadzinówce opłacanej reklamami państwowych spółek i prenumeratami urzędów, co to zwykł pisać ni mniej ni więcej nad to co, co mu aktualnie z kiszek leci, to może nawet wtedy bym sobie odpuścił prawo do repliki powołując się na Lex Stonoga, ze szkoda ryja szczempić.
Ale to powiedział premier mojego kraju i to jest coś, co mnie wkurwia na tyle, by klepać ten post po nocy.
Źródło:Bartosz Migas
Wiecej w kategorii: Bartosz Migas
Opublikowano: 2019-01-28 01:31:08
Opublikowano: 2019-01-28 01:31:08