Niech za ekologię zapłacą bogaci | „Nowy Obywatel” – pismo na rzecz sprawiedliwości społecznej

Remigiusz Okraska:

Co powie salonowy nadymek, także ten udający lewicę, ale pogardzający jej głównym punktem odniesienia? Że ludzie to ciemniaki, nie chcą ekologii, nie szanują przyrody, chcieliby jeść węgiel i pić węgiel oraz emitować dwutlenek węgla. Co powie lewica robiona na serio i nie przez paniczów? Zapyta ludzi, czy chcą, żeby ekologiczną transformację gospodarki sfinansować z wysokiego opodatkowania bogatych. A ludzie powiedzą: tak, zróbmy to. Na razie w USA:

Niech za ekologię zapłacą bogaci | „Nowy Obywatel” – pismo na rzecz sprawiedliwości społecznej

Według najnowszych badań więcej niż połowa Amerykanów popiera wprowadzenie 70-procentowego podatku dla najbogatszych. Miałby on sfinansować zieloną transformację gospodarczą.

Źródło
Opublikowano: 2019-01-24 14:00:07

Podobno polski konsul został wydalony z Norwegii ze względu na swoje zaangażowanie w obronę prawa polskich imigrantów za

Remigiusz Okraska:

Podobno polski konsul został wydalony z Norwegii ze względu na swoje zaangażowanie w obronę prawa polskich imigrantów zarobkowych do bicia własnych dzieci, prawa krytykowanego przez norweskie instytucje. Nie wiadomo, czy to prawda, ale polska prawica jest wzburzona politycznie i poruszona moralnie. No ale w czym problem? Przecież głosili państwo, że imigranci ekonomiczni powinni akceptować kulturę i obyczaj kraju, do którego przybyli, powinni asymilować się i szanować tamtejsze wartości. A jak nie, to zdrowi młodzi mężczyźni z ajfonami powinni "wracać do siebie". No to wracajcie. Kultura norweska jest inna, Norwegowie są tam gospodarzami, wy nie chcieliście się asymilować do owej kultury, a wasz kraj płynie mlekiem i miodem niskiego bezrobocia, wysokiego PKB, nie spadają tu żadne bomby, macie zdrowe ręce do pracy, 2000 na rękę czeka, zapraszamy!
EDIT: A żeby skomplikować życie miłośnikom/-czkom prostych wizji rzeczywistości przypomnę, że pan konsul jest konsulem od ponad 5 lat. Sprawdzone kadry, POwskie xD

Źródło
Opublikowano: 2019-01-23 16:29:06

Garstka niewyobrażalnie bogatych tyranów ukradła nam świat. Nierówności cały cza

Garstka niewyobrażalnie bogatych tyranów ukradła nam świat. Nierówności cały czas rosną. Za gigantycznymi fortunami idzie gigantyczna władza. Demokracja staje się fikcją, a reguły gry ustawione są tak, zyskiwali ci, którzy i tak mają najwięcej. Jeżeli nie chcemy żeby świat runął nam na głowy musimy zacząć sprawiedliwiej dzielić na co wszyscy pracujemy.


Źródło
Opublikowano: 2019-01-23 13:54:43

26 osób ma tyle majątku co połowa mieszkańców planety

26 osób ma tyle majątku co połowa mieszkańców planety

Żeby tego było mało, krezusi są z roku na rok coraz bogatsi, a biedni coraz biedniejsi. Majątki 2200 miliarderów rosły dziennie rosły o 2,5 miliarda dolarów. Wartość majątku biedniejszej połowy ludzkości spadła o kolejne 11 proc.

Czy kryzys sprzed dziesięciu lat spowodował jakiś uszczerbek na mieniu bogaczy? Skądże znowu! Ich majątki niemalże się podwoiły. Jeff Bezos, właściciel Amazona, najbogatszy człowiek na świecie ma majątek w wysokości 112 miliardów dolarów. 1 proc. z tego to równowartość pieniędzy, które Etiopia przeznacza na ich służbę zdrowia. W Etiopii mieszka 105 milionów ludzi.
— Raporty Oxfam pokazują, że przepaść między biednymi a bogatymi systematycznie się powiększa. Majątki miliarderów rosną o 2,5 miliarda dolarów każdego dnia. W tym samym czasie prawie połowa ludzkości żyje za kilka dolarów dziennie. Niedożywienie, dostęp do szkoły i do ochrony zdrowia, dach nad głową dla każdego – to są problemy, które dawno moglibyśmy rozwiązać. Ale to się nie dzieje, bo najzamożniejsi zagarniają coraz więcej. Nierówności eksplodowały, dystans między garstką miliarderów a resztą wciąż rośnie — analizuje Adrian Zandberg.

W czasach, gdy tysiące ludzi dziennie umiera ze względu na brak dostępu do opieki zdrowotnej, takie nierówności są przerażające. Aby uratować tych żyjących w skrajnej nędzy, najbogatsi muszą zostać uczciwie opodatkowani.

[Opis dla osób niewidomych i niedowidzących: Grafika jest podzielona poziomo na dwie części. Górna część to miejsce „najbogatszego”, który jest przedstawiony jako ludzik w muszce i kapeluszu. Obok niego leży plik pieniędzy i zielona strzałka pnąca się w górę z napisem „plus dwanaście procent”. Obok napis brzmi: „Niecałe dwa tysiące najbogatszych osób posiada łącznie majątek wart prawie osiem i pół biliona dolarów. W ubiegłym roku wzbogaciły się jeszcze bardziej – aż o dwanaście procent!”. Druga część grafiki jest dla najbiedniejszego. Jego smutna postać siedzi na czerwonej strzałce pikującej w dół, opatrzonej napisem „minus jedenaście procent”. Obok napis brzmi „Biedniejsza połowa ludzkości, trzy i osiem dziesiątych miliarda osób, ma łącznie tylko jeden i trzy dziesiąte biliona dolarów. I w zeszłym roku zbiedniała o kolejne jedenaście procent”.]


Źródło
Opublikowano: 2019-01-23 13:39:19

Zandberg: Nierówności eksplodowały. Musimy skończyć z przywilejami dla najbogatszych

Raport Oxfamu pokazuje, że nierówności rozsadzają nasze społeczeństwa. Te nierówności prowokują frustrację i gniew. Demokracje trzęsą się w posadach. Jeśli nie skończymy z przywilejami dla najbogatszych, jeśli nie okiełznamy rynków, to nierówności po prostu zabiją demokrację.

https://www.rp.pl/…/190129787-Zandberg-Nierownosci-eksplodo…

Zandberg: Nierówności eksplodowały. Musimy skończyć z przywilejami dla najbogatszych

– Przepaść między biednymi a bogatymi systematycznie się powiększa. (…) Niedożywienie, dostęp do szkoły i do ochrony zdrowia, dach nad głową dla każdego – to są problemy, które dawno moglibyśmy rozwiązać. Ale to się nie dzieje, bo najzamożniejsi zagarniają coraz więcej – stwier…

Źródło
Opublikowano: 2019-01-22 20:26:20

Od wczoraj w internetach zamieszanie, bo poprawna środowiskowo placówka zbadała skalę nienawiści w Polsce z podziałem na

Remigiusz Okraska:

Od wczoraj w internetach zamieszanie, bo poprawna środowiskowo placówka zbadała skalę nienawiści w Polsce z podziałem na elektoraty i polityczny układ sił. I okazało się, że zwolennicy opozycji są bardziej nienawistni wobec swoich przeciwników politycznych niż zwolennicy władzy wobec swoich.

Mnie to absolutnie nie dziwi, mnie to tylko cieszy, to znaczy ujawnienie tego faktu cieszy, nie nienawiść nienawistnej opozycji. Pomalutku, powolutku zaczynamy w Polsce rozmawiać o faktach, danych, zjawiskach, a nie o etykietkach, narracjach i kreacjach. Polska debata kręciła się przez lata w rytm tego, co inteligencko-liberalny salonik i jego oddziały w różnych sferach życia (media, świat nauki, ludzie kultury) opowiadali o Polsce, ale mało kto, prawie nikt, nie pytał o rzetelność tych wypowiedzi, a tym bardziej o to, jak na ich wymowę wpływają interesy grupowe i klasowe tego środowiska.

Dlatego też przez lata główna narracja była narracją środowisk uprzywilejowanych, zamożnych i dobrze ustawionych w III RP. W myśl starej maksymy niemodnych klasyków, mówiącej, że idee klas panujących w społeczeństwie są ideami panującymi w społeczeństwie – mówiąc prościej: bogaci wmawiają biednym jak ci drudzy mają myśleć, więc biedni myślą w interesie bogatych.

A teraz to się pomału sypie, z roku na rok bardziej. Teraz się okazuje, że ci, którzy nienawidzą bardziej, to ci sami, którzy werbalnie popierają obóz nie-nienawiści, głosują na ugrupowania zwalczające nienawiść itp.

Oczywiście już zaczyna się niuansowanie, już zaczynają się intelektualne fikołki, że przecież jeśli dobrzy Niemcy nienawidzili NSDAP, to nie była to taka nienawiść, jak ta, w ramach której zwolennicy NSDAP nienawidzili wszystkich i wszystkiego poza sobą. Może i ktoś da się nabrać na te ahistoryczne i histeryczne porównania, ale pozostajemy z faktem, że stężenie nienawiści jest wśród demokratycznych demokratów i tolerancjuszy większe niż po drugiej stronie barykady.

I w zasadzie nie powinno to dziwić, bo jeśli zedrzemy maski z establishmentowych wywodów, a spojrzymy na historię III RP, to było tu całe mnóstwo liberalnej i tolerancyjnej nienawiści. Wobec "roszczeniowców", "nierobów", "nieudaczników", "związkowych przywilejów", do homo sovieticusów, "ciemnogrodu", do całych grup społecznych, branż, regionów. Ta nienawiść płynęła z setek tysięcy nakładów prasy, do milionów odbiorców stacji telewizyjnych, radiowych i portali, płynęła z góry i spływała na dół. Spływała tak skutecznie, że jedni gołodupcy gotowi byli wylewać kubły pomyj na innych, bo tamci mieli takie "przywileje", jak trzynasta pensja, albo zgoła żadnych, a raczej byli kwintesencją nieuprzywilejowania: na prowincji odciętej od pracy i transportu, od perspektyw i realnych szans, od rodzinnych mająteczków i znajomości, więc szukający oparcia w jednym, co znali i co było pod ręką, czyli "tradycji" (bo jak mówi ludowa mądrość: jak trwoga, to do boga).

Gdy okazało się w dodatku, że niewolnik powstał przeciwko panu, że wypiął się na Unię Wolności i jej niepartyjne przybudówki, czyli resztę jaśniepaństwa, czyli głosuje na prawicę, że ma już dość dętej propagandy sukcesu (nigdy nie swojego, lecz cudzego), to ta nienawiść musiała jeszcze wzrosnąć, bo przecież powinni to wszystko znosić w pokorze, zaciskać pas na niekończące się wyrzeczenia (tym razem akurat zawsze swoje, nigdy nie tłustych kotów), słuchać umoralniających gadek któregoś z autorytetów i pouczeń jakiegoś guru, a resztki pensji oddawać na WOŚP (bo przecież broń boże sfinansować porządną służbę zdrowia z opodatkowania Kulczyków i Sławków Nowaków).

Więc tak, jest nienawiść, nienawiść panów wobec krnąbrnych poddanych, i oczywiście jest też zwrotna nienawiść poddanych wobec eksploatatorów. I będzie ta nienawiść, będzie rosła, a nie malała, bo ona nigdy nie maleje od moralizowania. Ona może zmaleć po stronie poddanych tylko wtedy, gdy zniszczymy system przywileju jednych, a eksploatacji drugich, lub gdy przynajmniej zmniejszymy skalę tej eksploatacji, ale to możliwe jest tylko za cenę naruszenia interesów pańskiego świata.

W dziejach była to zwykle robota dla lewicy, ale ponieważ tutejsza boi się tego, nie potrafi, a w sporej części jest mentalnym, środowiskowym i klasowym dzieciątkiem Unii Wolności i liberalnego salonu, to dokonuje tego dzieła – i co z tego, że nieporadnie i szczątkowo, skoro nikt nie robił tego lepiej na tej ziemi ostatnich dekad – prawica.

Źródło
Opublikowano: 2019-01-22 15:49:52

Jakie to irytujące! Kupujesz pralkę albo zmywarkę, a ta psuje się kilka dni po gwarancji.

Jakie to irytujące! Kupujesz pralkę albo zmywarkę, a ta psuje się kilka dni po gwarancji.

Naprawa kosztuje tyle samo co nowy sprzęt, więc korporacje tylko zacierają ręce na myśl o Twoich kolejnych zakupach. A góry elektrośmieci rosną w zastraszającym tempie.

Całe szczęście z pomocą przychodzi Unia…


Źródło
Opublikowano: 2019-01-21 18:36:26

Jakie to irytujące! Kupujesz pralkę albo zmywarkę, a ta psuje się kilka dni po g

Jakie to irytujące! Kupujesz pralkę albo zmywarkę, a ta psuje się kilka dni po gwarancji.

Naprawa kosztuje tyle samo co nowy sprzęt, więc korporacje tylko zacierają ręce na myśl o Twoich kolejnych zakupach. A góry elektrośmieci rosną w zastraszającym tempie.

Całe szczęście z pomocą przychodzi Unia Europejska. Urzędnicy zajmują się tak zwanym „prawem do naprawy”. To regulacje, które wymuszą na producentach tworzenie trwalszych produktów AGD. Korporacje będą musiały ułatwiać nam ich naprawę, również po upływie gwarancji.

Jak to pomoże środowisku?

– Aż 10 proc. zepsutych pralek, to pralki, które mają mniej niż pięć lat. Liczba ta stale rośnie;
– Szacuje się, że po 20 latach od wprowadzenia tego prawa, fabryki produkując „długożyjącą” pralkę, wyemitują o ponad tonę mniej CO2, niż w przypadku takiej, która zepsuje się zaraz po gwarancji;
– Planowany jest zakaz sprzedaży lamp z niewykręcalną żarówką.

Razem ma jeszcze kilka innych propozycji!

Producenci sprzętu nie powinni mieć prawa utrudniać jego naprawy. Powinni:
– udostępniać części wymienialne do urządzenia
– wprowadzić części zamienne do sprzedaży
– publikować instrukcje naprawy
– zapewnić wsparcie dla zewnętrznych punktów serwisowych.

[Opis dla osób niewidomych i niedowidzących: Na górze znajduje się nagłówek mówiący „Podobno niemożliwe!”. Poniżej napis: „Unia Europejska chce wprowadzić „prawo do naprawy”. To zestaw regulacji, które zmuszą firmy do ułatwienia naprawy urządzeń w okresie pogwarancyjnym. Prawo to oznacza mniej elektronicznych śmieci, ulgę dla środowiska oraz oszczędności dla budżetów domowych.”. Na zdjęciu po prawej stronie grafiki sterta elektronicznych śmieci.]


Źródło
Opublikowano: 2019-01-21 18:30:00

W sprzedaży jest już kolejny numer „Nowego Obywatela”. Możecie w nim przeczytać moją recenzję świetnej książki Andrew Sa

W sprzedaży jest już kolejny numer „Nowego Obywatela”. Możecie w nim przeczytać moją recenzję świetnej książki Andrew Sayera „Why We Can't Afford the Rich”. Fragment na zachętę:

Często nie wiemy, w jaki sposób bogaci pomnażają swój majątek. Tego rodzaju wiadomości są skrywane za ogólnikami w rodzaju „zarobili” albo „zainwestowali”. Sayer słusznie podkreśla, że zarabiać i inwestować można na wiele sposobów, a niektóre z nich wcale nie przypominają tego, co zazwyczaj kojarzy się nam z zarabianiem i inwestowaniem. „Milion funtów zdobyty dzięki prawdziwym inwestycjom – pisze Sayer, streszczając dominujący sposób myślenia o zarobkach – nie różni się niczym od miliona funtów zdobytego dzięki odsetkom od pożyczek albo dzięki spekulacjom na giełdzie. Jeśli tylko istnieje szansa za zysk, wtedy hazard, wliczając w to hazard uprawiany z użyciem pieniędzy innych ludzi, jest nazywany inwestycjami”.

Sayer słusznie zauważa, że takie podejście do inwestycji zaciera rozróżnienie, które jest kluczowe ze społecznego punktu widzenia: czym innym są inwestycje polegające na tworzeniu bogactwa, a czym innym „inwestycje” polegające na przejmowaniu bogactwa od innych. Z perspektywy tego podziału osoba używająca własnych pieniędzy po to, aby wybudować most, robi coś innego niż człowiek, który zarabia na odsetkach pobieranych od innych ludzi. Zdaniem Sayera jednym z naszych największych problemów jest to, że zatraciliśmy umiejętność przeprowadzania takich rozróżnień. W związku z tym większość z nas nie zwraca uwagi na to, że część ludzi zamożnych zarabia pieniądze nie dzięki pracy czy pożytecznym inwestycjom, lecz dzięki zasobom, które już posiadają i wykorzystują do pobierania pieniędzy od innych.

Na szczęście ten wątek nieśmiało, ale jednak przebija się do debat ekonomicznych. Poruszył go między innymi Joseph Stiglitz w „Cenie nierówności”. Zysk uzyskiwany z renty – czyli dzięki posiadanym zasobom lub przewagom rynkowym – uznał on za jedną z głównych przyczyn powiększających się nierówności społecznych.

[…]

Ludzie zarabiający na rencie żyją na koszt innych nie tylko dlatego, że wykorzystują ich słabszą pozycję. Jak zauważa Sayer, działa tu jeszcze inny mechanizm. Skoro rentierzy zwiększają swoje bogactwo, choć nie wytwarzają niczego nowego, to ktoś musi zapełnić tę lukę: „Jeśli dana osoba otrzymuje milion funtów z renty, to te pieniądze mają wartość tylko wtedy, gdy istnieją towary lub usługi, które da się za nie kupić. Tak więc ktoś musi wyprodukować te dodatkowe towary i usługi. Niewypracowany dochód dorosłego rentiera jest bezpodstawny i niezasłużony” – pisze brytyjski uczony.


Źródło
Opublikowano: 2019-01-21 10:15:47

Dziś opublikowany został nowy raport Oxfam. Przez ostatni rok majątki miliarderó

Dziś opublikowany został nowy raport Oxfam. Przez ostatni rok majątki miliarderów urosły o 12%. W tym samym czasie majątki biedniejszej połowy z nas zmalały o 11%.

Najbogatsi z roku na rok płacą coraz niższe podatki. W wielu krajach – m.in. w Polsce – wymusili praktyczną rezygnację z progresji podatkowej. Koszt utrzymania państw spada na niezamożną większość. Efekt? Nie ma pieniędzy na edukację i ochronę zdrowia. Puchną za to prywatne majątki najbogatszych.

Raport Oxfam pokazuje, że nierówności…

Źródło
Opublikowano: 2019-01-21 10:01:34

Dziś opublikowany został nowy raport Oxfam. Przez ostatni rok majątki miliarderów urosły o 12%. W tym samym czasie mająt

Dziś opublikowany został nowy raport Oxfam. Przez ostatni rok majątki miliarderów urosły o 12%. W tym samym czasie majątki biedniejszej połowy z nas zmalały o 11%.

Najbogatsi z roku na rok płacą coraz niższe podatki. W wielu krajach – m.in. w Polsce – wymusili praktyczną rezygnację z progresji podatkowej. Koszt utrzymania państw spada na niezamożną większość. Efekt? Nie ma pieniędzy na edukację i ochronę zdrowia. Puchną za to prywatne majątki najbogatszych.

Raport Oxfam pokazuje, że nierówności rozsadzają społeczeństwa i podminowują demokrację. Ich dalszy wzrost jest po prostu groźny.

Czy dowiedzą się dziś o tym widzowie Fakty TVN Wydarzenia Polsat Wiadomości TVP?

Źródło
Opublikowano: 2019-01-21 09:59:53

Piotr Wójcik: Liberalne mity kontra rzeczywistość | „Nowy Obywatel” – pismo na rzecz sprawiedliwości społecznej

Remigiusz Okraska:

Już 11 lutego będziemy obchodzili trzecią rocznicę najbardziej wiekopomnego wydarzenia w dziejach III RP, mianowicie formalnego zielonego światła dla programu 500+. Był to wielki krok w dziedzinie budowy cywilizacji w Polsce po dekadach liberalnego zdziczenia, egoizmu, "niedasizmu" i "niestaćnasnatoizmu". Jasna i prosta decyzja o tym, że państwo jest dla ludzi, a nie dla elit. Że stać nas i że musi być stać. Że warto i trzeba. Że koniec kapitulanctwa przed balcerowiczyzmem. Piotr Wójcik w swym nowym tekście podsumowuje wszystkie zalety i zdobycze programu, jego socjalny i cywilizacyjny wymiar, w proch i pył rozbija też liberalne brednie spod znaku wieloletniej nienawiści wobec "roszczeniowców", "nieudaczników", "próżniaków" itp. Zapraszam do lektury:

Piotr Wójcik: Liberalne mity kontra rzeczywistość | „Nowy Obywatel” – pismo na rzecz sprawiedliwości społecznej

Program 500+ ograniczył ubóstwo oraz nierówności, a także pozytywnie wpłynął na wskaźnik dzietności. No i przede wszystkim przyzwyczaił polskie społeczeństwo do tego, że państwo prowadzi aktywną politykę społeczną. A to być może jego największa zaleta, bo będzie procentować w…

Źródło
Opublikowano: 2019-01-17 20:14:56

"Po drugim roku studiów Zuckerberg przeniósł się do Palo Alto i już tam został. Nawet jak na standardy Doliny Krzem

"Po drugim roku studiów Zuckerberg przeniósł się do Palo Alto i już tam został. Nawet jak na standardy Doliny Krzemowej pierwsze biuro Facebooka wydawało się opanowane przez młodocianych. Zuckerberg miał dwa zestawy wizytówek; na jednej było napisane: <Jestem szefem, skurwiele!>. Goście mogli podziwiać mural przedstawiający skąpo odzianą kobietę dosiadającą rottweilera. W książce Adama Fishera <Valley of Genius> opowiadającej historię Doliny Krzemowej jeden z pierwszych pracowników firmy Ezra Callahan zastanawiał się: <Do jakiego stopnia na kierunek rozwoju internetu wpłynęli dziewiętnasto-, dwudziesto-, dwudziestojednoletni bogaci biali chłopcy? Socjologowie będą się nad tym długo głowić>”.

E. Osnos "Ja, Facebook", przeł. J Dzierzgowski, PISMO, nr 1/2019

Źródło
Opublikowano: 2019-01-17 12:37:56

Adrian Zandberg: Ile jest warta praca?

Jestem wdzięczny panu prezesowi Glapińskiemu. Dzięki jego bezczelności rozmawiamy w końcu o czymś ważnym – o niesprawiedliwej nierówności płac.

Ile lekcji musi przeprowadzić nauczycielka, żeby zarobić 65 tysięcy złotych? Ile godzin musi spędzić policjant na patrolu? Pielęgniarka na oddziale? Dla pracowników budżetówki, którzy od lat nie dostali podwyżki, ta historia to jak splunięcie w twarz. Oburza zwłaszcza uzasadnienie: „menedżerom w banku trzeba dobrze płacić, bo to odpowiedzialna praca”. A czy praca pielęgniarki albo nauczyciela nie jest odpowiedzialna?

Przez lata Polacy kupowali bajkę, że każdy ma tyle, ile wypracuje. Ale to nie jest prawda. Bo ktoś ostatecznie wycenia, ile warta jest praca. Ktoś zdecydował, że obsługa pana Glapińskiego jest kilkadziesiąt razy cenniejsza niż uczenie dzieci. Czy prezes zna się na swoim fachu kilkaset razy lepiej od szeregowego pracownika? A może jest kilkaset razy wydajniejszy? Nie. Ale to on decyduje o płacach.

Różnice w płacach są naturalne. Ale nie takie! Dziś urosły do absurdalnych rozmiarów. Na rosnące apetyty prezesów i ich świty trzeba w końcu nałożyć uzdę.

https://www.se.pl/…/adrian-zandberg-ile-jest-warta-praca-aa…

Adrian Zandberg: Ile jest warta praca?

Jestem wdzięczny panu prezesowi Glapińskiemu. Obsceniczne pieniądze, które wypłaca swoim przybocznym, wkurzyły ludzi. Dzięki temu rozmawiamy w końcu o czymś waż …

Źródło
Opublikowano: 2019-01-13 13:52:52

słowo na weekend od doktora Markiewki

słowo na weekend od doktora Markiewki

"W najnowszym rankingu demokracji (Democracy Index 2018) na pierwszym miejscu znalazła się Norwegia. Bawi mnie to, ponieważ kilka dni temu Wojciech Maziarski (demokrata, liberał, obrońca zdrowego rozsądku) orzekł, że Norwegia to „kraj orwellowski”. Jeden z przykładów na to, że bogactwo nie zawsze idzie w parze z wolnością. Bo wiadomo, w Norwegii mamy podły interwencjonizm państwowy, wysokie podatki i tym podobne straszne rzeczy. Zresztą Democracy Index musi wyjątkowo faworyzować kraje orwellowskie, ponieważ w europejskiej czołówce znajdują się jeszcze Islandia, Szwecja czy Dania. Ci pierwsi podczas kryzysu finansowego posunęli się nawet – o zgrozo! – do nacjonalizacji zadłużonych banków.

Śmieję się, ale przypadek Maziarskiego wiele mówi o naszych pseudo-liberałach. Och, jak oni wzdychają do Europy i Zachodu. Och, jak bardzo się boją, że PiS nas oddzieli od tego świata pomyślności. Ale jak przychodzi co do czego, to nie chcą korzystać z najlepszych wzorców europejskich. Bardziej rygorystyczne przepisy dla kierowców? Toż to totalitaryzm. Prawa kobiet? Nie przesadzajmy. Wyższe podatki? PRL tośmy już mieli, hehe. Poważna dyskusja o katastrofie klimatycznej? Teraz najważniejsze jest odsunięcie PiS-u od władzy.

To jest temat na książkę. Jak bardzo polscy „liberałowie” idealizują Zachód i Europę, a jednocześnie jak bardzo nie chcą korzystać z rozwiązań, które sprawdzają się w wybranych krajach europejskich. Machają flagą Unii, a pragną podatków jak na Białorusi. Ubóstwiają wszystko, co zachodnie, ale nie bardzo nadążają za tym, jak wygląda debata ekonomiczna na Zachodzie i wciąż traktują Leszka Balcerowicza jako autorytet, choć dziś nawet Bank Światowy jest na lewo od niego. Gdy coraz więcej krajów przyznaje prawa społeczności LGBT, oni znajdują sobie bohatera w osobie Romana Giertycha.

PS Żeby było jasne – nie traktuję Democracy Index jako wybitnie miarodajnego wskaźnika demokracji. Zwracam tylko uwagę na to, jak przedziwnym i pełnym paradoksów tworem stała się kategoria Zachodu i Europy w Polsce".

Źródło
Opublikowano: 2019-01-12 12:52:13

W najnowszym rankingu demokracji (Democracy Index 2018) na pierwszym miejscu znalazła się Norwegia. Bawi mnie to, ponie

W najnowszym rankingu demokracji (Democracy Index 2018) na pierwszym miejscu znalazła się Norwegia. Bawi mnie to, ponieważ kilka dni temu Wojciech Maziarski (demokrata, liberał, obrońca zdrowego rozsądku) orzekł, że Norwegia to „kraj orwellowski”. Jeden z przykładów na to, że bogactwo nie zawsze idzie w parze z wolnością. Bo wiadomo, w Norwegii mamy podły interwencjonizm państwowy, wysokie podatki i tym podobne straszne rzeczy. Zresztą Democracy Index musi wyjątkowo faworyzować kraje orwellowskie, ponieważ w europejskiej czołówce znajdują się jeszcze Islandia, Szwecja czy Dania. Ci pierwsi podczas kryzysu finansowego posunęli się nawet – o zgrozo! – do nacjonalizacji zadłużonych banków.

Śmieję się, ale przypadek Maziarskiego wiele mówi o naszych pseudo-liberałach. Och, jak oni wzdychają do Europy i Zachodu. Och, jak bardzo się boją, że PiS nas oddzieli od tego świata pomyślności. Ale jak przychodzi co do czego, to nie chcą korzystać z najlepszych wzorców europejskich. Bardziej rygorystyczne przepisy dla kierowców? Toż to totalitaryzm. Prawa kobiet? Nie przesadzajmy. Wyższe podatki? PRL tośmy już mieli, hehe. Poważna dyskusja o katastrofie klimatycznej? Teraz najważniejsze jest odsunięcie PiS-u od władzy.

To jest temat na książkę. Jak bardzo polscy „liberałowie” idealizują Zachód i Europę, a jednocześnie jak bardzo nie chcą korzystać z rozwiązań, które sprawdzają się w wybranych krajach europejskich. Machają flagą Unii, a pragną podatków jak na Białorusi. Ubóstwiają wszystko, co zachodnie, ale nie bardzo nadążają za tym, jak wygląda debata ekonomiczna na Zachodzie i wciąż traktują Leszka Balcerowicza jako autorytet, choć dziś nawet Bank Światowy jest na lewo od niego. Gdy coraz więcej krajów przyznaje prawa społeczności LGBT, oni znajdują sobie bohatera w osobie Romana Giertycha.

PS Żeby było jasne – nie traktuję Democracy Index jako wybitnie miarodajnego wskaźnika demokracji. Zwracam tylko uwagę na to, jak przedziwnym i pełnym paradoksów tworem stała się kategoria Zachodu i Europy w Polsce.

Źródło
Opublikowano: 2019-01-12 12:03:58

Tak jak Pan Tomasz napisał W najnowszym rankingu demokracji (Democracy Index 20

Bartosz Migas:

Tak jak Pan Tomasz napisał

W najnowszym rankingu demokracji (Democracy Index 2018) na pierwszym miejscu znalazła się Norwegia. Bawi mnie to, ponieważ kilka dni temu Wojciech Maziarski (demokrata, liberał, obrońca zdrowego rozsądku) orzekł, że Norwegia to „kraj orwellowski”. Jeden z przykładów na to, że bogactwo nie zawsze idzie w parze z wolnością. Bo wiadomo, w Norwegii mamy podły interwencjonizm państwowy, wysokie podatki i tym podobne straszne rzeczy. Zresztą Democracy Index musi wyjątkowo faworyzować kraje orwellowskie, ponieważ w europejskiej czołówce znajdują się jeszcze Islandia, Szwecja czy Dania. Ci pierwsi podczas kryzysu finansowego posunęli się nawet – o zgrozo! – do nacjonalizacji zadłużonych banków.

Więcej

Źródło:Bartosz Migas
Wiecej w kategorii: Bartosz Migas
Opublikowano: 2019-01-12 12:03:58
Opublikowano: 2019-01-12 12:03:58

Rząd PiS tańczy jak Amerykanie zagrają. Kolejny raz amerykańska ambasadorka trak

Rząd PiS tańczy jak Amerykanie zagrają. Kolejny raz amerykańska ambasadorka traktuje Polskę jak republikę bananową.

O co chodzi? Na tapecie pojawiła się nowelizacja ustawy o transporcie drogowym. Według niej wszystkie osoby trudniące się przewozem osób, będą musiały mieć licencję. Koszty jej uzyskania zostały obniżone, ba! Nawet wykreślono obowiązkowe szkolenia z topografii miast. Licencje muszą uzyskiwać m.in. taksówkarze.

Wtem! Na scenie zjawiła się Georgette Mosbacher, amerykańska ambasadorka. W piśmie do ministra Andrzeja Adamczyka zagroziła, że jeżeli polski rząd nie odstąpi od procedowanych zmian, to ona zrobi wszystko, aby wycofać amerykańskie inwestycje u nas.

Skąd takie zachowanie? Mosbacher wymusza na polskim rządzie, aby nie wprowadzać żadnych regulacji na Uber. To amerykańska firma, dzięki której „taksówkarzem” może stać się każdy, kto ma samochód i aplikację. Uber odbiera zarobek taksówkarzom, którzy muszą doliczyć do działalności podatki, koszty omawianych licencji i członkostw w korporacji taksówkarskiej.

Ministerstwo potulnie wycofało się ze zmian.

Tak właśnie Polska wstaje z kolan.

[Opis grafiki dla osób niewidomych i niedowidzących: Na zielonym tle widnieje dłoń pomalowana na wzór amerykańskiej flagi. Z dłoni zwisają sznurki, na których wisi kukiełka z podobizną Mateusza Morawieckiego. Napis brzmi: „Ambasadorka Mosbacher dyktuje polskiemu rządowi, jak ma rządzić”.]


Źródło
Opublikowano: 2019-01-10 15:26:46

Jak przekazać 1% podatku na rzecz organizacji pożytku publicznego (OPP) w usłudze Twój e-PIT

Fundacja Ocalenie:


Fundacja Ocalenie jest Organizacją Pożytku Publicznego – można nam więc przekazywać 1% podatku.
➡️Wystarczy, że znacie nasz KRS: 0000030279
Środki z 1% zawsze przeznaczamy na pomoc dla uchodźców i uchodźczyń w Polsce 🙂

https://www.podatki.gov.pl/pit/twoj-e-pit/jak-przekazac-1-podatku-w-usludze-twoj-e-pit/jak-przekazac-1-podatku-na-rzecz-opp-krok-po-kroku/?fbclid=IwAR3IgKM8VNQl2LFzQL59XUqIuAY8Mhmq9j2dDSibMfUIYbeZYBiBxVxJs4w

Jak przekazać 1% podatku na rzecz organizacji pożytku publicznego (OPP) w usłudze Twój e-PIT

Źródło
Opublikowano: 2019-01-09 11:43:16

9 STYCZNIA – DZIEŃ TŁUSTEGO KOCURA!

? 9 STYCZNIA – DZIEŃ TŁUSTEGO KOCURA! ?

Tylko 9 dni trzeba, by przeciętny menedżer spółki z indeksu WIG20 zarobił tyle, ile zwykły pracownik zarabia przez cały rok. Wg danych mediana rocznych zarobków członków zarządów spółek z WIG20 to aż 1 700 000 zł brutto. To prawie 4700 zł dziennie! Tymczasem mediana zarobków w Polsce to tylko 3511 zł brutto.

Mimo dobrej koniunktury i wzrostu płac dziura między zarobkami większości a elit wciąż jest ogromna. Wciąż też niesprawiedliwie rozłożony jest ciężar utrzymania państwa. Mimo obietnic PiS nie zwiększył kwoty wolnej od podatku, nie zrobił też nic, by ukrócić przywileje podatkowe najzamożniejszych.

Zarabiający astronomiczne kwoty prezesi i członkowie zarządów spółek powinni płacić większe podatki. Ciężar utrzymania publicznej edukacji czy opieki zdrowotnej nie może leżeć w tak dużym stopniu tylko na barkach niezamożnej większości. Dlatego jako Razem wprowadzimy sprawiedliwy system podatkowy – z większą progresją podatkową i wyższą kwotą wolną od podatku.

[Opis dla osób niewidomych i niedowidzących: Na górze grafiki jest tytuł: "Dziś 9 stycznia, dzień TŁUSTEGO KOCURA". Poniżej jest zdjęcie tłustego kota z groźnym wyrazem pyska. Pod zdjęciem jest tekst: "Tylko 9 dni wystarczy przeciętnemu menedżerowi spółki z WIG20, by zarobić tyle, ile przeciętny pracownik zarabia w rok".]


Źródło
Opublikowano: 2019-01-09 08:09:00

Sto lat temu w Polsce cieszono się pierwszymi dniami i tygodniami z 8-godzinnym dniem pracy, sprezentowanym polskiemu sp

Remigiusz Okraska:

Sto lat temu w Polsce cieszono się pierwszymi dniami i tygodniami z 8-godzinnym dniem pracy, sprezentowanym polskiemu społeczeństwu przez "lewaków" z rządów Daszyńskiego i Moraczewskiego. Sto lat temu, powtórzę.

Od tamtej pory minęły długie dekady. Niespotykanie wzrosły wydajność przemysłu, produktywność, ogólna rentowność i przyrost zamożności, mechanizacja i automatyzacja pracy. Ba, cały ten kraj jest zupełnie innym krajem, jest krajem, w którym wiele spraw wygląda kiepsko, ale w porównaniu z realiami sprzed stulecia, czyli z krajem czworaków, klepisk, kurnych chat i analfabetyzmu – jesteśmy dziś bogaci i potężni. Mimo zmiany granic, mamy podobną co wtedy liczbę ludności, czyli nie posiadamy np. dodatkowych 40 milionów do wykarmienia. Jasne, chcemy żyć na o wiele wyższym niż wtedy poziomie (nawet dzisiejszy parias ma więcej niż ówczesny średniak), ale produktywność gospodarki i kumulacja bogactwa są wobec tamtych realiów daleko większe.

Nic zatem nie uzasadnia wciąż tak długiej pracy. A nawet dłuższej, bo wówczas pracowano zwykle w pobliżu miejsc zamieszkania, gdy obecnie sporo prac wymaga dojazdów – odległość plus korki i inne sprawy wydłużają wielu ludziom czas poświęcany na pracę do co najmniej 10 godzin dziennie. Jeśli do czasu snu dodamy te 10 godzin, a do tego niezbędne obowiązki domowe/życiowe niezwiązane z pracą, a na to wszystko nałoży się jeszcze zmęczenie pracą i dojazdem do niej, to na życie prawdziwe zostają de facto ochłapy czasu i sił.

Nie ma dziś zatem postulatu bardziej humanistycznego i bardziej wyrażającego troskę o człowieka niż skrócenie po aż stu latach oczekiwania czasu pracy – do 5-6 godzin dziennie, nie więcej. Nie ma uzasadnienia tak długa harówka jak dzisiaj. Oczywiście ma ona uzasadnienie z punktu widzenia kapitału i dyscyplinowania siły roboczej, ale zwróćcie uwagę, że posiadacze kapitału straszą nas automatyzacją i robotyzacją, wszystko to w realiach wciąż sporego bezrobocia w wielu krajach, a w oczywistej logicznej kontrze do tego stoi rzeczywistość utrzymywania długiego dnia pracy dla tych, którzy ją posiadają.

Powstaje oczywiście pytanie o dochody i poziom życia, bo zapewne część biznesu i ich pomagierów łaskawie przyznałaby prawo do krótszej pracy za cenę obniżki płacy, co skutecznie storpedowałoby taki pomysł, bo za coś musimy żyć w ogóle, a szczególnie w świecie dołowania zarobków klas ludowych i sporej części klasy średniej. Odpowiedź na to pytanie ma oczywiście charakter polityczny i wymagałaby złamania potęgi kapitału i wielu rozwiązań korzystnych dla niego (jak "wolny handel" bez ceł itp., bo wtedy nie można by już tak łatwo wywierać na nas presji tańszą siłą roboczą w Chinach, Bangladeszu, na farmie robotów itd.) Ale tak czy owak obecny wymiar pracy jest antyludzki.

Praca ma szereg wartości z punktu widzenia jednostkowego i społecznego, dla ciała, duszy, relacji międzyludzkich itp. Ale praca nadmierna nie ma żadnej wartości.

"Pisałem więc, mamusia i tatuś wybierali się do kinematografu, a ja odrabiałem lekcje. »Kim chciałbym zostać?«. Pan kierownik powiedział, że każdy uczeń powinien chcieć sięgać jak najwyżej, że musi chcieć zostać w życiu kimś znaczącym, na przykład prezydentem albo Bat'ą, albo sędzią sądu najwyższego, albo dyrektorem poczt, ja jednak pisząc nadobowiązkowe wypracowanie domowe wyznałem, że chciałbym być bezrobotnym. Taki bezrobotny nie chodzi do pracy, a ja także nie lubię chodzić do szkoły, co wieczór rynek pełen jest bezrobotnych, którzy kipią wprost wesołością i pokrzykują do siebie, a kiedy pada deszcz, siedzą w gospodach, gdzie grają w karty; bezrobotni w naszym miasteczku są zawsze wspaniale opaleni, bo mają czas, by kąpać się i leżeć na słońcu przez cały dzień, a gdy nadejdzie zima, grają w hokeja bez łyżew. Ileż wtedy nawoływań i pokrzykiwań na zamarzniętej rzece! Tak więc bezrobotni z naszego miasteczka żyją sobie beztrosko, bo rano wstają dopiero wówczas, kiedy się obudzą, i wobec tego bezrobotni z naszego miasteczka wyglądają znacznie lepiej niż ci ludzie, co to chodzą do pracy i nie mogą pozbyć się lęku, że ich z pracy wyrzucą…" (Bohumil Hrabal – "Taka piękna żałoba").

Źródło
Opublikowano: 2019-01-08 19:40:30

Już za tydzień, we wtorek, 15 stycznia spotykamy się na gdańskim Długim Targu na


Już za tydzień, we wtorek, 15 stycznia spotykamy się na gdańskim Długim Targu na wydarzeniu: Trójmiasto dla Ziemi "Pierwszy Protest" EarthStrike PL. Kiedy "okazało się", że smog istnieje także Trójmieście, Trójmiejski Park Krajobrazowy jest nieocenionym źródłem surowca, a podniesienie się temperatury na świecie, które spowoduje wzrost poziomu morza jest realnym zagrożeniem dla Pomorza – wychodzimy na ulice pokazać, że to najwyższy czas zawalczyć o jakość naszego życia na co dzień!

ℹ️Co jest Strajk dla Ziemi?
Jest to ogólnoświatowa seria protestów mająca na celu zwrócić uwagę rządzących na pogarszający się drastycznie stan naszej planety.

ℹ️Kto strajkuje?
My, ludzie na całym świecie, planujemy strajk generalny, aby uratować planetę. Nasza planeta jest niszczona przez zanieczyszczanie środowiska i dewastację klimatu. Jeśli to się nie zmieni w najbliższym czasie, klimat na Ziemi przestanie być przyjazny dla człowieka.

ℹ️Nasze żądania:
– Zmniejszyć emisję gazów cieplarnianych, tak aby spełnione zostały wymogi określone w porozumieniu paryskim i pracować nad dalszą redukcją emisji
– Całkowite przejście na bezpieczne i przyjazne dla środowiska źródła energii przed 2035 rokiem
– Natychmiast zaprzestać niszczenia lasów deszczowych i innych siedlisk dzikiej przyrody
– Rekultywacja środowiska naturalnego zanieczyszczonego przez człowieka
– Rządy muszą pociągnąć inne rządy i korporacje do odpowiedzialności w celu obrony natury i klimatu

Źródło
Opublikowano: 2019-01-08 14:00:01

Amazon zwolnił pracownicę po tekście o warunkach pracy. Związek zawodowy żąda jej przywrócenia

Maja Staśko:

"Znamy dziesiątki innych osób, których również spotkała podobna historia: dlatego że brali udział w protestach, zachorowali, nie zgadzali się ze swoim managerem lub odmawiali przyjęcia notatki służbowej zarzucającej im niewykonanie norm" – pisze OZZ Inicjatywa Pracownicza Amazon. I żąda zaprzestania zatrudniania przez agencje pracy, wycofania umów czasowych i przywrócenia do pracy lub odszkodowań dla wszystkich osób niesprawiedliwie pozbawionych pracy, także mnie.

A Amazon Development Center Poland odpowiada: "Może kiedyś doczekamy dnia, kiedy OZZ dostrzeże dobre rzeczy, które jako pracodawca robimy".

Rzecz w tym, że pracownicy i związki zawodowe nie muszą być za nic wdzięczne wielkim korporacjom – to dzięki nam korporacje mają zyski, a miliardowe majątki ich właścicieli są coraz większe. Nie ma tu nic z dobroczynności czy łaski – sukces Amazona to zasługa codziennej ciężkiej pracy pracowników fizycznych.

Bez walki nie ma co liczyć na lepszą pracę, nikt nam jej łaskawie nie podaruje.

Amazon zwolnił pracownicę po tekście o warunkach pracy. Związek zawodowy żąda jej przywrócenia

'Wszystkich nas nie zwolnicie' – tak zostało zatytułowane oficjalne stanowisko Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Inicjatywa Pracownicza AMAZON, w którym członkowie wyrazili oburzenie zwolnieniem Mai Staśko, pracownicy, która na łamach Gazeta.pl opisała warunki pracy panujące w Amazonie.

Źródło
Opublikowano: 2019-01-07 20:55:54

Łukasz Szumowski, pisowski minister zdrowia, za nic ma dobro pacjentów! Czy jest

Łukasz Szumowski, pisowski minister zdrowia, za nic ma dobro pacjentów! Czy jest naszym rzecznikiem, czy przedstawicielem handlowym korporacji? Tańczy, jak zagrają mu międzynarodowe firmy farmaceutyczne. Horrendalne pieniądze za refundację ekstremalnie drogich leków zapłacimy my, polscy pacjenci.

W październiku zeszłego roku jeden z leków amerykańskiego giganta Genentech nie znalazł się na liście leków refundowanych. Ministerstwo Zdrowia tłumaczyło to zbyt wysoką ceną specyfiku i brakiem jakichkolwiek rabatów ze strony producenta. Po naciskach ze strony amerykańskiej ambasady, pomimo ogromnych pieniędzy, jakich zażądała korporacja, lek pojawił się na liście dwa miesiące później.

Pół roku temu informowaliśmy o przekręcie z lekiem Xarelto. Ministerstwo w porozumieniu z koncernem Bayer zmanipulowało ceną leku, aby ten, po wygaśnięciu wyłączności rynkowej, nie staniał. Czym jest wyłączność? To termin, w którym dana korporacja traci monopol na produkcję danego leku. Idzie za tym obniżka cen aż o 1/4. Tuż przed tą datą MZ wraz z Bayer podnosi cenę tak, że po obniżce Xarelto kosztuje… tyle samo co przed podwyżką. Urzędniczka, która zaczęła dociekać o przyczyny tych decyzji została zwolniona.

Twoje zdrowie to nie towar. Państwo musi być zdolne do produkcji dobrych i tanich leków, również na ciężkie i rzadkie choroby.

Dlatego żądamy dymisji ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego i apelujemy do posłów o uchwalenie dla niego wotum nieufności. #AferaLekowa

[Opis dla osób niewidomych i niedowidzących: Grafika przedstawia rękę trzymającą opakowanie z tabletkami leków. Ręka podpisana jest strzałką: "Korporacje", tabletki podpisane są strzałką "Ceny leków". Ręka z opakowaniem jest nad konturem Polski, na którym widoczne są małe postaci, podpisane strzałkami: "Polscy pacjenci", "Ty", "Twoje dziecko", "Twój dziadek", "Twoja mama", "Twoja przyjaciółka". Ręka wygląda, jakby chciała zmiażdżyć postaci na konturze trzymanym przez siebie opakowaniem z lekarstwami. Na dole jest wyróżniony napis: "Po czyjej stronie jest Ministerstwo Zdrowia? Naszej czy firm farmaceutycznych?".]



AferaLekowa

Źródło
Opublikowano: 2019-01-07 13:37:40

Adrian Zandberg z Razem: czy jesteśmy kolonią USA? – felieton dla Super Expressu



Adrian Zandberg ze swojej kuchni w weekendowym felietonie w Super Expressie.
Wydanie 05-06.01.2019

Ambasada USA decyduje o tym, jakie Polska kupi leki. Po interwencji pani ambasador Mosbacher zmieniliśmy państwową listę leków refundowanych. Wszystko po to, żeby wskazana przez USA korporacja zarobiła duże pieniądze. Naszym państwem coraz silniej kierują międzynarodowe korporacje i ich lobbyści. Teraz dochodzi do tego ręczne sterowanie przez ambasadę USA. Czy to jeszcze Polska, czy już Ameryka Łacińska?

#partiarazem #lewicarazem #lewica #adrianzandberg #zandberg

Zobacz inne nasze filmy:

Adrian Zandberg o protestach na Węgrzech:
https://www.youtube.com/watch?v=_AmAb5e9HVE

Partia Razem na Paradzie Równości 2018:
https://www.youtube.com/watch?v=KIGZolW2C5E

Partia Razem: „Dość rasizmu i faszyzmu” – Maciej Konieczny i Justyna Samolińska, 17.03.2018
https://www.youtube.com/watch?v=h_W9RByLIfQ&list=PLZ9cRfpfcabOLb9RkgoXilzvkTM66FXE0

Partia Razem: Czego sobie życzymy na dzień kobiet?
https://www.youtube.com/watch?v=-FdDgWnVo98&list=PLZ9cRfpfcabOLb9RkgoXilzvkTM66FXE0&index=2

Partia Razem: Prawda o „Żołnierzach Wyklętych”. O tym nie usłyszycie w Telewizji Publicznej
https://www.youtube.com/watch?v=DfO2JhG0OlY&list=PLZ9cRfpfcabOLb9RkgoXilzvkTM66FXE0&index=3

Partia Razem: Odpowiedź na Marsz Żołnierzy Wyklętych, Hajnówka 24.02.2018
https://www.youtube.com/watch?v=5oGb_JDJ5H0&list=PLZ9cRfpfcabOLb9RkgoXilzvkTM66FXE0&index=4

Źródło
Opublikowano: 2019-01-05 17:49:20