Hipokryzja Polaków – nie tylko Polaków, bo zjadliwie komentują i Węgrzy – jest rozczulająca. Oto pojawiły się na Buniu i

Tomasz Markiewka:

Hipokryzja Polaków – nie tylko Polaków, bo zjadliwie komentują i Węgrzy – jest rozczulająca. Oto pojawiły się na Buniu i wykopie zdjęcia autobusu zdewastowanego przez uchodźców. Widok niby przykry – śmieci i stolec pod siedzeniem. W rewanżu idzie szkwał oburzenia i wyzwisk, zestaw raczej klasyczny: zwierzęta, brudasy, wypierdalać, cyklon B. Pomijam już fakt, że mowa o jednym autobusie, a na granicę z dowieziono parę tysięcy uchodźców, zatem pojazdów w użyciu musiało być pewnie kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt, i że na materiale fotograficznym widać nieco jabłek rozrzuconych po podłodze, butelki, ze dwie paczki pieluch i jakieś karimaty, ale w porządku, rozumiem. W obliczu naprawdę wysokich emocji i SPRAWY to są detale. Nie przesądzam jak do tego wszystkiego doszło – pewnie w tej masie uchodźców są i wandale, a może to efekt zmęczenia i frustracji, a w takich chwilach nie dba się o prawidłową segregacje odpadów. Ale żeby nie było – jakiegokolwiek niszczenia i wybrzydzania nad podarowanym nie pochwalam.

Dlaczego hipokryzja? A to dlatego, że większy chlew, to ja, proszę państwa, widywałem po seansach filmowych w klimatyzowanych salach kin Łodzi czy Warszawy, kiedy to kulturalne społeczeństwo nasze pod wpływem błysków na ekranie roniło dokoła popcorn i tacos, wrzucało pod fotele opróżnione puszki, małpki i kubki po koli. A to dlatego, że las obok którego mieszkam jest zawalony poremontowym syfem – od gruzu przez żelastwo po folię. W kroguleckim borze trafiają się również spracowane odbiorniki tv i lodówki. A to dlatego, że starczy przejść o sobotnim czy niedzielnym poranku reprezentacyjną ulicą Piotrkowską i naocznie przekonać się, jak bardzo udana była w nocy zabawa. Utłuszczone papiery od hambaksów, opakowania po czipsach, potłuczone flaszki i zmięte opakowania po fajkach. A to dlatego, że widziałem około miliona razy, gdy w dzień biały i w przytomności innych obywateli jakiś pan lub pani nie mieli oporów przed tym by rzucić nadpalonego papierosa na trotuar, splunąć obficie, wypuścić z delikatnej dłoni papierek od batonika. [Tu koniecznie opowieść o jegomościu z 5, który w zatłoczonym autobusie obcinał sobie paznokcie maszynką.] A to dlatego, że w centrach wielkich miast polskich częściej można wyczuć urynę niż róże. A to dlatego, że wokół osiedlowych spożywczaków i sklepów z alkoholem jest tyle szkła, kapsli i petów, że da się je brać szuflą. A to dlatego, że gdy na wiosnę schodzą śniegi znać po skwerach i trawnikach, jak skrzętnie Polacy sprzątają gnój po swoich pieskach. A to dlatego, że kiedy cywilizowani hiszpańscy kibice zostawili niedawno trzodę na Saskiej Kępie, to nikt ich nie wysyłał do komory gazowej. Etc., etc.

A właśnie – kibice. Kilka ładnych lat temu przemieszczałem się tramwajem z Widzewa do śródmieścia, niestety – był to piątek derbowy. Wraz ze mną wsiadła trzydziestoosobowa – na oko – grupa kiboli. Pierwsze co, to otworzyli browary i zaczęli spożycie do wtóru beków i dyskretnych strzyknięć śliną. Niektórzy siedli i wywali nogi na oparcia lub wręcz okna. Ze dwóch ostentacyjnie jarało szlugi. Niektórzy mieli ze sobą chińskie żarełko, więc ucztowali w trybie grymaśnego przedszkolaka – co smaczne do brzusia, co przykre na zewnątrz. Ścieliła się więc u nóg współpasażerów kapusta czerwona, ryż, kurczak gong bao i niestrawione elementy sajgonek. Potem nadeszła pora śpiewów, bluzgów i grupowego skakania. Śmiechom i radości nie było końca!

No i teraz się zastanawiam, ilu spośród tych chwatów, którzy wtedy ot tak dla przyjemności spustoszyli tramwaj we własnym mieście, siedzi teraz przed kompem i pracowicie wypisuje: " – Co oddziela ludzi od zwierząt? – Morze Śródziemne.", dzicz, bydło, wypierdalać. A może wszyscy?

Źródło
Opublikowano: 2015-09-06 14:59:04