Zaczepiłam na przystanku dwóch Włochów. Długo się wahałam, ale w końcu uznałam, ze należy – mieli wyraźnie ciemniejsza k

[ad_1]

Zaczepiłam na przystanku dwóch Włochów. Długo się wahałam, ale w końcu uznałam, ze należy – mieli wyraźnie ciemniejsza karnację, mówili w obcym języku, byli zadbani, jeden miał kolczyki w uszach; wyglądali 'inaczej', jestem pewna, ze chłopcy z MN po trzecim piwie mogliby ich uznać za wrogów ojczyzny. Powiedziałam, że Marsz, że święto niepodległości, żeby uważali, że nie jest bezpiecznie. Gadaliśmy chwilę, nic nie rozumieli – słyszeli że to radosna rocznica, czemu ktoś miałby ich bić. Wyjaśniałam, czując dojmujący wstyd.
I ten wstyd to chyba jest właśnie ten cały patriotyzm, o który zrobiono to zamieszanie.

[ad_2]

Źródło
Opublikowano: 2016-11-11 18:49:03