Łukasz Najder:

A to druga część interesującej rozmowy z Andrzejem Lederem.

"PiS jest przede wszystkim dziełem jednego wybitnego polityka, który dokonał tego, co zwykle jest bardzo trudne – połączył interesy bardzo różnych grup w jedną historię, w jedną opowieść polityczną. I w tej grupie jest na pewno część ludzi jakoś wykorzystanych czy wykluczonych. Ale też jest cała masa – i myślę, że to jest tak naprawdę największa siła PiS-u – odłamu klasy średniej, która sobie świetnie radzi, ale z wielu względów nie odpowiada jej ten rodzaj państwa i gospodarki, który lansował ten drugi odłam klasy średniej, liberalny.

– Dlaczego jej nie odpowiada?

Nie chcą zbyt szybkiej modernizacji, zbyt trudnej konkurencji, zbyt powszechnej równości… Spotkałem producenta mebli z pewnego miasta, który mówił: „Co, moje dziecko ma jeść na stołówce szkolnej z dziećmi tych meneli, co u mnie pracują?!”.

– Kto jeszcze składa się na tę „grupę zmieniającą władzę”?

Są też ludzie prostu bardzo konserwatywni, tradycjonalistycznie myślący, dla których wszystko, co nie jest religijne, jest po prostu obrazą. Są ludzie, którzy są niezadowoleni z tego, jak wyglądało ostatnie 8 lat. Jest bardzo wielu – więcej niż PiS kiedykolwiek by chciał przyznać – którzy uważają, że narodowy socjalizm PRL był lepszy niż demokracja. Są tacy, którzy po prostu nienawidzą Żydów i uważają, że zachodnia to ustrój żydowski.

Jest wreszcie ta część młodzieży, która ma poczucie, że nastąpiło skostnienie struktur, to znaczy, że wszystkie fajne miejsca są dzisiaj zajęte. Wiadomo, że dwudziestu paru latach w każdej demokracji następuje taki moment, kiedy pokolenie, które wyrosło w tej demokracji, chce znieść dotychczasowych dysponentów władzy i zająć ich miejsce. I te wszystkie grupy udało się Kaczyńskiemu skleić".

[…]

"- Ale wcześniej ta liberalna opowieść o Zachodzie, UE, prozachodnich aspiracjach, itd., wystarczała?

Tak, wystarczała mniej więcej do 2004 roku. To pokolenie, które jeszcze dobrze pamiętało PRL, miało poczucie, że to hasło „dogonić/przegonić Zachód” jest nadal czymś niesłychanie ważnym. I miało poczucie, że jest to cel warty ich aktywności. Ale to się już wyczerpało. Skończyło się. Dla kolejnego pokolenia, dla młodych ludzi, którzy głosowali na PiS, takie rzeczy jak Unia, otwarte granice, ciepła woda w kranie czy grill to już oczywistości. A Platforma, czy cały anty-PiS, ten moment, w którym to przestało wystarczać, zupełnie przegapili.

– Jakim cudem przegapili? Byli głupi, ślepi i głusi?

Przegapili ten moment nie z powodu braku spostrzegawczości, tylko dlatego, że nie mieli żadnego projektu, który mogliby zaproponować tym wszystkim ludziom. Szczególnie tym, którzy grill, owszem, mieli, ale za mały, i którzy, owszem, mieli ciepłą wodę w kranie, ale za drogo za nią płacą. Tym, którym poczucie krzywdy, nierówności i niedostępności bardzo wielu rzeczy, odebrało godność.

Możemy abstrakcyjnie mówić o całej sferze socjalnej i ekonomicznej, ale chcę powiedzieć o jeszcze jednej bardzo ważnej rzeczy. Człowiek, który jest na śmieciówce, któremu nikt nie da kredytu, który nie może założyć rodziny, ma nie tylko ograniczone możliwości ekonomiczne, ale też naruszone jest jego rzeczywiste poczucie godności. On naprawdę znajduje się w takiej sytuacji, że czuje się trochę śmieciem, kimś, kto jest niegodnie traktowany. I nic dziwnego, że z tego wynika ogromna wściekłość. I to dotyczy również np. człowieka, który musi czekać pół roku na banalny zabieg medyczny czy głupią operację, która mu pozwoli chodzić, albo człowieka, który ma kłopot z załatwieniem jakiejkolwiek sprawy w urzędzie…".

Andrzej Leder: PiS wywrócił stolik. Grill i ciepła woda w kranie dawno przestały Polakom wystarczać

– Lech Wałęsa jest osobą, która uratowała mi życie. W marcu 1981 roku, kiedy trwały przygotowania do strajku generalnego Solidarności, a rosyjskie czołgi na Białorusi grzały silniki, byłem gotów szturmować

Źródło
Opublikowano: -12-06 19:47:14