Łukasz Najder:

"– Byłem zszokowany, gdy Putin gościł w Wiedniu cztery miesiące aneksji Krymu i odbierał owacje na stojąco. Brawo biła finansjera, więc być może chodzi o pieniądze. Cały czas słyszę narzekanie na sankcje, ale czy naprawdę mój kraj tak bardzo cierpi z ich powodu? Owszem, w Wiedniu i Tyrolu jest mniej turystów, ale można z tym żyć.

Część Austrii do 1955 r. okupowali Sowieci. To nie zadziałało jak szczepionka?

– Najwyraźniej nie. Poza tym u nas zawsze silne były nastroje antyamerykańskie. Mam wielu znajomych, którzy bardzo nie lubią Ameryki, za to rozumieją Rosję i Putina – a mówię o elicie intelektualnej. Dziwne jednak, że chętnie pojadą do Nowego Jorku, ale nigdy do Moskwy. Dzieci wyślą na naukę do Szwajcarii albo do Wielkiej Brytanii, za to by ich nie posłali do Rosji, nawet na wycieczkę. Wszyscy narzekają na ten dekadencki Zachód, ale gdy przychodzi co do czego, to właśnie tam chcą mieszkać. Zresztą proszę spojrzeć na samych Rosjan. Uważają, że ich kultura i są lepsze, ale gdy niedawno byłem w drogim austriackim szpitalu, co trzeci pacjent był Rosjaninem".

[…]

"Już Haidera próbowano pokonać, podbierając mu hasła. I dziś inne opcje próbują tej strategii. To fatalne, bo gdy wyborcy słyszą od umiarkowanych liderów, że skrajny polityk ma rację, to wolą oryginał, który mówi, jak jest, a nie kogoś, kto zmuszony sondażami przyznaje mu rację.

Trzeba stanowczo powiedzieć: mamy własny program. Tymczasem podczas ostatnich wyborów w Austrii każdy chciał pokazać, że jest „prawdziwym patriotą”. Pojawiło się wręcz w kampanii słowo „Heimat”, którego jeszcze parę lat temu nikt nie używał, bo pachniało nazizmem i ideologią „Blut und Boden”, „krwi i ziemi”. Nawet kandydat Zielonych używał słowa „Heimat”. Nie mam nic przeciw temu słowu, ale chodzi o kontekst: wszyscy używali go, żeby uzyskać poparcie prawicy".

[…]

"Niedawno w Wiedniu była polska demonstracja. Jeden z manifestantów miał transparent „Polska dla Polaków”. Zapytałem, co robi w Austrii. Odparł, że żyje tu i pracuje od 12 lat.

Stwierdziłem, że może w takim razie ja wyjdę na ulicę z hasłem „Austria dla Austriaków”, a wtedy on zaczął przekonywać, że nie, że przecież dobrze pracuje i nie trzeba robić mu krzywdy.

Czyli w Polsce nie może być innych, ale za to Polacy mogą być wszędzie. Cóż, teraz, Brexicie, Polacy poczują, co to znaczy być niechcianym".

Polska, Węgry, Austria… Wszędzie słychać miarowy krok ze Wschodu

Liberałowie, demokraci, konserwatyści próbują odebrać głosy skrajnej prawicy, podbierając jej część haseł. To pułapka, bo każdy woli oryginał, który 'mówi, jak jest'

Źródło
Opublikowano: 2017-01-12 12:40:43