29 marca odbyły się obrady Rady Miasta Gdyni, na których przyjęto jednogłośnie plan rewitalizacji sześciu zaniedbanych obszarów miejskich. Najgorętszą reakcję wywołała sprawa Wzgórza Orlicz-Dreszera (tzw. Pekinu), gdzie miasto planuje wysiedlenie i dopłaty do rynkowego wynajmu, oraz wsparcie mieszkańców poprzez Pomocy Społecznej. Balkon dla obserwujących obrady (zwykle niemal pusty) wypełnili zatroskani gdynianie i gdynianki, o których losie zadecydować mieli radni i radne. Towarzyszyli im działacze Ruchu Sprawiedliwości Społecznej oraz partii Razem.

Dziesięciolecia życia w braku poczucia bezpieczeństwa i stabilizacji czy ostatnie praktyki właścicieli gruntów, utrudniających (przy braku skutecznej ochrony mieszkańców ze strony miasta) i tak ciężkie życie na Wzgórzu Orlicz-Dreszera, doprowadziły mieszkańców do skrajności. Reakcja obserwujących obrady przybierała kilkukrotnie formę oburzonego krzyku. Władze miasta zamiast przyjąć krytykę mieszkańców próbowały sytuację tłumaczyć ingerencją i upolitycznianiem problemu „Pekinu” przez aktywistów „spoza Gdyni”.

Nie zgadzamy się na zamykanie ust mieszkańcom i grupom sprzeciwu oskarżeniem o polityczność. Szczególnie że oskarżenie to pada ze strony lokalnych polityków już sprawujących władzę i udających, że są apolityczni. Blokowanie w ten sposób dialogu i zniechęcanie mieszkańców do solidarnej, zorganizowanej walki o ich interes (dach nad głową!) to postępowanie antydemokratyczne. Gwałtowne manifestowanie sprzeciwu przez mieszkańców jest zrozumiałe i usprawiedliwione, biorąc pod uwagę, że nie są słuchani, a ich pomysły bez uzasadnienia odrzucane. Proces konsultacyjny ewidentnie nie został przeprowadzony tak rzetelnie, jak zapewniają władze Gdyni.

Radnym i obserwującym obrady rozdawaliśmy nasze ulotki, solidaryzowaliśmy się z mieszkańcami i apelowalaliśmy do władz Gdyni o rozpoczęcie budowy mieszkań.

Domagaliśmy się też wysłuchania uwag środowiska aktywistów i mieszkańców w sprawie kontrowersyjnego planu zagospodarowania Międzytorza.

Nasze obawy budzą plany wybudowania w okolicach dworca PKP kolejnego wielkiego centrum handlowego w środku miasta. Może ono poważnie zagrozić dochodom drobnych handlowców z pobliskiej Hali Targowej, a nawet z ulicy Świętojańskiej. Życie miejskie zostanie wyssane z publicznych ulic pod prywatny dach handlowego molocha. Ponadto nowa inwestycja ściągnie dodatkowy ruch samochodowy do centrum miasta, już teraz słabo radzącego sobie z korkami i parkowaniem.

#Gdynia #





Źródło
Opublikowano: 2017-04-06 19:56:04