Łukasz Najder:

pan Janek – człowiek przylegający

"W ramach nigdy niekończącego się projektu przywracania polskiej kulturze tożsamościowego punktu ciężkości, premier Rzeczpospolitej świętuje osiemdziesiąte urodziny człowieka, którego biografię można określić jako nieprzerwaną, dostosowaną do czynników środowiskowych, mutację pomiędzy stanem śliskim i lepkim.

Pietrzak komponował antyzachodnie hymny (https://www.facebook.com/…/videos/vb.70…/10153987555316533/…), odbierał od władzy ludowej błyszczące odznaczenia, sprawnie wszedł w rolę drugorzędnego barda "Solidarności", a 89 skończył jako wulgarny dziad, który benefisy w TVP Kultura i stałe podpięcie do kroplówki rządowych pieniędzy potrafi uczcić jedynie wzywaniem do "rozstrzelania" byłych prezydentów (http://polskaniepodlegla.pl/…/6773-jan-pietrzak-o-liscie-by…) i bluzgania na wyborców politycznych przeciwników (http://natemat.pl/187101,nie-wierze-ze-tvp-cos-takiego-poka…).

Prawica nie ma w tym kraju kultury i nic się nie zapowiada, żeby ją zaczęła tworzyć, dlatego z jednej strony tak wściekle broni resztek żałośnie imitowanej "instytucjonalizacji" w nawet najbardziej przegranych sprawach (jak dzisiejsza inba z odwołaniem Morawskiejgo z Teatru Polskiego we Wrocławiu), a z drugiej rozdyma do niebotycznych rozmiarów swoje własne "kulturalne autorytety", wciąż licząc, że Pietrzaka, Wildsteina czy Ziemkiewicza uda się państwowymi dotacjami spaść na tyle, że poza nimi nic już nie będzie widać i skutecznie zhegemonizują cały narodowy horyzont kulturowy. Z tych wszystkich zzombifikowanych gburów Pietrzak pozostaje być może najbardziej odrażający, stąd też – pudruje się go najintensywniej i najbardziej desperacko. Nawet przy udziale najwyższych władz państwowych".


Źródło
Opublikowano: 2017-04-26 23:11:50