Roman czyli godność

Piotr Ikonowicz:

[ad_1]

Roman czyli godność

Roman jest bankrutem. Upadł konsumencko, stracił mieszkanie. A ponieważ syndyk dał mu pieniądze na wynajęcie mieszkania na wolnym rynku na okres 24 miesięcy, pomoc społeczna uznała to za dochód i odebrała mu 600 zł zasiłku stałego, który jako osobie niepełnosprawnej przysługiwał mu na życie. Roman jest moim rówieśnikiem, ma 61 lat i całe życie uczciwie przepracował. Najpierw jako muzyk w Filharmonii Białostockiej, z którą grając na kontrabasie koncertował nie tylko w Polsce ale i w Nowym, Jorku, Wiedniu, Paryżu. A kiedy z powodu choroby zawodowej (kręgosłup) nie mógł już grać przekwalifikował się na agenta ubezpieczeniowego. Miał ładny samochód, mieszkanie w centrum Warszawy i wszystko stracił, bo kredyt na mieszkanie wziął we frankach. Dziś, kiedy pieniądze na wynajem się skończyły, jest bezdomny i pozbawiony jakiegokolwiek dochodu. Kiedy przyszedł do Kancelarii bardzo się u nas zadomowił. Zamieszkał u jednej z działaczek i rozpoczął pisanie klientom naszej organizacji wniosków o upadłość. Dzięki jego staraniom dziesiątki osób udało się uratować przed nękającymi windykatorami, wierzycielami, komornikami. Wiele z nich zasiliło nasze szeregi.
Nasz nowy działacz wyróżnia się elegancją, zawsze odprasowany, pachnący, uśmiechnięty, sprawia wrażenie człowieka sukcesu, tryska optymizmem. Ma co jeść, bo pewien restaurator ofiarował nam 10 obiadów w dni powszednie, którymi żywią się wszyscy ludzie, którzy pojawiają się u nas, a nie bardzo mają za co kupić żywność. Kiedy idzie do Pomocy Społecznej by starać się o jakiś zasiłek czy zapomogę, nikt nie wierzy, że jest biedny czy bezdomny. Urzędniczki podejrzewają, że to reporter, który przyszedł zebrać informacje. Ponieważ stara się o mieszkanie socjalne, urzędnicy próbują ustalić gdzie przebywa. Ostatnio straż miejska zrobiła mu jako bezdomnemu zdjęcie na ławce w pobliżu naszego biura, Mieszkanie po znajomych jest dla nich trudne do zaakceptowania więc jedna z pań z ratusza zaproponowała by zamieszkał w przytułku, na co Roman zapytał dramatycznym tonem: „A pani tam była?”
Kiedyś siedział jak zwykle w naszym biurze przy swoim nowiutkim laptopie, który ocalił od upadłości, jako narzędzie pracy i pisał komuś pismo urzędowe, kiedy zadzwoniła do niego pani z telefonii komórkowej proponując zakup kablówki. Na co Roman poprosił, żeby do kablówki dołączyli „domek”. Jak to? pyta panienka z telefonu. A tak to, że jestem bezdomny i nie mam gdzie zainstalować tego co pani chce mi sprzedać. Żeby to kupić musiałbym od was dostać domek..
Ma kilkanaście groszy w kieszeni, ale chętnie odwiedza salony samochodowe najdroższych marek i umawia się na jazdy próbne. Stracił wszystko prócz godności i poczucia humoru.

Piotr Ikonowicz

[ad_2]

Źródło
Opublikowano: 2017-06-26 10:46:22