Ryszard Petru przypomniał mi dzisiaj, że od dłuższego czasu kusi mnie, coby machnąć reportaż w stylu gonzo. Z okazji pie

Ryszard Petru przypomniał mi dzisiaj, że od dłuższego czasu kusi mnie, coby machnąć reportaż w stylu gonzo. Z okazji pierwszego dnia szkoły powtórzył odwieczną receptę na sukces: nowoczesny uczeń powinien "umieć założyć firmę i rozliczyć PIT". To chyba nie jest jednak wiedza aż tak tajemna, skoro dzięki samozatrudnieniu i mikrofirmom w rankingach przedsiębiorczości bijemy Niemcy, choć ustępujemy Wietnamowi i Bangladeszowi. Ale wróćmy.
Reportaż uczestniczący z zakładania firmy pozwoliłby przetestować hipotezę o bogatych walorach takiego kroku. Petru nie czyni przy tym założeń, że jest tu jakiś pomysł, np. na pozyskwanie hipopotamich ilości grafenu czy patent w elektronice. Tak więc biorę w Agorze i robię, co sugeruje. Sprawdźmy, dokąd mnie to doprowadzi. I skrzętnie notuję.
SCENA PIERWSZA
Leżę na podniszczonej kanapie w szlafroku, jednej skarpetce i z kotem na brzuchu oglądając Ryszarda Petru w TVN24. Petru mówi: "Trzeba wspierać przedsiębiorców w zakładaniu firm!". Postanawiam wziąć się z życiem za łby. Pac-pac na ślepo szukam stopą papcia pod kanapą, biorę prysznic i wychodzę.
SCENA DRUGA
Wkraczam do urzędu, gdzie pobieram formularz, po czym wypełniam go z mozołem. Wpisując dane charakterystycznie wystawiam język to na lewo, to na prawo. Wybieram jakiś mglisty obszar działalności.
SCENA TRZECIA
Kolejka a potem kłótnia z urzędniczką. Takie to już są te polskie urzędy, same kłody pod nogi przedsiębiorczych. Tu garść danych o przeroście administracji.
SCENA CZWARTA
– Mam, mam! – krzyczę od progu. Przykładam sobie rękę do twarzy, coby schłodzić rozpalony policzek.
– Pokaaż! – Michał Danielewski dopada do mnie i wyrywa mi z rąk kartkę z MOIM WŁASNYM NUMEREM REGON.
W międzyczasie ja zza pazuchy wyciągam flaszkę niezłego proseko. Mrugam porozumiewywaczo.
SCENA PIĄTA
Korek strzela. Chwytamy za kieliszki, patrzymy sobie gęboko w oczy.
– Gratuluję! – mówi Michał wciąż lubieżnie wpatrując się w REGON. Zazdrości, bo moje życie wkrótce całkowicie się zmieni. Całuje mnie w policzek, w tle przechadza się kot Bolek w czapeczce w kształcie stożka. Pęka jeden z balonów, kot podrywa się i wbiega w ścianę. Śmiejemy się perliście.
– Dziękuję – odrzekłabym w owym reportażu. – A teraz zastanówmy się, co ja właściwie będę produkować.
***
ZAKOŃCZENIE FAKULTATYWNE
"Rok później Michał zrobił prawo jazdy, odremontował starą policyjną nyskę i zajął się dowożeniem towaru do kwitnącego interesu Adriany. Adriana zaś postanowiła poszerzyć asortyment swojego warzywniaka o pikantne przekąski".

Źródło
Opublikowano: 2017-09-04 18:51:54