[ad_1]

Ode mnie: Dotarliśmy do czasów, w których nie ma już nawet mowy o zbiorowej odpowiedzialności w organizacji, która jest niejednoznacznie oceniana. Zarzutem może być już sam fakt życia w określonej epoce i uprawiania w niej cywilnej aktywności zawodowej lub naukowej. Właśnie sobie przypomniałem, ilu moich profesorów na studiach, powszechnie szanowanych, ze względu na wiek i okres aktywności musiało otrzymać profesurę od Jabłońskiego albo Jaruzelskiego. Większość z nich była z reszta o konserwatywnych i prawicowych poglądach. Z poniższej logiki wynika, że ten szacunek był na wyrost. Kłopot w tym, że jedynym argumentem na rzecz takiego myślenia jest wiek dr hab. Królikowskiego, który ma raptem 39 lat.

"'Potrzeba zmian kadrowych wyrażona w poprzednich projektach wydawała mi się nadmierna dopóki nie przyjrzałem się osobom orzekającym w SN” – mówi pan profesor. A na pytanie Mazurka 'Co pan tam dojrzał" odpowiada: "Znalazłem tam człowieka powołanego przez przewodniczącego Rady Państwa gen. Wojciecha Jaruzelskiego, czy sędziów którzy w 1982r. czy 1984r. dobrowolnie przyjmowali wysokie odznaczenia państwowe' – cytował Jacek Żakowski.

– Człowiek powołany do SN przez przewodniczącego Rady Państwa gen. Jaruzelskiego… A niby kto miał go wtedy powołać? Prof. Królikowski? Ja cały czas widzę na ulicach ludzi bezczelnie urodzonych w latach stalinowskich. Widzę też profesorów, od których prof. Królikowski uczył się prawa, którym nawet Henryk Jabłoński mógł wręczać profesurę. Jak się w ten sposób myśli, to można udowodnić wszystko. Ale czy ci sędziowie robili coś złego? Czy który z ich zrobił coś, co go dyskryminuje dziś jako sędziego? – pytał gospodarz "Poranka Radia TOK FM".

cdn.natemat.pl

[ad_2]

Źródło
Opublikowano: 2017-09-08 09:28:07