Łukasz Najder:

[ad_1]

"Iwan Aleksandrowicz Iljin był rosyjskim filozofem faszyzmu z lat 20. i 30. ubiegłego wieku. Dziś jest przede wszystkim przykładem tego, jak dawne idee można odświeżyć i wykorzystać we współczesnej polityce.

Po pierwsze, uważał, że nie istnieje nic takiego jak postęp społeczny, bo państwo to żywy organizm. Jesteś w nim taką czy inną komórką, embrionem albo jednym z narządów, a wolność znaczy tylko tyle, że znasz swoją rolę i swoje miejsce w tym organizmie. Innej wolności nie ma.

Po drugie, Iljin uznawał demokrację za pusty rytuał. Jeśli obywatele głosują, to nie po to, aby wybrać z pomiędzy siebie przywódcę, i nie po to, by dać mu przyzwolenie na sprawowanie władzy, ale jedynie po to, by zbiorowo zamanifestować poparcie dla przywódcy. Wybory to ceremonia, nic więcej. […]

Trzecia i niezwykle przydatna myśl Iljina mówi, że rzeczywistość i fakty nie mają żadnego znaczenia. Nie istnieją. Według Iljina Bóg stworzył świat, ale zrobił to ułomnie. To był błąd, nieudany eksperyment. Świat jest więc przerażający. Składa się z mnóstwa różnych rzeczy i spraw, tak zwanych faktów, ale te fakty rozbiegają się na wszystkie strony, w żaden sposób nie da się ich pogodzić ze sobą i ułożyć w spójną całość. Dlatego świat napawa człowieka lękiem, a fakty są odrażające i nie mają żadnej wartości.

[…]

Filozofia Putina na tym się, rzecz jasna, nie kończy. Jednak tego rodzaju idee pomagają mu konsolidować autorytarną władzę opartą na spektaklu i rzutować tę władzę na zewnątrz. Rosja oddziałuje na amerykańską politykę przede wszystkim przez propagowanie idei, że nic nie jest prawdziwe. To prawda, że Rosjanie wspierali Trumpa; to prawda, że różnymi sposobami starali się wpłynąć na wynik wyborów w 2016 roku. Jednak kluczowa metoda rosyjskiej polityki polega na tym, by wziąć tę starą koncepcję – że nikomu, nawet sobie, nie można ufać, że obiektywne fakty tak naprawdę nie istnieją, że w ostatecznym rozrachunku liczą się tylko nasze preferencje, a właściwie nasze uprzedzenia i wrogie emocje – i puścić ją w obieg ją przy użyciu najnowszych technologii.

[…]

W tym wszystkim wydaje się interesujące, jak Putinowi udało się wyciągnąć z lamusa stare faszystowskie idee i według nich kreować współczesny świat. Nie taki świat, w którym wszyscy maszerujemy ulicami w mundurach albo toczymy wielkie, światowe wojny. Nie o to chodzi Putinowi – ani, swoją drogą Trumpowi. Te faszystowskie idee w połączeniu z nowymi technologiami wyrobiły w nas przekonanie, że w polityce chodzi wyłącznie o emocje i o eliminowanie wrogów (zwykle wewnętrznych). Sprawiły że nieustannie nakręcamy się tymi emocjami; że może popieramy obecny rząd, a może go nie popieramy, ale nie ruszamy się sprzed telewizora czy komputera, skupiamy całą energię na ekranie, zamiast wziąć udział w wyborach, zacząć się organizować albo chociaż zastanowić się, jak inaczej mogłaby wyglądać polityka".

Rosyjski faszysta, patron Putina

Pisze Timothy Snyder.
[ad_2]

Źródło
Opublikowano: 2018-05-27 18:46:20