Roman Giertych. Młodsi widzowie mogą kojarzyć go głównie jako eksperta telewizyjnego, szczególnie lubianego przez Monikę

Roman Giertych. Młodsi widzowie mogą kojarzyć go głównie jako eksperta telewizyjnego, szczególnie lubianego przez Monikę Olejnik i Tomasza Lisa. Jako niezłomnego obrońcę demokracji i sympatyka Platformy Obywatelskiej. Ale pan Roman ma mroczną tajemnicę. Budował kiedyś partię opartą na nacjonalizmie i homofobii. Wiecie, taki sympatyczny zalążek polskiego faszyzmu, mający jako twarz między innymi Krzysztofa Bosaka, promowanego swego czasu w „Tańcu z Gwiazdami”.

Pan Roman się ucywilizował. Na przykład wyraźnie odcina się od nazioli. Potępił ich na Jasnej Górze. Mówi, że było równie głupie jak obecność uczestników i uczestniczek Marszu Równości w tym samym miejscu. Oto odpowiedzialny demokrata!

A teraz na serio. Czekam, naprawdę czekam na dzień, w którym symetryzm polegający na zrównywaniu faszyzmu i nazizmu z walką o równość zostanie publicznie potępiony przez tak zwane media głównego nurtu. Wiecie, że porównywanie lesbijki czy geja do naziola będzie wywołało choćby połowę tego oburzenia, które wywołuje deklaracja, że ktoś nie ma zamiaru głosować ani na PO, ani na PiS. Że wchodzenia w konszachty z Giertychem będzie uważane za co najmniej w połowie tak oburzające jak chęć głosowania na lewicę.

Zwróćcie uwagę na ciekawą rzecz. Problem z tego rodzaju symetryzmem mieliśmy w Polsce od lat. Zrównywano feministki z szowinistami, bo „to i to skrajność”. Lewicę z prawicą, bo jedni i drudzy nie kochali polskich pseudo-liberałów. Faszystów i lewicowe stowarzyszenia, które organizowały marsze antyfaszystowskie, bo na tych drugich były dwie czerwone flagi, które Lisowi kojarzą się z komunizmem. Ale nikt nie uważał tego za powód do wprowadzenia specjalnego słowa i spopularyzowania go. Ok, kilku próbowało z „prawdopośrodkowizmem”, ale się nie przyjęło. Wystarczyło jednak, że pojawiła się grupa dziennikarzy i polityczek, którzy na pytanie „PO czy PIS” odpowiadają „ani jedno, ani drugie” i bęc, czary mary, mamy nową obelgę: symetrysta. Historia tego słowa jest drobnym, ale wymownym i zasmucającym symbolem naszej demokracji.

Źródło
Opublikowano: -07-08 13:05:43