Łukasz Najder:

a dzisiaj premierę ma ta oto wspaniała opowieść. gorąco zalecam.

"Gdy niesforny Wołodia zatopił się po uszy w nowej fali, został kosmitą Wową Sinym, uralskim Ziggym Stardustem. Zaczął nosić farbowane na niebiesko prochowce i pić sińkę, najtańszy alkohol miejscowej produkcji. Twierdził, że raz porwało go UFO.

[…]

Na Uralu bardzo kreatywnie przerabiano też odzież. Doszywało się kieszenie i zamki do spodni albo gigantyczne kołnierze do płaszczów, które zwisając, przypominały skrzydła ciem czy nietoperzy. Gosza miał trochę ciuchów przysłanych przez krewnych, którzy budowali kombinat w Egipcie. „Wysyłali mi przetarte dżinsy no name w kolorze indigo, a gopnicy z mojego bloku umierali z zawiści. Naszyłem sobie na pośladek czarną dłoń z napisem „stop” i szpanowałem przed koleżankami. Nikt wtedy nie myślał szablonowo”. Ryży z Sinym przyszywali sobie do palt lampki choinkowe, robili industrialną biżuterię z monet i bateryjek, a pod podeszwy butów przyklejali kawałki pudełek od zapałek i kapiszony. Gdy szli po ulicy, iskrzyło im się spod nóg.

[…]

Do 1983 roku Ryży z Sinym nie wymyślali własnych kawałków. Czas spędzali na audiofilstwie, modyfikacji ciuchów, piciu wina i jaraniu radioaktywnej samosiei z Cz-70. Rosła obok instytutu, w którym badano wpływ promieniowania na rośliny. Po wysłuchaniu tony nagrań dwóch wariatów postanowiło, że czas wreszcie stworzyć coś własnego. Nazwa BRATIA PO RAZUMU wzięła się z wczesnej radzieckiej literatury fantastycznej – z utopijnej powieści Iwana Jefriemowa Mgławica Andromedy (1957), opisującej cywilizacji komunizmu po podboju kosmosu przez człowieka. „Braćmi w rozumie” obwołano w niej mieszkańców planet będących w sojuszu z komunistyczną Ziemią. Chcieli grać coś, czego jeszcze nie było – taneczną nową falę pomieszaną z funkiem, disco i elementami szamańskiego śpiewu gardłowego z sąsiadującej z Mongolią autonomicznej republiki Tuwa. Gosza i Wowa wspierani byli przez Wadima Kutiawina, awangardzistę z okolic „dużego Czelabińska”, który zabrał się za projektowanie okładek. Wadim mieszkał w drewnianej chatce na wsi. Łapał w niej myszy i malował na różne kolory – mówił, że „chciałby je rozpoznawać i odróżniać jedną od drugiej”. Chłopakom pomagał też realizator dźwięku Igor Rakin, ksywa „Artysta” (dziesięć lat później został pierwszym milionerem, który zarobił kokosy na handlu komputerami na Uralu i przypłacił to życiem)".


Źródło
Opublikowano: 2018-08-08 10:01:59