W jednym z brytyjskich miast miejscowi Polacy oburzyli się, bo w jakiejś broszurce przygotowanej dla dzieci w lokalnych

Remigiusz Okraska:

W jednym z brytyjskich miast miejscowi Polacy oburzyli się, bo w jakiejś broszurce przygotowanej dla dzieci w lokalnych szkołach napisano – i odczytano uczniom – że Polacy przybyli do UK m.in. po to, żeby korzystać z dobrodziejstw tamtejszego socjalu i ogólnego dobrobytu. Oburzenie oczywiście w dużej mierze słuszne, bo przyjechali tam pracować, często bardzo ciężko, w dodatku do tejże ktoś ich potrzebował i z niej korzysta, i są to zazwyczaj Brytyjczycy. Tyle że po pierwsze tak się złożyło, że ktoś nas jednak na taki rynek pracy w ogóle wpuścił, a po drugie obiektywnie biorąc była to dla mnóstwa naszych rodaków po prostu szansa na życie znacznie lepsze niż w ojczyźnie. Tymczasem my sami, świeżo po takich doświadczeniach, mamy i w ojczyźnie, i wśród polskich emigrantów ekonomicznych, sporo opinii, jakoby należało zamykać granice przed innymi, gdyż to "tamci" chcą gdzieś przybyć i żerować na socjalu. Zazwyczaj owi "tamci" też utrzymują się w nowej ojczyźnie z pracy, choćby dlatego, że ten socjal jest w liberalnym państwie dość mityczny (choć większy niż w Polsce), a wśród naszych rodaków też było tak, że każdy pracował, że nikomu powinęła się na emigracji noga, że nikt nie wziął zasiłku dla bezrobotnych, świadczeń na dzieci itp. I nie ma niczego głupszego i gorszego dla społeczeństwa 2 milionów stałych emigrantów i kolejnych zastępów emigrantów czasowych, niż tego rodzaju szczucie na innych emigrantów i wezwanie do zamykania granic. Tym, którym wydaje się, że im się należy, gdyż są podobno bardziej pracowici i "bliżsi kulturowo", wspomniany incydent w Wielkiej Brytanii pokazuje tylko to, że tak, jak oni lubią myśleć o "ciapatych", tak część Brytyjczyków myśli o Polakach. I że nasi rodacy będą następni, a może nawet pierwsi w kolejce do szczucia na nich w ramach ksenofobicznej propagandy.

Źródło
Opublikowano: 2018-09-28 19:11:56