Ten miły, korpulentny starszy pan na zdjęciu nazywa się Didier Lombard. Jest doktorem ekonomii i inżynierem, a do 2010 roku – był prezesem France Telecom (teraz: Orange). Być może nawet posiada na półce popularną pozycję "Odkryj w sobie psychopatę i osiągnij sukces". Kto wie.
Imponująca kariera pana Didiera prowadziła przez francuskie ministerstwa, aż oficjalnie zakończyła się w 2010 roku, choć nie mam wątpliwości, że nie umrze w biedzie ani sromocie.
Przez trzy lata CEOwania Lombarda samobójstwo popełniło 35 pracowników France Telecom. Inni usiłowali: np. człowiek, który dla France Telecom pracował od 1979 roku, kiedy kolejni koledzy i koleżanki skakali z okien siedziby spółki, a ta zakazywała o tym rozmawiać, nie wytrzymał. Po niemal równych 30 latach pracy dźgnął się nożem w brzuch w sali konferencyjnej France Telecom. Przeżył. Nie przeżyła kobieta, która wyskoczyła z okna niedługo później (na zdjęciu Lombard odwiedza jej biuro tuż po jej śmierci).
W sprawie zebrano ponad 1 mln stron materiału dowodowego. W ruszył proces. Lombard i kilku innych menadżerów France Telecom są oskarżeni o świadome i celowe stworzenie instytucjonalnego mobbingu, który miał na celu uniknięcie zwolnień w restrukturyzującej się spółce. Pracownicy mieli – zdemotywowani i zniechęceni – odchodzić sami, pozbawiając się praw przysługujących im zgodnie z francuskim kodeksem pracy w przypadku zwolnienia grupowego.
I kiedy pracownikom i pracownikom ziemia osuwała się spod stóp, Lombard co prawda stracił fotel CEO (po interwencji ministerstwa pracy), ale jeszcze przez rok pozostał doradcą w spółce – z pensją 0,5 mln euro rocznie.
Po prawie 10 latach od wydarzeń Lombard mówił we wtorek w paryskim sądzie, że to już jest: "restrukturyzacje zawsze są nieprzyjemne". Grozi mu kara pozbawienia wolności do roku i grzywna w zawrotnej wysokości 15 tys. euro – czyli tyle, ile do 2011 roku zarabiał w tydzień.
http://wyborcza.pl/7,155287,24763240,samobojstwa-z-restrukt…


Źródło
Opublikowano: 2019-05-09 14:23:02