Piszę w Krytyce Politycznej o raporcie ONZ oraz Human Rights Watch, które oskarżają rząd Wielkiej Brytanii o zaniedbywanie podstawowych praw człowieka. Zdaniem tych organizacji takie są skutki polityki oszczędności. Fragment na zachętę:

ONZ i HRW nie są osamotnione w swoich ocenach – dołączyły one do szerokiego grona instytucji i ekspertów krytykujących politykę oszczędności. Na tej liście znajdują się między innymi Międzynarodowy Fundusz Walutowy, UNICEF, zdobywcy Nagrody Banku Szwecji im. Alfreda Nobla Jospeh Stiglitz oraz Paul Krugman, a nawet Larry Summers, były sekretarz skarbu Stanów Zjednoczonych, uważany przez wielu za wcielenie neoliberalizmu. Pod koniec 2017 roku 113 ekonomistów, badaczy społecznych i związkowców opublikowało list otwarty potępiający politykę oszczędności i ostrzegający przed jej zgubnymi wpływami. (…)

Czy płyną stąd jakieś wnioski dla Polski? Jak najbardziej, wszak u nas także za oznakę zdrowego rozsądku uchodzi powtarzanie, że „rozdawnictwo” niszczy gospodarkę, a oszczędzanie, „bolesne reformy” i tanie państwo to wyraz najwyższej odpowiedzialności i nowoczesnego myślenia o świecie. Dlatego zasadne są obawy, że gdy uderzy w nas kryzys gospodarczy – a prędzej czy później na pewno uderzy, bo kryzysy są nieodłączną cechą kapitalizmu – pojawią się głosy, że tak właśnie kończy się brak dyscypliny budżetowej, a teraz pora na zaciskanie pasa. (…)

Kolejne polskie rządy zaniedbują fundamenty zdrowego społeczeństwa: od usług publicznych po progresywny system podatkowy. Dotyczy to także polityki, którą prowadzi PiS. Program 500 plus, wokół którego liberałowie rozpętali antyrozdawniczą histerię, pudruje lata zaniedbań i wywołuje złudzenie, że jesteśmy krajem z silną polityką socjalną.

Jeśli dołożymy do tego kotła kryzys ekonomiczny, to może powstać mieszanka wybuchowa. Nie chodzi o to, że pogorszyłby on ogólną sytuację gospodarczą Polski. Najprawdopodobniej taki kryzys zwiększyłby także popularność neoliberalnych demagogów, którzy na razie zmuszeni są błąkać się w niedzielę po Niemczech w poszukiwaniu otwartych marketów albo wyładowywać frustracje za pomocą klasistowskich memów. W razie ewentualnego kryzysu ich punkt widzenia może jednak zyskać na popularności.

Dlatego warto powtarzać przy każdej okazji, że polityka oszczędności nie działa. Tak mówią czołowi ekonomiści, tak twierdzą organizacje zajmujące się prawami człowieka, a na poparcie swoich tez mają dane ekonomiczne. Niezależnie od tego, ile memów z Miltonem Friedmanem i Margaret Thatcher wyprodukują zwolennicy „odpowiedzialnej polityki”, nie zmienią oni rzeczywistych skutków austerity. Pamiętajmy o tym, bo ryzyko, że staniemy się drugą Wielką Brytanią albo drugimi Stanami Zjednoczonymi – czyli krajem teoretycznie zamożnym, w którym panują olbrzymie i który nie jest w stanie zadbać o elementarne potrzeby swoich obywateli – jest o wiele większe niż to, że zostaniemy drugą Wenezuelą.

Bieda to decyzja polityczna. Jak działa polityka zaciskania pasa

Pisze Tomasz Markiewka.

Źródło
Opublikowano: 2019-06-24 09:16:25