Pierwszego dnia w magazynie Amazona dowiedzieliśmy się, że jesteśmy zieloni – agencyjni. Agencyjni to ci gorsi – mieliśm

Maja Staśko:

Pierwszego dnia w magazynie Amazona dowiedzieliśmy się, że jesteśmy zieloni – agencyjni. Agencyjni to ci gorsi – mieliśmy umowy tymczasowe tylko na miesiąc i co miesiąc drżeliśmy, czy nasza umowa zostanie przedłużona. Byli też niebiescy – z umową bezpośrednio z Amazonem.

Wielu z zielonych nie chciało utracić pracy, więc pracowaliśmy za szybko, nie znając jeszcze amazońskiego tempa pracy. W ten sposób prawdopodobnie podwyższaliśmy normy dla stałych pracowników. Prawdopodobnie, bo nikt naprawdę nie wie, jak działają normy – to tajemnica firmy. Niebiescy pomstowali na tempo pracy nowych. Nie braliśmy L4, bo przez to agencja mogłaby nam nie przedłużyć umowy, poza tym utracilibyśmy przez to bonus świąteczny. Moje koleżanki nie chodziły nawet do toalety podczas pracy, bo nie chciały tracić ani minuty – a i tak nie wyrabiały normy. Spędzały przerwy w kolejkach do toalety zamiast odpoczywać. Pędziliśmy rozgrzani między alejkami, zderzaliśmy się, zbierając prezenty dla niemieckich rodzin.

Dwa razy z rzędu pobiliśmy rekord i spakowaliśmy milion produktów w 24 godziny. Żaden inny magazyn nie osiągnął takiego wyniku. Gdy ogłoszono nam to na zbiórce, nie było owacji. Nie mieliśmy za to żadnego bonusu. Mieliśmy się cieszyć z samego faktu, że byliśmy lepsi niż inni.

Ale to nie wyżywi nam rodziny ani nie zapłaci czynszu. Rywalizacja nic nam nie daje.

Przed styczniem wszyscy przyspieszali, dawali z siebie jeszcze więcej – wiedzieliśmy, że większość z nas od stycznia nie będzie miała pracy. Musieliśmy o nią między sobą walczyć. Z niepokojem sprawdziłam, czy przedłużą mi umowę na styczeń. Dostałam potwierdzenie, że tak. Kilka dni później ukazał się mój tekst o pracy w Amazonie. Dzień po tekście zadzwonił do mnie pracownik agencji, żeby poinformować mnie, że nie przedłużą mi umowy. Gdy powiedziałam, że kilka dni temu dostałam potwierdzenie przedłużenia i powołałam się na koleżankę, która była ze mną, usłyszałam, że zmienili zdanie.

To nie wyjątek – to jest reguła. Inni byli zwalniani za udział w protestach, L4, niewyrabianie norm czy bez powodu. Rzeczniczka prasowa w komentarzu na temat mojego tekstu pisała, że to odosobniona opinia i nie jestem wiarygodna. Cóż – podobnie jak tysiące innych pracowników.

Podczas testów na rekrutacji dostaliśmy test zgodności wartości. Test rozpoczął się pytaniem: „czy uważasz, że jesteś osobą godną zaufania?”. Odpowiedziałam, że tak, bo dokładnie uważam. Okazało się, że to było pytanie sprawdzające. System w odpowiedzi pouczył mnie, że nie mam kłamać, bo w tym teście każde kłamstwo wyjdzie na jaw. Już w pierwszej chwili dowiedziałam się więc, że nie można mi zaufać.

Cały test pamiętam jako jedno wielkie pytanie o to, jak zareagowałabym, gdybym zauważyła, że inny pracownik coś kradnie – to pytanie było zadane w teście kilkanaście razy, za każdym razem inaczej sformułowane. W ten sposób dowiedziałam się, że nie mogę ufać żadnemu innemu pracownikowi. Że mamy sobie patrzeć na ręce i się nawzajem kontrolować – i to nam zapewni stałą pracę.

Amazon stawia nas w pozycji rywalizujących – niebieskich z zielonymi, zielonych między sobą o stałą pracę, pracowników z Polski z tymi z Niemiec, pracowników logistyki z innymi branżami. Opłaca mu się, żebyśmy nie rozmawiali ze sobą, byli wyalienowani, traktowali się jak rywale.

Ale nam się to nie opłaca.

Dlatego wspieram referendum strajkowe w Amazonie całym sercem. Cudownie, że pracownicy, wbrew wyścigowi szczurów, walczą o swoje. Trzymajcie się, tworzycie lepszy świat dla siebie i nas wszystkich

OZZ Inicjatywa Pracownicza Amazon Solidarność Pracowników Amazon Polska Pracownicy Amazona

Źródło
Opublikowano: 2019-07-18 11:34:52